Biegnący maratończyk jest niczym pochodnia wolności i kontynuacja tradycji starożytnych Aten. Biegnąc przekraczasz granicę i wcale nie liczy się, który dobiegniesz, tylko to, że dałeś radę i zwyciężyłeś z samym sobą. Czy ta idea ma szansę przetrwać po „zamachach” w Bostonie, gdzie odbywa się maraton rozgrywany od XIX wieku?
Marshall McLuhan „ukuł” powiedzenie o globalnej wiosce w związku z czasami globalizacji, w jakich, chcąc czy nie chcąc, żyjemy. Wszyscy zachwycili się, że przyszły czasy integracji między ludźmi oraz czasy dobrobytu. A tu jednak mamy nie mniej problemów niż nasi przodkowie walczący w wojnach o ojczyznę i honor. Wciąż nie potrafimy rozdzielić pewnych oczywistych spraw. Niektórzy ludzie po prostu nie interesują się polityką bez względu na to, jak byłaby ważna w życiu człowieka i nie należy ich siłą do tego zmuszać. Mówienie, które staje się coraz popularniejsze wśród terrorystów, o tym, iż niektórzy muszą zginąć, aby świat usłyszał o naszej krzywdzie – jest tchórzostwem i pozbawieniem siebie samego pierwiastków ludzkich. Cierpienie albo śmierć niewinnych osób jest zawsze niesprawiedliwa. Dlaczego inni muszą ginąć za czyjeś przekonania?
Boston jako kontynuacja tragicznej serii
Zamach w Bostonie jest kontynuacją aktów terroru zapoczątkowanych w XXI wieku przez atak na Word Trade Center. W pamiętny dzień dla każdego bostończyka, jakim jest Dzień Patriotów, będący symbolem walki Amerykanów o własną niepodległość, znowu ich zaatakowano. Choć jeszcze nie wiadomo, kto to zrobił, wydarzenie to przejdzie do tragicznej historii. Powtórnie człowiek stanął przeciw człowiekowi z powodu niezrozumienia współczesnej rzeczywistości. Ślepe kierowanie się ideologią, swymi przekonaniami podsycane przez egoizm oraz fundamentalistyczne (w negatywnym znaczeniu tego słowa) myślenie, które nie jest tylko charakterystyczne dla wyznawców religii islamu – radykalizuje nastroje i emocje ludzkie. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak ważną rolę w codziennym życiu odgrywa to, w jaki sposób zinterpretowaliśmy daną sytuację czy pewien system poglądów. Czy wciąż biegnąc po ulicach Bostonu możemy czuć się bezpiecznie? Przez pewien czas będzie panował strach, ale kiedyś ludzie pogodzą z tą myślą i wszystko wróci do normalności. Pytanie – na jak długo?
Dzisiaj Boston, jutro lub za kilka lat może być kolejne miasto, w którym znów dojdzie do ataku terrorystycznego. Żyjemy w społeczeństwie zintensyfikowanej niepewności i ryzyka, które sami sobie zafundowaliśmy. Historia się nie kończy, ona wciąż biegnie i ludzie pamiętają o przeszłości bardziej niż się to powszechnie przyjmuje. Wszystko na to wskazuje, że seria zamachów nie ma końca. A wydarzenia w Bostonie nie będą ostatnimi – niestety.
Jak żyć po wstrząsie…
Władze Bostonu już zapowiedziały kontynuację maratonu w przyszłym roku, zapewne chcą pokazać brak lęku i determinację w działaniu. W bostońskiej imprezie biegło wielu Polaków. Jak na razie nie ma doniesień, aby ucierpieli. Możemy żyć wspomnieniami i współczuciem dla tych, którzy przedwcześnie odeszli – tylko to pozostaje. Nikt i nic nie jest w stanie ochronić człowieka przed drugim człowiekiem. Być może służby amerykańskie znajdą sprawców tej tragedii i w odpowiedni sposób ukażą. Będzie to jednak, tylko chwilowe rozwiązanie problemu. Sprawcami zamachów mogą być nie tylko ugrupowania terrorystyczne z innych krajów, lecz również sami Amerykanie, w których kraju zaczął się kryzys gospodarczy. W czasach niepokoju, niektórzy wierzą w siłowe rozwiązania, będące, jak pokazuje historia – nauczycielka życia, zawsze nieskuteczne.
Trzeba się otrząsnąć, jak po każdej katastrofie, budować platformę zmiany mentalności współczesnego, coraz bardziej zagubionego człowieka. Musimy chyba też zredefiniować pogląd, że sport łączy ludzi – niektórych łączy, a inni wykorzystują go do własnych celów. Czy dążymy do autodestrukcji jako gatunek ludzki? Idea przetrwa, gdy w końcu zrozumiemy własne błędy i na nich zaczniemy się uczyć.
Paweł Mańkowski
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.