Rycerze wiosny jej końca nie doczekają

Bardzo smutna informacja. Koniec zasłużonego klubu z Alei Unii. Łódzki Klub Sportowy przestaje istnieć. Tego nie spodziewali się nawet najwięksi pesymiści wśród kibiców łódzkiego klubu. Tego nie życzyli ŁKS-owi nawet jego najwięksi przeciwnicy. Wprawdzie ŁKS nie dokończył rozgrywek już dwukrotnie, ale w 1920 i 1939 klub zmusiła do tego wojna. Tym razem ŁKS wojnę przegrał. Wojnę finansową z brutalnym rynkiem i nieudolnością polityków.

Jeden z najstarszych polskich klubów, założony w 1908 roku, znika z piłkarskiej mapy Polski. Łodzianie zostali wycofani z rozgrywek I ligi i od nowego sezonu występować będą w IV lidze. Nie wiadomo tylko pod jakim szyldem. Dlaczego nie wiadomo? Otóż ŁKS obecnie należy do kilku podmiotów. Kilku, bo dokładnej liczby nie zna sam jego prezes Maciej Janicki. Nie wynika to jednak z jego dyletanctwa, ale z ogromnego chaosu organizacyjnego i prawnego. Skalę tego bałaganu doskonale spuentował Jan Tomaszewski, były piłkarz ŁKSu, wybitny reprezentant Polski, a obecnie poseł z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. „W tej chwili o spadek po ŁKS będzie ubiegać się kilku pretendentów: stowarzyszenie Mirosława Wróblewskiego, do którego ŁKS może wrócić po upadku, stowarzyszenie powołane do życia przez Jarosława Turka, przewodniczącego rady nadzorczej sportowej spółki oraz powstałe pod auspicjami Akademii Piłkarskiej stowarzyszenie kibiców. Jedni podobno mają przeplatankę (logo klubu), inni klubowy znaczek. Trzeci z kolei odpowiadają za zatrudnienie babci klozetowej”.

Kto jest winien tej kuriozalnej sytuacji? Oczywiście Urząd Miasta Łodzi na czele z Panią Prezydent Hanną Zdanowską. Trzeba jednak pamiętać, że problemy finansowe ŁKSu zaczęły się pod koniec lat 90. W kampanii wyborczej Zdanowska mydliła oczy kibicom i cynicznie wykorzystywała ŁKS jako instrument walki politycznej. Po wyborach o klubie szybko zapomniała. Jej podwładni odpowiedzialni za sport podejmowali błędne decyzje. Ich działania prasa oceniała jako reanimowanie trupa. Moim zdaniem to było tylko pudrowanie nieboszczyka. Klub potrzebował restrukturyzacji i zupełnie innych form pomocy. Nie można sprawnie zarządzać klubem, który rozbity jest na kilka podmiotów, bardzo często wzajemnie sobie przeszkadzających. W Europie Zachodniej coś takiego jest nie do pomyślenia. Tego bankructwa naprawdę można było uniknąć.

ŁKS ma wiernych kibiców, którzy zrobią wszystko, aby odbudować klub, dwukrotnie sięgający po Mistrzostwo Polski. Klub, w którym grali tacy piłkarze jak Kazimierz Deyna, Tomasz Kłos, Tomasz Hajto, czy Tomasz Iwan. A co dalej z obecnymi piłkarzami ŁKSu? Regulamin rozgrywek I ligi jednoznacznie określa sytuację drużyny wycofanej z rozgrywek. ŁKS zachowa zdobyte dotychczas punkty, ale automatycznie zostanie przesunięty na ostatnie miejsce. Pozostałe do końca sezonu spotkania zostaną uznane za walkowery. Najbardziej może żałować tej sytuacji Stomil Olsztyn, który na początku rundy wiosennej stracił w meczu z ŁKS-em niezwykle cenne punkty, zwłaszcza w kontekście walki o utrzymanie w I lidze. Większość obecnych piłkarzy ŁKS-u sezon dokończy w barwach Tura Turek. Legenda klubu – Bogusław Wyparło – najprawdopodobniej zakończy karierę.

ŁKS nigdy nie spadł poniżej II ligi, bo nigdy nie był tak źle zarządzany. Mam jednak nadzieję, że kibice pomogą działaczom i Łódzki Klub Sportowy zostanie wskrzeszony. Oby tylko ekipa Pani Zdanowskiej zajęła się czymś innym. Proponuje bierki albo warcaby.

Mikołaj Zajączkowski

Dodaj komentarz