„Platforma się sypie, koalicja się pruje” – to słowa rzecznika PiS-u, Adama Hofmana. Oczywiście, od razu można te słowa storpedować argumentem, że to retoryka opozycji. Jednak ostatnie dni skłaniają mnie do podobnego wniosku. Sprawa najnowsza – sprzeciw Polskiego Stronnictwa Ludowego w kwestii reorganizacji sądów rejonowych. Jeśli prezydent nie pomoże, stosując weto, to jedna ze sztandarowych reform Gowina trafi do kosza.
Co minister, to problemy
Ale po kolei – sprawa pierwsza – memorandum gazowe. Niewiedza ministra skarbu, zamieszanie w spółkach gazowych, dymisja. Sprawa druga – domniemane eksperymenty na polskich zarodkach – dymisja Jarosława Gowina. Do tego dochodzi raport Najwyższej Izby Kontroli, według którego Ministerstwo Sportu być może niezgodnie z przeznaczeniem wykorzystało ponad 6 milionów złotych. Chodzi o to, że organizator koncertu Madonny mógł przez 10 dni – za darmo – korzystać ze Stadionu Narodowego. Pieniądze, zamiast na piłkę nożną czy siatkową, poszły na muzykę pop. Premier oczekuje wyjaśnień.
Tak samo, jak od innego swojego ministra, Sławomira Nowaka. Sprawę zegarków i niejednoznacznych kontaktów z biznesmenami dwukrotnie opisał tygodnik „Wprost”. Kiedyś premierowi wystarczyły medialne doniesienia i nawet cień podejrzenia, by zdymisjonować swojego ministra (tak było w przypadku Grzegorza Schetyny w sprawie afery hazardowej). Teraz, sprawą zajęło się CBA.
Jeden miesiąc, a problemy z czterema ministrami. I do jednego z nich chciałbym jeszcze wrócić, do byłego ministra sprawiedliwości. Znamiennie bowiem brzmią jego słowa, które powtarzał w kilku wywiadach, już po swojej dymisji. Stwierdził w nich, że rozminął się z premierem w sprawie filozofii rządzenia. On chce odważnych reform, premier zaś wyznaje zasadę „ciepłej wody w kranie”. Potwierdza to nawet Leszek Balcerowicz, który w TVN24 chwalił Gowina. Według byłego wicepremiera był to jedyny reformator w rządzie, który poprawia mało. Wychodzi na to, że rząd może i gwarantuje Polsce stabilność, ale już nie zdecydowane działania i rozwój na miarę naszych możliwości.
Bunt w szeregach
Różowo więc nie jest, a to tylko problemy w rządzie. Partia też nie jest zwartą drużyną. Radna z Siemianowic pisze list do Tuska, a w nim zarzuca „kolesiostwo” i rozdawnictwo w lokalnych strukturach partii. Poseł Adam Żyliński złożył legitymację partyjną. Zarzuty podobne: „Platforma upartyjnia samorządy. Działacze zawłaszczają urzędy, do tego dochodzi buta i pławienie się w luksusie. Oni zapomnieli, że rządzić to znaczy służyć” – powiedział „Rzeczpospolitej”. I już nikt chyba nie pamięta o prezencie premiera dla matek I kwartału (wydłużone urlopy macierzyńskie), czy o dodatkowych godzinach w żłobkach za symboliczną złotówkę.
Na dokładkę – przegrana w wyborach uzupełniających do Senatu w Rybniku. Do tego sondaże. Co prawda, Platforma nie jest w nich znokautowana, ale zdecydowanie przeżywa swoje gorsze chwile. Prawo i Sprawiedliwość jest często numerem jeden (choć może na razie jeszcze nie liderem), a przynajmniej depcze po piętach. Były lider Platformy, Jan Rokita, przyznał nawet, że mógłby dziś postawić dowolną sumę pieniędzy za wygraną PiS-u w najbliższych wyborach. Parę tygodni temu, prezydent powiedział w RMF: „Proces zmęczenia i zużycia rządu jest oczywistością”. I coś w tym na pewno jest…
Maciej Kluczka
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.