Komentatorka

„W ciągu 23 lat przechodzimy okres, który w innych krajach trwał stulecia” – powiedziała Janina Paradowska, która 24 maja gościła w Collegium Maius przy ul. Fredry. Spotkanie zatytułowane „Jak rozmawiać z politykami? Rola i zadania dziennikarza politycznego” zostało zorganizowane przez Zakład Retoryki, Pragmalingwistyki i Dziennikarstwa IFP UAM.

Zaczęło się od prywatnych opowieści z życia pani redaktor. Nie każdy wie, że Paradowska zaczynała od… aktorstwa! Nie próbowała jednak dostać się do szkoły teatralnej ze strachu przed egzaminami. Do przygody z teatrem wróciła w 2007 roku za sprawą plebiscytu magazynu „Press”. Redakcja wybrała najlepszych dziennikarzy, którym zagwarantowała spełnienie marzeń. W przypadku Paradowskiej była to rola w sztuce „Nie teraz kochanie” w warszawskim Teatrze Kwadrat. Za sprawą występów trafiła nawet na okładkę „Faktu”, co bardzo jej się nie spodobało, jednak cały epizod wspomina bardzo dobrze.

Na salonach
Nie mniej jednak w 1980 roku, pracując już kilka lat w prasie, zajęła się dziennikarstwem politycznym. Jak sama mówi, zmiana nastąpiła z jednego powodu – był to fascynujący czas przełomu ustrojowego. Początkowo redagowała solidarnościową gazetę, aby w 1989 roku wejść na salony Warszawy i poznać wszystkich graczy polskiej sceny politycznej.
Zapytana o swoje sympatie i antypatie wśród polityków swobodnie wymieniała nazwiska. Wyjawiła, że ma słabość do Lecha Wałęsy i bardzo go szanuje za jego dokonania, jednak w ostatnim sporze o kontrowersyjną wypowiedź prezydenta nie opowiada się po żadnej stronie. Wspominając wywiad z nim, przeprowadzony po publikacji książki jego żony, powiedziała, że czuła jakby rozmawiała ze „zwycięzcą, który przegrał wszystko”. Wśród lubianych polityków są także Aleksander Kwaśniewski, którego uważa za świetnego prelegenta i Donald Tusk, z którym przyjaźni się od początku lat 90. Oprócz Kwaśniewskiego za dobrych rozmówców uważa Bronisława Komorowskiego, Leszka Millera, Marka Borowskiego, Andrzeja Derę i Joachima Brudzińskiego (w dyskusjach na tematy politologiczne). Paradowska przyznała również, że jej stosunki z Jarosławem Kaczyńskim są bardzo skomplikowane. Wspomniała również o świetnej pamięci prezesa PiS. Wyjawiła, że była świadkiem narodzin koncepcji Ruchu Palikota, jednak od zawsze sprzeciwiała się wystąpieniu posła z PO.

Poczytać, posłuchać
Paradowska przyznała, że obecnie politycy są świetni w manipulowaniu dziennikarzy, co obserwuje na co dzień. Gdy polityk przychodzi do programu, nie można wymagać od niego obiektywizmu, ponieważ uprawia swoją „propagandę”. Mimo to, Paradowska udzieliła rady młodym dziennikarzom. W przypadku gdy polityk wymiguje się od odpowiedzi, najlepiej w ogóle go nie zapraszać. Paradowska poleciła również czytanie książek politycznych. Poleciła kilka pozycji, a wśród nich są: wywiady Roberta Krasowskiego – z Ludwikiem Dornem („Anatomia słabości”), Janem Marią Rokitą („Anatomia przypadku”) i Leszkiem Millerem („Anatomia siły”) oraz wywiad Marty Stremeckiej z Jerzym Urbanem. Pani redaktor krytycznie wypowiedziała się na temat schematu programów, w których zaprasza się osoby o skrajnie różnych poglądach, aby wywołać zamęt. Nazwała je „awanturami”. Goście powinni być zapraszani po to, aby z nimi porozmawiać, a nie się kłócić.

Student – dziennikarz
Kontrowersyjna może wydawać się wypowiedź Paradowskiej na temat studiów dziennikarskich. Zapytana przez prowadzącego, czy studia dziennikarskie pomagają w zawodzie dziennikarza, odpowiedziała, że ma co do tego mieszane uczucia. Sama przez kilka lat była wykładowczynią m. in.: w Collegium Civitas i na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pani redaktor obawia się, że studia dziennikarskie są obecnie oszustwem, ponieważ kuszą wielu studentów, nie wiedzących, co chcą robić w życiu. Po takim kierunku nie ma miejsc pracy, a uczelnie nie starają się zapewnić praktyk niezbędnych do zdobycia doświadczenia. Nie wiadomo, czego konkretnie uczą studia dziennikarskie: trochę warsztatu, zbierania informacji, politologii, socjologii. A według Paradowskiej najważniejsza obecnie jest specjalizacja, w temacie której można pisać. Uważa, że należałoby ponownie przemyśleć koncepcję studiów dziennikarskich, ponieważ obecnie najczęściej są przesuwaniem momentu, w którym młody człowiek zostanie bezrobotnym.

Na prawo
Pani redaktor zapytana o cenionych przez siebie prawicowych publicystów odpowiedziała, że ma mieszane uczucia. Przyznała, że rzadko czyta prawicowe publikacje, ponieważ nie lubi „tekstów środowiskowych”, w których grupa pisze sama o sobie. Język i teksty przypominają, zdaniem Paradowskiej, retorykę „Żołnierza Wolności” – komunistycznego dziennika z czasów PRL. Prawicowe tygodniki tzw. „niepokornych”, są często prymitywną propagandą i mają mało wspólnego z dziennikarstwem. Szczególnie mocno skrytykowała, jak sama nazwała, „lizusostwo” braci Karnowskich. Zapytałam o jej zdanie na temat Republiki TV- nowej prawicowej inicjatywy. Czy taka inicjatywa jest słuszna? Jaka czeka ją przyszłość?
– Inicjatywa jest słuszna, ponieważ jestem za tym aby rozwijały się różne media. Nie oglądałam TV Republiki. Dzwoniono do mnie kilkakrotnie z zaproszeniem do różnych dyskusji, ponieważ chcą stworzyć pozory pluralizmu. (…) Mam wrażenie, że tam ma siedzieć np.: czterech tzw. „niepokornych”, a przy nich ten „pokorny”, który ma być chłopcem do bicia, jednak nie mogę tego stwierdzić, ponieważ nie widziałam. Na razie zagrożony poczuł się ojciec Rydzyk. Moim zdaniem oni są w stanie zrobić lepszą telewizję niż TV Trwam, bo tam są jednak poważne siły dziennikarskie.

Media dzisiaj
Paradowska twierdzi, że tabloidy mocno wpłynęły na Polskę. Szczególnie pojawienie się „Faktu” zmieniło rzeczywistość medialną i polityczną. Tabloidy są mistrzami manipulacji i pobudzania najniższych emocji. Jednocześnie rynek tygodników opinii jest zadowalający. Pani redaktor uważa, że problemem jest to, że nie mamy jasno określonych granic co przystoi ,a co nie. Nie ma również standardów zawodowych i organizacji, które zajmowałyby się kontrolą dziennikarzy, ponieważ istniejące nie respektują siebie nawzajem albo są zależne od polityków.

Młodzi dziennikarze, bez względu na swoje preferencje polityczne, powinni wynieść z tego spotkania jedno – brak strachu przed jasnym wyrażaniem swoich poglądów. Nawet jeśli nie wszystkim się spodobają.

P1200185 P1200167

Aleksandra Laps

Dodaj komentarz