„Kolejarze” i „Bryczkarze”, czyli dwa narody w jednym

Za naszą zachodnią granicą, aby przedstawić elementarny podział społeczeństwa stosuje się określenia „Wessi” i „Ossi”. Jak nietrudno się domyślić, chodzi o podział na demokratyczne od 1949 roku Niemcy Zachodnie i dopiero od 1989 roku Niemcy Wschodnie.

Prawie tak samo długo jak my jesteśmy wolni, tak nasi sąsiedzi są zjednoczeni. Do dziś jednak silne za Odrą pozostają, z racji tego geograficznego podziału, różnice przede wszystkim gospodarcze, ale także polityczne i kulturowe. Dawny podział wiele mówi o dzisiejszych Niemczech, tak jak i pewien dawny podział wiele mówi o Polsce.

Podział po polsku
Na szczęście różnice ekonomiczne nie są u nas aż tak znaczące, gdyż po obu stronach mamy obszary, które mogą być na zmianę bogatsze i biedniejsze, to jednak pewne podejście do gospodarki już tak. Oni mieli RFN i NRD, my mieliśmy zabór pruski, rosyjski i austro-węgierski. Można powiedzieć, że tak jak oni mają „Wessi” i „Ossi”, tak my możemy mieć „Kolejarzy” i „Bryczkarzy”. Swego czasu pewną popularność w sieci zdobyły powojenne mapy kolejowe Polski, pokazujące główne różnice cywilizacyjne. Ostatnie sześć lat tego podziału najlepiej ilustrują powyborcze mapy. Platforma Obywatelska wygrywa w dawnym zaborze pruskim, a Prawo i Sprawiedliwość w zaborach rosyjskim i austro-węgierskim. „Kolejarze” i „Bryczkarze” to jednak coś więcej niż lemingi i mohery. Przyglądając się bliżej różnym okręgom wyborczym widać pewną, często powtarzającą się zależność. W „zaborze pruskim” w większości wypadków tym trzecim był albo Ruch Palikota, albo SLD. Z kolei w dwóch pozostałych „zaborach” trzecie miejsce zajmował PSL.

A historia…
Dzisiejszy polski podział nie wynika ze Smoleńska, lecz z czynników sprzed Tuska i Kaczyńskiego, ba, nawet Piłsudzkiego i Dmowskiego. Gdy bliżej przyjrzymy się tym podziałom na „Kolejarzy” i „Bryczkarzy” to czy nie dostrzegamy, że obie te grupy są bardziej lub mniej podobne do naszych obu sąsiadów? Broń Boże, absolutnie nie mam na myśli tego, że jedni i drudzy to zakamuflowana opcja niemiecka i rosyjska. Jednak to trochę jak z odchodzeniem od wiary w Boga. To, że mówimy „nie” Bogu, to niekoniecznie oznacza, że mówimy „nie” jego zasadom. Germanizacja i rusyfikacja to są historyczne fakty.

Naród i pieniądz
Przyjrzyjmy się nieco bliżej ich losom. „Kolejarze” za polskość byli upokarzani, lecz w zamian za to dostali największą ekonomiczną szansę swojego życia. Bismarck niszczył polskiego ducha, ale wpajał odpowiedzialność i pracowitość. Takie rzeczy nawet Dmowski musiał docenić. Po II wojnie światowej „Kolejarze” jeszcze bardziej ewoluowali. Obok nich zaczęli mieszkać przybyli zza Buga „Bryczkarze”, co jednych i drugich nauczyło większej tolerancji na pewną odmienność. Słabi narodem, ale silni pieniądzem. „Bryczkarze” nie mieli tyle szczęścia. Ani polskości, ani dobrobytu. Gdy „Kolejarzy” lano batem, w nich lano wódę. Byliby prawdopodobnie mniej lub równie polscy co „Kolejarze”, gdyby w zaborze austriackim nie uzyskali pewnej autonomii. „Bryczkarze” mieszkali i mieszkają częściej na wsi, częściej bywają w kościele i podobnie jak Rosjanie wykazują większą potrzebę posiadania wodza. Silni narodem, słabi pieniądzem.

Przepis na polityczne zwycięstwo?
Ten, kto zdobędzie serca i umysły tych dwóch narodów ten jest gigantem. Wie to Tusk. Wie to Kaczyński. PO nigdy by nie urosło z 10% do 40% w sondażach, gdyby nie zagospodarowało „Kolejarzy”. Miejsca zwycięstw PO to w dużej mierze miejsca zwycięstw SLD w latach 90. Konserwatywni liberałowie mogą mieć żal do Tuska o skręt w lewo, ale jego ponowna wygrana była dowodem marginalnego znaczenia tych pierwszych. Tak samo PiS przejął dawne miejsca triumfu AWS i PSL w 1993. Każdy, kto dąży do bycia gigantem musi wpasować się w oczekiwania „Kolejarzy” lub „Bryczkarzy”. Wyborcze zagospodarowanie jednych lub drugich nie gwarantuje od razu wyborczego zwycięstwa (gdyż jak wyżej podawałem nawet Tusk i Kaczyński nie mają ich wszystkich w 100%), ale drugiego miejsca, bycia liderem opozycji, na pewno tak. Komunizm trwał u nas 44 lata, a nie ma go od 24, więc jeszcze pewnie z 20 lat jego spuścizna będzie determinowała wiele spraw. Zabory trwały 123 lata, nie mamy ich 95 lat. Czy więc „Kolejarze” i „Bryczkarze” będą rządzić jeszcze do 2041 roku…?

Mikołaj STANEK

 

Dodaj komentarz