Wyścig po najcenniejsze indywidualne trofeum piłkarskie znajduje się na ostatniej prostej. Walka o tytuł jest najostrzejsza od lat i na pewno zakończy się niezwykłym finiszem.
Odkąd śledzę rywalizację piłkarskich solistów o indywidualne statuetki, nigdy nie miałem tak wielkiego problemu z wytypowaniem tego jedynego i najwybitniejszego zawodnika na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy. Do tej pory przeważnie, choć z małymi wyjątkami, wygrywał ten, który wzniósł nad głową najwięcej pucharów albo ten, którego meczowy sprawozdawca wymieniał jako strzelca bramki czy też asystenta. Głównego kandydata do zwycięstwa już kilka tygodni przed werdyktem namaszczały media. W tym roku każda decyzja będzie zaskoczeniem. Walka o Złotą Piłkę za rok 2013, to wyścig najlepszych, pędzących po chwałę jeźdźców, wśród których każdy jest inny i niepowtarzalny. Spójrzmy na tak zwanych kandydatów murowanych.
Po tym jak po europejskich boiskach przejechał niemiecki czołg, który swoją drogę zakończył w londyńskim finale Ligi Mistrzów, wydawać by się mogło, że ewentualnego tryumfatora elitarnego konkursu należy szukać tylko w monachijskim Bayernie. Potrójna korona, zakończenie dominacji Barcelony i przede wszystkim chirurgiczna precyzja w powolnym wyniszczaniu rywala – te niezwykłe osiągnięcia nie mogły przejść w piłkarskim środowisku bez echa. Trener niemieckiego zespołu – Pep Guardiola – sugeruje, że nagroda powinna trafić do kapitana Bawarczyków, czyli Phillipa Lahma. Hiszpan podkreśla rolę i wkład w ten sukces kapitana, jednak szefostwo Bayernu sugeruje Fracka Ribery’ego. Z kolei kibice ponad wszystko wychwalają swojego ulubieńca – Thomasa Mullera. Dodać należy, że jest jeszcze przecież wirtuoz na wskroś indywidualny, czyli Arjen Robben. I tutaj pojawia się ogromny problem: kogo wybrać? W Monachium trudno szukać piłkarza, który w pojedynkę wygrywał mecze zdobywając raz po raz hat-trick, by zaraz po tym asystować przy czwartym i piątym golu. FC Hollywood to machina, w której każda zębatka funkcjonuje wspaniale, ale nie można wystawić na piedestał tej jedynej, bo siła tkwi w całości owego mechanizmu.
Idźmy dalej. A może by tak nagrodzić indywiduum jedyne w swoim rodzaju, pierwszego po bogach, czyli Zlatana Ibrahimovicia? Szwed mógłby przecież zostać jedynym piłkarzem na świecie, który sam obsadziłby wszystkie miejsca na liście 5 najpiękniejszych bramek minionego roku. Sam zainteresowany głośno mówi, że przeżywa najlepszy moment w karierze i choć przegrał drużynowy pojedynek o awans do Mistrzostw Świata z ekipą Christiano Ronaldo, trzeba jednak przyznać, że Ibra to zdecydowanie najlepszy piłkarz katarskiego (tak, katarskiego) Paris Saint Germain.
I wreszcie czas na herosów, którzy zdominowali piłkarski świat w ostatnich latach. Messi i Ronaldo są sobie nawzajem potrzebni do przełamywania barier i tak jak Barcelona i Real żyją w symbiozie. Argentyńczyk ma w CV już cztery statuetki, Portugalczyk tylko jedną, jednak w tym roku bez wątpienia wygrywa bezpośredni wyścig ze swoim największym rywalem. Jego forma w ostatnim czasie jest imponująca. Jeszcze przed końcem listopada zdobył w różnych rozgrywkach w sezonie 32 bramki, w tym 5 hat-tricków. Wreszcie zamiast szumnymi zapowiedziami, odpowiada krytykom tylko i wyłącznie na boisku. Przecież dosłownie przed chwilą w pojedynkę wprowadził Portugalię na mundial, aplikując Szwedom 4 bramki w barażach.
Historia uczy, że Złota Piłka to nie nagroda dla cichych bohaterów, takich jak bramkarze czy obrońcy. Ostatnim goalkeeperem ze statuetką był, aż 50 lat temu, Lew Jaszyn, a obrońcę wyróżniono po raz ostatni siedem lat temu, kiedy statuetkę odebrał Fabio Cannavaro, Mistrz Świata z 2006 roku. Wiemy też, że jest to nagroda stricte indywidualna i nie wystarczy być częścią najlepszej drużyny. Gorzko przekonali się o tym Wicemistrz Świata, Mistrz Włoch i zwycięzca Ligi Mistrzów z 2010 roku – Wesley Sneijder czy Mistrz Świata i Mistrz Hiszpanii z 2012 – Iker Casillas. O tym, kto zostanie superbohaterem 2013 roku zadecydują jak zawsze kapitanowie i trenerzy reprezentacji narodowych oraz akredytowani dziennikarze (w Polsce Maciej Iwański z TVP). Czy będzie to członek bawarskiej maszyny, artysta ze Szwecji czy heros Ronaldo dowiemy się 13 stycznia na gali
w Zurychu. Chyba, że znów wygra Messi…
Michał LEŚNICZAK
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.