Filozofii nie ma, ale jest miłość – o tym, dlaczego Aleksandra Domańska została aktorką

Źródło: http://superseriale.se.pl/

Źródło: http://superseriale.se.pl/

Aleksandrę Domańską najpierw się słyszy, a dopiero potem widzi. Aktorka może pochwalić się wyjątkowo sympatyczną barwą głosu, co na pewno nie przechodzi bez echa wśród widzów. Jednakże mnie za serce złapało coś innego, a mianowicie – jej osobowość. Nie spotkałam jeszcze osoby, która z taką skromnością dzieliłaby się swoimi doświadczeniami i marzeniami.

Gdy przysłuchiwałam się rozmowie, jaką przeprowadziła Pani z fanem, usłyszałam opis metamorfozy, którą Pani przeszła do filmu „Po prostu przyjaźń”. Czy mogłaby Pani jeszcze raz o niej opowiedzieć?

A. D. Nie, to nie była metamorfoza. Ja teraz przechodzę metamorfozę. Pan zwrócił uwagę, że wyglądam teraz inaczej. Zrzuciłam parę kilogramów, mam inny kolor włosów, które są teraz krótsze, niż w filmie. Co prawda, nie były one moje, ale były dłuższe. Miałam też dosyć nachalny makijaż, mocniejszy, więc trochę się różnię. Mało rzeczy, ale jednak zrobiły dużą różnicę.

Podobała się Pani postać, w którą się Pani wcieliła?

A. D. Tak, bardzo mi się podobała.

Przeżywa Pani losy bohaterów, które Pani gra? Dużo czasu potrzebuje Pani, aby wczuć się w daną rolę, nastawić na nią psychicznie?

A. D. Dotąd jestem usatysfakcjonowana z pomysłów, jakie wymyśliłam. Jeżeli chodzi o potrzebny czas, to zależy. Czasami potrzeba go więcej. W filmie „Po prostu przyjaźń” to się zrodziło bardzo szybko.

Jaka była dotychczas najbardziej wymagająca dla Pani rola?

A. D. Teraz gram taką rolę w teatrze. Gram zakonnicę. To jest dla mnie bardzo… jeszcze tego nie rozgryzłam. Sprawia mi to największy problem.

Chciałaby Pani przekonać się na własnej skórze, jak wygląda ich środowisko, porozmawiać, aby lepiej je zrozumieć i zdobytą wiedzę przenieść na scenę?

A. D. Nie, tutaj nie ma takiej potrzeby, ponieważ jest to dosyć stary tekst. To są „Chłopcy” Grochowiaka. Gram taką dosyć sadystyczną zakonnicę, więc nie wydaje mi się, żebym znalazła kogoś takiego. Nikt mi się raczej nie przyzna, że znęca się nad starszymi ludźmi, więc tutaj musiałam czerpać wiedzę z literatury, historii kina, ze swojej wyobraźni, a nie z autentycznych osób.

Z kim chciałaby Pani nawiązać współpracę? Mam na myśli zarówno reżyserów, jak i aktorów.

A. D. Wydaje mi się, że chciałbym… No nie wiem, to jest ciężkie pytanie. Powiedziałabym, że na chwilę obecną to chyba podążyłabym za trendem i chciałabym spotkać się z Patrykiem Vegą. Podoba mi się sposób, w jaki ukazuje on swoich bohaterów. Wkłada w to dużo pracy, co mi się bardzo podoba. Z aktorów, chciałabym współpracować z Panią Krystyną Jandą.  To jest numer jeden na mojej liście.

Jaki film ceni sobie Pani najbardziej i dlaczego? Posiada Pani swój ulubiony film, do którego często Pani powraca?

A. D Wracam regularnie do filmu „The begginers”, polski tytuł – „Debiutanci”. To jest film, który absolutnie mnie zachwycił i mogę go oglądać bez końca.  Jeżeli chodzi o filmy romantyczne, to z pewnością „Pamiętniki”. To bardzo przyzwoity film, na wysokim poziomie. Jest już dosyć stary, ale nic nie traci na swojej aktualności. Uwielbiam też „Pulp Fiction”.

„Pulp Fiction” to trochę inne kino, odbiegające od tytułów jakie zostały przez Panią wymienione, oraz od filmów, w których dotychczas Pani zagrała.

A. D. Niestety, ja sobie nie mogę filmów dobierać. Nie jestem na takiej pozycji, nie mam na to wpływu.

Czyli nie chciałaby Pani przejść do historii jako aktorka, która gra głównie w komediach?

A. D. Nie, absolutnie nie. Póki co, mam to szczęście, że zagrałam różnorodne role, czego starałabym się trzymać w przyszłości.

Dlaczego wybrała Pani akurat aktorstwo?

A. D. Tak naprawdę to kiedyś chciałam być piosenkarką, ale w międzyczasie rodzice powiedzieli, że powinnam spróbować aktorstwa. Później zaczęłam chodzić na lekcje śpiewu i tam nauczycielka była wykładowcą w akademii teatralnej. Powiedziała, że jeżeli mam jakiekolwiek zdolności aktorskie, to w akademii będę pracowała i nad głosem i nad aktorstwem, więc może powinnam się nad nim zastanowić. No i tak to się zaczęło. Nie ma tutaj żadnej głębszej filozofii.  To przyszło z miłości do śpiewu.

Jaką rolę chciałaby Pani teraz zagrać?

A. D. Jakąś taką dramatyczną, ciężką. Jakiejś autsajderki.

Marzy się Pani coś na skalę „Idy”?

A. D. „Ida”? Nie. To nie jest ten kierunek. Bardziej mi się marzy coś na skalę roli Olgi Bołądź w „Służbach Specjalnych”.

Rozmawiała Livia ROK

04.01.2017

 

Dodaj komentarz