
Źródło: https://stocksnap.io/
Kiedyś chciałam kupić odkurzacz. Rozum podpowiadał: Google. Stan portfela wpłynął na ostateczne brzmienie wpisanej do wyszukiwarki frazy: ”tani odkurzacz”. Liczba wyszukanych wyników mnie przygniotła – ponad 200 tysięcy (!). Wiem, wiem – niemal wszyscy przeglądamy tylko pierwszą stronę Wujka Google’a, a mimo to zderzamy się z prawdziwą kopalnią linków i możliwości. Tylko jak nie zwariować od nadmiaru?
Na pewno większość z nas została niejednokrotnie uraczona rodzicielskimi historiami z serii „A za moich czasów…”, w których pierwsze skrzypce grał ocet, jedzenie było na kartki, na lodówkę czekało się miesiącami, a pomarańcze były luksusem dla nielicznych. Tak, kiedyś na sklepowych półkach stał podobno tylko ocet. Ludzie nie wybrzydali, brali co było. Nikt nie chodził od galerii do galerii w poszukiwaniu najlepszej oferty, nasi rodzice i dziadkowie cieszyli się z tego, że w ogóle coś mogą zdobyć. I choć brzmi to jak herezja – trochę im zazdroszczę tego braku wyboru.
Nie chodzi mi oczywiście tylko o ten banalny przykład dotyczący produktów spożywczych czy ubrań. XXI wiek to wiek możliwości, wiek globalnego porozumiewania się bez granic czasoprzestrzennych, a w końcu – to wiek, w którym kapitalizm rozwinął swoje skrzydła na niespotykaną dotąd skalę (odpowiedzi na pytanie czy to dobrze czy źle, w tym tekście nie znajdziecie). Żyjemy w czasach, w których stare „mieć czy być?” to nowe „ile mieć, żeby być?”. Chcemy wszystko robić „harder, better, faster, stronger”. Mieć więcej.
Ktoś pomyśli, że jego to nie dotyczy. To tylko iluzja. Każdy z nas codziennie staje przed wyborami, przed którymi stać nie chce – kupić rzecz X, czy szukać tańszej/lepszej/oryginalniejszej rzeczy Y. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie porównywał ceny czy designu koszulki, nowej torby czy książki. Niech pierwsza rzuci kamieniem ta, która kupiła kolejną sukienkę tylko dlatego, że była „duża przecena” i aż szkoda było nie kupić!
W tym wszechogarniającym chaosie zatraciliśmy jedną ważną rzecz – umiar. Potrzeba wiele czasu, aby wyzbyć się tego wewnętrznego kolekcjonera, który chce wszystko kupić, przymierzyć, zobaczyć, dotknąć, przeżyć, przeczytać, przesłuchać, MIEĆ. Bo w kulturze nadmiaru tak zwyczajnie – wszystkiego jest za dużo. I trzeba się pogodzić z tym, że „wszystko” nie stoi naprzeciw „nic”. Stoi naprzeciw „wystarczająco”.
Dominika PACYŃSKA
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.