Świry bez liry

Źródło: Maria Mikolajczyk

Na górze róże, pod ziemią korzenie, czy walentynki są głupie, czy  dają spełnienie? Luty niewątpliwie kojarzy się w szczególności ze świętem zakochanych i nie ma się co dziwić, skoro zostało ono tak bardzo skomercjalizowane. Ale czy właśnie dlatego nie należy pochylić się na moment nad tematem? Przecież marketing opiera swoje działania na gustach i preferencjach ludzkich, przez co ośmielę się wnioskować, że to właśnie zwykły człowiek upodobał sobie szczególnie to pseudo święto, a sprzedawcy podchwycili jedynie motyw i… voilà!

Bardzo pięknie z ich strony, nieprawdaż? Choć mnie w oczy rzuca się „odrobina” przesady. Chcąc zarobić, zabijają ludzką kreatywność i większość miłosnych spotkań upodabniają do siebie. Zakochani teoretycznie mają wybór, ale tak łatwo dziś ulec pokusie. Bo przecież prościej szanownemu panu przeboleć wydane pieniądze na wykwintną restaurację plus czekoladki z kwiatkami, niż wybić się i stworzyć coś całkowicie od serca. Bo przecież łatwiej pięknej pani kupić kartkę z oklepanym, uroczym wierszykiem myśląc, „że on na pewno znów zrobi to samo”. Otóż nie! Ależ panowie i panie! Gdzie podziała się chęć bycia hipsterem? Po co małpować sąsiadów i znajomych, skoro można wprawić ich w osłupienie, a równocześnie dać do myślenia prostym gestem? Mało tego, poczuć się chwilę jak gwiazda filmowa, której życie prywatne nie daje spać innym. Warto rozruszać mózg i wymyślić coś oryginalnego, wspaniałego, a zarazem prostego i niekosztownego.

Niezwyczajny pomysł na sukces

Wyśmiałam odrobinę stereotypowe patrzenie na walentynki, to prawda. Ale miałam w tym swój cel. Tak łatwo przychodzi nam osądzanie innych. Może i schemat czasem się powtórzy, jednak wiem, że wiele par na każde święto zakochanych, ale i inną okazję, bardzo stara się przynieść radość i niesamowity dzień sobie nawzajem. Warto podać jakiś przykład. Znam pewną parę, która wymyślała prezenty wcześniej niż 14. lutego, dokładając wszelkich starań, by tandetne walentynki stały się dniem naprawdę wyjątkowym dla drugiej osoby. Dziewczyna przyrządziła jajecznicę, wycinając do niej serca z wędliny. Śniadanie zostało podane do łóżka, gdzie chwilę później kłębiły się baloniki z zawiniątkami w środku. Zwiastowało to zabawę na następne kilka godzin. Po przekłuciu powierzchni balona, ukazywała się kartka z jakimś zadaniem do wykonania. Ale zanim nastąpiło rozwiązanie, najpierw należało odszyfrować jego treść. A to chłopak musiał zaznajomić się z alfabetem Morse’a, to z greckimi literami. Zagrali w grę polegającą na zadawaniu pytań dotyczących ich związku, wypili pyszny koktajl z naczynia z dwoma słomkami i wiele innych. Główny prezent (pracochłonną grafikę) dziewczyna wykonała własnoręcznie. Ostatnim etapem porannego świętowania było wybranie dla siebie nawzajem ubrania na część wieczorną wymyśloną przez chłopaka. Akcja z udziałem faceta, szafy i ogromu kobiecych ciuchów musiała być bezcennym widokiem. Po wspólnie zjedzonym obiedzie, wielu radosnych chwilach i luźnej atmosferze, męska część pary zabrała swą damę serca do teatru na sztukę niebanalną, wypełnioną wartościami, a następnie do mieszkania na wykwintną, samodzielnie wykonaną kolację przy świecach, zakrapianą smacznym winem. Zatem wieczór upłynął naszym bohaterom niezwykle romantycznie i tak jak lubią.

Da się? No ba! Jestem przekonana, że nie oni jedyni wykazali się kreatywnością i przeżyli bajecznie dzień. Takie drobne gesty, pamięć, z pewnością umacniają relacje, ale nie chodzi tu o same walentynki. Jeśli związek jest prawdziwy, miłość powinna być okazywana nie tylko od święta, lecz codziennie. Bo czyż miłość nie jest chęcią czynienia dobra i wzmacniania jedności w stosunku do drugiej osoby? Obraz codzienności powinien być więc ważniejszy. Piotr Szczepanik śpiewał: ” kochać, jak to łatwo powiedzieć, kochać, tylko to więcej nic. Bo miłość jest niepokojem, nie zna dnia, który da się powtórzyć”. Dlatego właśnie ważne jest, by doceniać każdy dzień spędzony razem, celebrować każdą wspólna chwilę, a nie tylko święto.

Początki rozwoju miłosnego szaleństwa

Żeby było ciekawiej, historia mówi sama za siebie i pokazuje, jak święto zakochanych ewoluowało. Walentynki w niektórych częściach Europy obchodzi się już od średniowiecza. Pierwotne świętowanie opierało się właściwie tylko na słaniu listów miłosnych. Były czymś bardzo ważnym i wyczekiwanym. To serce, a nie oklepany szablon, dyktowało wierszowaną wówczas jego treść. Bardziej współczesną wersję tego święta praktykować zaczęły Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Zwyczaj ten poszedł w świat i trwa do dziś. Niektóre źródła podają, że XVII-wieczne walentynki niejednokrotnie kreatywnością przewyższały te współczesne, i tak już przecież wymyślne. Były bowiem często w formie kodów czy rebusów, które trzeba było złamać, by poznać treść. Co ciekawe, pierwszą walentynkę wysłał mężczyzna – wbrew współczesnym wyobrażeniom. Zrobił to książę Orleanu w 1415 roku, chcąc pokazać żonie, jak mocno darzy ją uczuciem. Nie mógł zrobić tego inaczej, gdyż znajdował się wówczas w uwięzi w londyńskim Tower. Płeć piękna zdecydowała się na taki krok dopiero w 1477 roku. Margery Brews postanowiła zrobić niespodziankę narzeczonemu i do zwykłego listu dołączyła kartkę z własną poezją miłosną. Święto zakochanych funkcjonowało również pod inną nazwą i to na terenie Polski. Chodzi mi tutaj o Noc Kupały, lub inaczej Sobótkę. Według słowiańskiego zwyczaju młodziankowie tworzyli w tę noc pary.

Ciekawe  wnioski czy  powód do troski?

Kościół Katolicki 14. lutego obchodzi dzień świętego Walentego. Jego historia do wesołych nie należy, ale z pewnością pokazuje jego szlachetność. Młodziutki duchowny został pozbawiony głowy z polecenia cesarza Klaudiusza II Gockiego, który uważał, że mężczyźni powinni być samotni, bo tylko wtedy sprawdzają się w roli żołnierzy. Zakazał zatem udzielania ślubów. Jak łatwo się domyślić, Walenty miał inne zdanie na ten temat i zakaz nie raz złamał. Dlatego też w Polsce zyskał „przywilej” patronowania zakochanym. Jednak wbrew pozorom Kościół uważa go za patrona chorych umysłowo, nerwowo oraz epileptyków. A może to nie przypadek? Może jest to ze sobą ściśle związane? Może miłość to wspaniała choroba umysłu, na którą cierpi każdy człowiek na świecie? Ja się tam cieszę! Wszak sprawia ona tak wiele radości!

Maria MIKOŁAJCZYK

Dodaj komentarz