
Źródło: www.facebook.com/smkkpm; Dobra mina do dobrej gry, czyli SMKKPM na właściwym miejscu
Sweter zrobiony na drutach z różnokolorowych, starych, nowych, neonowych, pastelowych, grubych, cienkich, brudnych, czystych materiałów. Tych własnych i tych sprezentowanych. Na rękawie trochę pozaciągany, trochę zbyt obcisły w pasie, za to elegancko leży. Gdy chłopcy chodzą w nim dumnie po ulicach polskich miast, ludzie wytrzeszczają oczy w ich stronę. Jedni się śmieją, inni śpiewają pod nosem, następni patrzą z zaciekawieniem i tylko tupią nogą w rytm muzyki autentycznych kompozycji czerpanych po prostu z życia, trudnych spraw i zwyczajnie rozradowanego, zwariowanego wnętrza, chcącego doprowadzić do uśmiechu wciąż zbyt smutny świat. Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn jest grupą muzyczno- kabaretową wywodzącą się z Krakowa. Ich konto, na którym zbierają przeróżne nagrody, coraz bardziej się rozrasta. Panowie każdego dnia udowadniają, że mają supermoc, która sprawia, że nawet jeśli niebo nie jest pełne gwiazd, to chwycą za serce każdą niebrzydką dziewczynę.
Członkami zespołu są:
Mateusz Marek — gitara, wokal, ukulele
Aleksander Czerkawski — gitara, wokal
Michał Zachariasz — gitara, melodyka
Paweł Królikowski — bas/ kontrabas
Jakub Tokarz — perkusja
Skąd wziął się pomysł na zespół?
OLEK: Tak naprawdę nie było pomysłu. Wszystko klarowało się przez długi czas. Dzisiejsza wersja różni się od tej początkowej. Chociażby „Superbohater”. Każdy z nas inaczej dochodził do grania. Początki należały do mnie i Matełka. Próby śpiewania i grania wychodziły jeszcze bardziej karykaturalnie niż obecnie. Ale od początku nasza twórczość była z dużymi jajami i wygłupem.
MATEŁKO: Na studiach zaczęliśmy pisać głupie piosenki dla znajomych, potem pojawiły się pierwsze występy przed publicznością na różne okazje. Następnie pojawił się Zachar.
OLEK: Wraz z jego pojawieniem się występy zaczęły mieć więcej ogłady i sensu.
Od ilu lat zespół istnieje?
MATEŁKO: W sierpniu będzie pięć lat. Dokładnie tyle lat temu poznaliśmy Zachara.
A jak się poznaliście?
MATEŁKO: Ja z Olkiem jeszcze w liceum, w Gliwicach.
OLEK: Wyjechaliśmy na studia do Krakowa. Gdzieś tam zawsze marzyło nam się jakieś granie, układanie, pisanie i różne dziwne, bardzo artystyczne sprawy. Wkładem było spotykanie różnych ludzi. Mogę powiedzieć, że to ja spotkałem Zachara, z kolei on, że spotkał mnie i tak się to potem potoczyło. Dotyczy to wszystkich napotkanych osób, które przewinęły się przez nasz zespół.
ZACHAR: Można powiedzieć, że spałem pod drzwiami ich pokoju na jednym z festiwali. Wszystko jest względne.
OLEK: Nikt z nas nie powiedział — słuchajcie chłopaki, będziemy grali tak i tak i będzie taki zespół i potrzebujemy taki skład — tylko to wszystko było eksperymentem. Dzięki temu wyszło bardzo naturalnie. Ale teraz uczymy się już trochę planować. Jak lata temu układałem piosenki, to w życiu nie wyobrażałem sobie publikowania ich gdzieś na forum. One były dla mnie i dla moich znajomych. Śpiewaliśmy je na imprezach. Droga była bardzo długa. To, co jest teraz, urodziło się z osobowości, które się spotkały.
Czy jest coś poza SMKKPM?
ZACHAR: Pewnie, że tak. Mateusz pracuje w radiu, ja jestem kierowcą, a Olek jest bezrobotny.
OLEK: Ale studiowałem filozofię i nadal robię różne ciekawe rzeczy.
ZACHAR: Paweł studiuje na Akademii, natomiast Kuba jest grafikiem.
OLEK: Chociaż nie ukrywamy, że chcielibyśmy robić tylko to i świetnie się bawić. Ale żeby się bawić, trzeba najpierw się napracować.
Jak wygląda proces powstawania waszych piosenek?
ZACHAR: Najpierw powstaje tekst, potem się długo kłócimy i na końcu wychodzi muzyka.
OLEK: Ale też nie jest tak, że za każdym razem schemat się powtarza. Raz tekst wymyśli jedna osoba, raz druga, a czasem powstanie wspólnymi siłami. Jest to równie skomplikowane pytanie, jak to o naszych początkach.
ZACHAR: Najczęściej Olek albo Matełko przynoszą tekst, który między sobą dopracowują. Do tego zazwyczaj jest już jakaś melodia, a na koniec aranżacja, o którą ja spieram się najbardziej. No i potem wychodzi z tego piosenka.
MATEŁKO: Gdy tworzymy, bardziej myślimy problemami i zagadnieniami, czasem nad gatunkiem — „bo tego jeszcze nie graliśmy” — albo z czego chcielibyśmy teraz zrobić sobie żart, gdzie skłonić do refleksji.
Z czym najbardziej utożsamiacie wasze piosenki? Z próbą wyśmiania — jak mówicie — tych wszystkich życiowych, trudnych spraw, próbą złapania do nich dystansu, próbą skłonienia do refleksji, czy może rozbawienia odbiorcy?
MATEŁKO: Dla mnie najbardziej c! Jestem „ten moralizatorski”, który chciałby wszystkich skłaniać do refleksji.
ZACHAR: Ja też refleksję. Reflektory i te sprawy, sama wiesz.
OLEK: A ja bardziej postawiłbym na dystans. To dobre spostrzeżenie, bo często, jak sobie coś układam, to patrzę na dane zagadnienie właśnie przez pryzmat dystansu. Buduję go do jakiegoś problemu, hasła czy melodii. Tak naprawdę przez cały czas jest to budowanie dystansu. Wtedy dopiero można złapać tę kwestię.
PAWEŁ: Myślę, że najbardziej próba rozbawienia.
Czy to, co osiągnęliście, różni się od waszych początkowych oczekiwań?
OLEK: Tak, bo je bardzo przerosło. Oczekiwań nie było właściwie żadnych. Gdy w Krakowie, mieście, w którym gramy na co dzień, przychodzi sto osób, to jest to coś super. Co więcej ludzie śpiewają z nami te piosenki zarówno na koncertach, jak i w domowym zaciszu. Dostajemy nieraz różne filmy, na których ktoś ze znajomych je wykonuje i czasem prosi nas o akordy. Dla mnie właśnie to jest najważniejsze w piosence. To, żeby ona żyła, aby była śpiewana podczas wykonywania codziennych czynności nie tylko przez nas, ale także przez ludzi, którzy nas słuchają.
Pierwszą piosenką w waszym wykonaniu jaką słyszałam, był „Superbohater”. Interesujące jest zatem, jakimi superbohaterami chcielibyście być? Jaką supermoc posiadać?
MATEŁKO: Chciałbym być człowiekiem, który miałby moc udawania podłogi. W każdej chwili mógłbym pomagać ludziom przechodzić w jakichś trudnych, dziurawych miejscach.
ZACHAR: Chciałbym mieć moc przypadkowej teleportacji, ponieważ bardzo lubię podróże i gdybym przypadkiem, zamiast w latach 80, znalazł się pod Grunwaldem w 1410 roku, specjalnie bym się tym nie przejął.
OLEK: Chciałbym mieć super moc, która sprawiłaby, że byłbym ładny i wszystkim bym się podobał.
PAWEŁ: Chciałbym być takim codziennym superbohaterem.
OLEK: Chciałbyś być normalny po prostu?
PAWEŁ: Może tak. Taka supermoc bycia normalnym.
Pierwsza piosenka?
MATEŁKO: „ Nie kocham Cię wcale”. To była moja pierwsza piosenka. Jeszcze z liceum. A nasza wspólna, razem z Zacharem, to „ T-rex”.
OLEK: Dla mnie w pewnym sensie „Superbohater” jest pierwszą piosenką. To był nowy pomysł, który w jakiś sposób nas odrodził.
Niedawno wasz zespół powiększył się, dlatego chciałam zapytać, czyj to był pomysł? Kuba i Paweł was znaleźli, czy to wy znaleźliście ich?
ZACHAR: My szukaliśmy sekcji, czyli perkusji i basu. Kubę znałem jeszcze z innego zespołu i pomyślałem, że można by go ukraść, a Pawła polecił mi nasz inny kolega i tak oto spotkaliśmy się na próbie. No i miłość. Zaiskrzyło. Mięta przez rumianek, a w brzuchu motyle.
Jakie słowo najlepiej opisałoby was jako zespół?
ZACHAR: Trzmiel.
MATEŁKO: Przemoc.
OLEK: Sentymentalność.
MATEŁKO: Albo jakiś owoc.
WSZYSCY: Ananas.
OLEK: Sentymentalny ananas.
No dobra. Wyciskacie soki z ludzi?
OLEK: Tak. Dokładnie tak.
Piszecie o sobie: „A życie to dla nas basen, z którego ktoś wypuścił wodę, gdy my już przebraliśmy się w kąpielówki”. A co, jeśli pewnego dnia obudzicie się i poczujecie, że życiowy basen jest już pełen? Co, jeśli okaże się, albo już się okazało, że wszystko co stworzyliście przez te pięć lat, że każda osoba, którą spotkaliście, wniosła wiaderko tej wody?
OLEK: Faktycznie, każdy, kogo spotykamy, dolewa tej wody i może kiedyś basen będzie pełen.
MATEŁKO: Myślę, że każdy kij ma dwa końce i jeśli basen byłby pełen, to też byłoby źle. Bo woda może być zimna, może być jej za dużo, może być brudna, albo nagle okaże się, że nie masz już ochoty się kąpać. Takie jest życie.
ZACHAR: Tak. Takie jest życie i nigdy nie jest całkiem dobrze. Zawsze zmienia się wysokość poprzeczki.
OLEK: Zawsze jest tak, że jesteś trochę w złym miejscu i w złym czasie , ale z drugiej strony jesteś właśnie w tym dobrym miejscu i dobrym czasie.
MATEŁKO: My, w gruncie rzeczy, jesteśmy całkiem z siebie zadowoleni. Prosimy tylko, żeby nie było gorzej.
ZACHAR: I żeby McDonald był otwarty w całej Polsce, przez cały czas.
Rozmawiała Maria MIKOŁAJCZYK
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.