Włoski czarodziej

Źródło: www.mirror.co.uk; Antonio Conte często żywiołowo reagował na sytuację na boisku

Rok temu kibice piłkarscy byli świadkami cudu. Leicester City, klub, który miał się bić o utrzymanie w Premier League, został mistrzem Anglii. Głównym architektem tego sukcesu okrzyknięty został szkoleniowiec „Lisów” – Claudio Ranieri. W tym sezonie mistrzem została Chelsea i można chyba zaryzykować stwierdzenie, że ciężko byłoby jej zdobyć tytuł gdyby nie trener „The Blues”, czyli Włoch Antonio Conte.

Oczywiście Conte miał o wiele lepszą pozycję startową niż jego rodak w poprzednim sezonie. Chelsea dysponuje przecież większym budżetem, lepszym składem czy szerszą kadrą. Z drugiej strony, Ranieri, zdobywając mistrzostwo kraju, osiągnął wynik zdecydowanie ponad założony cel, którym miało być przecież utrzymanie, a Conte od początku był pod presją. Jego zadaniem było wyciągnięcie klubu z kryzysu i powrót na szczyt.

I choć Chelsea ma w swoich szeregach zawodników, których zazdroszczą jej największe kluby na świecie, to Conte wcale nie miał łatwego zadania. „The Blues” kompletnie zawiedli w poprzednim sezonie, zajmując dopiero 10. miejsce w lidze. Atmosfera w klubie, po odejściu Jose Mourinho, była wręcz grobowa, gdyż Portugalczyk zostawił szatnię skłóconą. Do tego nierzadko krytykował swoich graczy publicznie, co jeszcze bardziej obniżało morale zawodników. Mourinho w trakcie sezonu został zastąpiony przez Guusa Hiddinka, lecz Holender nie zdołał ugasić pożaru i Chelsea nie udało się nawet zająć miejsca gwarantującego występy w europejskich pucharach.

Wyciągnięcie Conte z reprezentacji Włoch było, zaraz obok transferu N’Golo Kante, jednym z najlepszych ruchów „The Blues” w letnim okienku transferowym. Pod wodzą Włocha Chelsea stała się drużyną kompletną. Wspomniany Kante stał się najlepszym pomocnikiem na Wyspach, Eden Hazard, po kompletnie nieudanym sezonie, odbudował się i znów został niekwestionowaną gwiazdą „The Blues”, a Diego Costa, choć miewał wahania formy, to i tak strzelił 20 bramek w sezonie. Dodając do tego solidną obronę, w postaci m.in. takich zawodników jak David Luiz, Gary Cahill czy Cesar Azpilicueta, otrzymujemy przepis na mistrza Anglii.

Jednak chyba największą zasługą Włocha było wpojenie swoim zawodnikom nieprawdopodobnej chęci zwycięstwa, jaką cechuje się szkoleniowiec „The Blues”. Bez względu na to czy grali z Tottenhamem, Liverpoolem czy Sunderlandem, zawsze wymagał od swoich zawodników pełni zaangażowania. O ile początek sezonu należał do Guardioli i jego Manchesteru City, tak w późniejszej fazie rozgrywek, to maszyna Antonio Conte była nie do zatrzymania. Wystarczy wspomnieć, że Chelsea nie oddała prowadzenia w tabeli aż do końca rozgrywek, począwszy od … 12 kolejki!

Premier League jest przez wielu kibiców uważana za najbardziej atrakcyjną i wyrównaną ligę na świecie, a to sprawia, że jest również chyba najbardziej wymagająca. To jeszcze bardziej podkreśla sukces Conte i jego zespołu, gdyż taka dominacja w Anglii nie jest często spotykana. W przypadku Włocha wystarczyły dopracowana taktyka, świetna atmosfera w szatni i pasja do zwycięstw, którą zaszczepił swoim zawodnikom.

Rafał ZAWIERUSZYŃSKI

Dodaj komentarz