Reprezentacja gorszego sortu

Źródło: facebook.com/Klub-Kibica-Impel-Wrocław; Choć nastroje w kadrze przed walką o MŚ 2018 były bojowe, to niestety nie przełożyły się na wynik. Polki będą miały jednak szansę zawalczyć o medal w tegorocznych Mistrzostwach Europy

Polska siatkówką stoi, polski Volleyland, najlepsza atmosfera i kibice na świecie. Wszystkie te określenia każdemu sympatykowi tej dyscypliny są znane. Jednak czy na pewno odnoszą się do obu naszych reprezentacji, zarówno męskiej, jak i żeńskiej?

Wiadomym jest, że polska kadra kobiet boryka się z problemami. Każdego roku w ciągłej przebudowie, chciałoby się powiedzieć, rozpaczliwie próbuje wyrwać się z tej bardzo niekomfortowej sytuacji. Problem w tym, że w każdym roku tej trudnej walki nie udaje się zrobić zbyt wiele.

Medalowa posucha

O medalach w żeńskiej reprezentacji ani widu, ani słychu już od lat, co odbija się także na atmosferze w halach – kibiców jest zdecydowanie mniej, co wpływa na poziom dopingu.  Ostatnim krążkiem, jaki udało nam się zdobyć, był brązowy medal mistrzostw Europy w 2009 roku. Nigdy też polskiej kadrze nie udało zdobyć się medalu w żeńskim odpowiedniku Ligi Światowej mężczyzn, czyli World Grand Prix. Udało nam się co prawda awansować do turnieju finałowego tych rozgrywek, ale aż 7 lat temu. Później było już tylko gorzej i rok w rok plasujemy się na końcowych miejscach. Pewnym jest też, że nie zdobędziemy żadnego medalu na przyszłorocznych mistrzostwach świata. Polki w turnieju eliminacyjnym zmierzyły się z Cyprem, Islandią, Słowacją, Czechami oraz Serbią i to właśnie ta ostatnia z ekip okazała się być naszym gwoździem do trumny. Po przegranej 0:3 na własnym boisku z drużyną z Bałkanów Polki ostatecznie pożegnały się z marzeniami o mundialu.

W lipcu kadra pod przewodnictwem Jacka Nawrockiego rozpocznie zmagania w tegorocznej edycji World Grand Prix. Od 2014 roku polskie siatkarki występują w drugiej dywizji tego turnieju, czyli grupie obejmującej drużyny teoretycznie „gorsze”, znajdujące się niżej w rankingu FIVB. W tej edycji Polska ma starać się o awans do „elity”, czyli do pierwszej dywizji.

Co tu nie gra?

Nie ma chyba osoby, która interesuje się siatkówką i nie zadała sobie pytania: dlaczego? Dlaczego dwie reprezentacje tego samego kraju, w którym siatkówka pretenduje do miana sportu narodowego, dzieli przepaść? Zdania na temat przyczyny tej sytuacji są podzielone. Były reprezentant Polski Łukasz Kadziewicz uważa, że wszystkiemu winny jest system szkolenia i należałoby się przyjrzeć temu, jak kadra pracuje przed sezonem reprezentacyjnym i jakie ma warunki do szkolenia. Inni winy doszukują się w systemie rozgrywek ligowych. Według nich liga jest za bardzo rozbudowana i nawet po kiepskim sezonie zawodniczka ma szansę podpisać wysoki kontrakt, nie mając tym samym motywacji do dalszego doskonalenia się. Jeszcze inni uważają, że złą sytuację żeńskiej kadry powoduje deficyt młodych zawodniczek, a co za tym idzie – mała liczba dobrze wyszkolonych zawodniczek na pozycji przyjmującej. Jednym z pomysłów na wyjście z marazmu jest postawienie właśnie na młodzież oraz konsekwentna praca z nią, na co z drugiej strony potrzeba bardzo dużo czasu.

Pomysłów na uzdrowienie żeńskiej kadry było już wiele. Niestety od kilku lat żaden z nich nie okazał się trafiony. Wiadomym jest, że w obliczu kryzysu każdy staje się ekspertem i ma swoją wizję poprawy sytuacji, ale tutaj potrzebny jest złoty środek. Oby reprezentacja Polski kobiet w końcu go znalazła, przestała stanowić gorszy sort polskiej siatkówki i ramię w ramię z kadrą mężczyzn jeszcze bardziej umacniała pozycję tej dyscypliny w naszym kraju i na świecie.

Natalia PAWLAK

Dodaj komentarz