
Źródło: TVN24
Przed tygodniem Piotr „Liroy” Marzec został oficjalnie wykluczony z klubu Kukiz ’15 przez jego Prezydium. Jakie były przesłanki tej kontrowersyjnej decyzji?
Poseł Piotr Marzec, znany koneserom hip-hopu pod scenicznym pseudonimem Liroy, wywoływał swego czasu tyleż kontrowersji, co rozgłosu. Jako raper stawiał pierwsze kroki na scenie ponad 20 lat temu (wcześniej zajmował się raczej DJ-owaniem) i w latach 90. zyskał w Polsce sporą popularność. Jego wejście do Sejmu VIII kadencji z ramienia ugrupowania Kukiz ’15, będące równoznaczne z zakończeniem kariery muzycznej, odbiło się głośnym echem w polskich mediach. Internet aż pęczniał od memów z kwiecistymi, często wulgarnymi tekstami z piosenek Liroya z salą sejmową w tle, a użytkownicy Internetu (i nie tylko) prześcigali się w spekulacjach, jakie skandale wywoła nowo wybrany poseł. Tak naprawdę, skoro Paweł Kukiz, znany muzyk, zdolny był wkroczyć na scenę polityczną, obecność Liroya w Sejmie nie powinna jawić się jako wydarzenie sensacyjne. Niestety, polityczna współpraca obu panów zakończyła się niespełna tydzień temu wykluczeniem Liroya ze struktur klubu. Jak podano w uzasadnieniu, „w swojej działalności poselskiej otoczył się ludźmi, dla których (…) nie może być miejsca w ruchu Kukiz’15”. Czy był to jednak główny powód rozstania Liroya z Kukizem?
Świeżak w polityce?
Pierwsze kroki w polityce Liroy stawiał już trochę wcześniej. Korzeni politycznego zaangażowania należy doszukiwać się już w wyborach parlamentarnych z 2011 roku, kiedy nawiązał on nieformalne kontakty z ugrupowaniem Janusza Palikota, który wystąpił w klipie do utworu „Kampania”. Dwa lata później, podczas organizacji kampanii „Posadź Krzak”, aktywnie promował lecznicze właściwości marihuany, a w 2014 roku brał udział w promocji Instytutu Spraw Obywatelskich INSPRO. Rok później los uśmiechnął się do Piotra Marca, któremu zaproponowano pierwsze miejsce w okręgu świętokrzyskim na liście Kukiz’15. Zdobywając ponad 20 tysięcy głosów, przebojem dostał się do Sejmu, rozbudzając niecichnące spekulacje na temat swojej aktywności politycznej.
Uczeń przerasta mistrza
Współpraca obu panów na początku przebiegała bez większych zastrzeżeń. Piotr Marzec okazał się niezwykle aktywnym posłem, choć niektóre jego pomysły brzmiały lekko absurdalnie. Na początku kadencji, w grudniu 2015 roku, poseł Marzec zaproponował całkowitą likwidację telewizji publicznej jako przeżytku, jednak z czasem zaczął działać realnie. Przynależy do komisji kultury i środków przekazu oraz komisji cyfryzacji, innowacyjności i nowoczesnych technologii. Nadal aktywnie zabiega o legalizację marihuany do celów medycznych oraz o prawa polskich kierowców. Co ciekawe, jest również wiceprzewodniczącym polsko-chińskiej Grupy Parlamentarnej. Być może, gdyby na tym wachlarzu aktywności się skończyło, „Liroy” nadal pozostawałby w strukturach Kukiz ‘15. Kontakty posła zaczęły jednak sięgać różnych osób, także tych, które budziły pewien sceptycyzm klubu. Zaliczał się do nich m.in. bliski współpracownik Liroya, Paweł Dulski. W mediach co chwilę zaczęły pojawiać się sprzeczne informacje o ewentualnym odłączeniu się od frakcji. Choć zainteresowani konsekwentnie zaprzeczali, napięcie między liderem ruchu a Piotrem Marcem stało się z czasem coraz trudniejsze do ukrycia.
Konflikt interesów
W ugaszeniu rosnącego konfliktu nie pomagały kolejne głosy, dochodzące z bliskiego otoczenia obu panów, mówiące o możliwym kandydowaniu Liroya na prezydenta Warszawy lub Kielc w przyszłorocznych wyborach samorządowych. Wkrótce przez media zaczęły przetaczać się – konsekwentnie dementowane – spekulacje o odejściu Piotra Marca, do czego walnie przyczynił się sam zainteresowany. Pod koniec lutego br. założył w ramach działalności klubu Stowarzyszenie Skuteczni, co odczytano jako zapowiedź kreowania własnej niezależności. Kiedy już się wydawało, że konflikt został ugaszony, Liroy – zapytany przez dziennikarzy o relacje z Pawłem Kukizem – dość ostro wypowiedział się na temat jego przywództwa.
Mediami wstrząsnął komunikat o wyrzuceniu Piotra Marca z szeregów Kukiz ’15. Sam wyrzucony zapowiada, że nadal będzie aktywnie działał i nie wykluczył startu w przyszłorocznych wyborach. Przyznał, że miał już propozycje od innych ugrupowań. Zapowiedział również, że być może skieruje sprawę do sądu z powodu niezręcznych pytań o aferę reprywatyzacyjną.
Weronika MIKSZA
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.