Stany Zjednoczone są fabryką przeogromnych talentów, które wsławiają ich kraj. Sami też lubują się w historiach sportowców, którzy przed dojściem na szczyt wpierw wkładają ogrom pracy. Nie inaczej jest z zawodnikiem Milwaukee Bucks – Giannisem Antetokounmpo. Ten niepozornie wyglądający chłopak już teraz jest wschodzącą gwiazdą najlepszej ligi koszykarskiej, czyli NBA.
Przede wszystkim trzeba podkreślić, że Giannis nie jest rodowitym Amerykaninem. Urodził się 6 grudnia 1994 roku w Atenach. Jego rodzice byli nielegalnymi imigrantami, którzy uciekli z państwa przepełnionego wojną – Nigerii. Nie znali języka, nie mieli legalnej pracy, codziennie drżeli o lepsze jutro. Giannis ma trzech braci: starszego Thanasisa oraz młodszych Kostasa i Alexisa. Codzienność rodziny była przepełniona strachem, który spowodowany był obawą o przybycie policji. Bez problemu mogła odebrać im dzieci, bo przecież nie byli oni ani Grekami, ani Nigeryjczykami. Dlatego też państwo Antetokounmpo musieli uważać na każdy wykonywany ruch, ponieważ podstawą życia każdego rodzica jest dbanie o przyszłość dzieci. Nie mogli również dopuścić do przymusowej deportacji i w konsekwencji powrotu do kraju, który był pogrążony w konflikcie zbrojnym.
Początki z wiatrówką i krótkimi spodenkami
Początki ponad dwumetrowego giganta wcale nie były od razu ukierunkowane na koszykówkę. O dziwo 13-letniego Giannisa ciągnęło bardziej do piłki nożnej, w którą grał na miejskich boiskach. Był to dla niego swoisty relaks od ciężkiej pracy, którą wykonywał codziennie, aby choć na chwilę odciążyć rodziców. W tamtym czasie sprzedawał okulary, czapki i lokalne pamiątki. A nawet w święta Bożego Narodzenia śpiewał kolędy, aby uzyskać jedno euro – dawało ono minimum egzystencji dla rodziny.
Jak zawsze w takich ckliwych historiach pomógł los i zbieg okoliczności. Chłopak grał wraz z braćmi na jednym z boisk, kiedy tamtego dnia przechadzał się trener lokalnej drużyny koszykarskiej – Spiros Velliniatis. Zdziwił go fakt, że chłopcy wyglądali jak wyrośnięte dzieci z długimi kończynami, które dosyć komicznie wyglądały z piłką przy nodze. Bez zbędnych słów od razu zaproponował Giannisowi treningi koszykówki. Początkowo chłopak bał się, że przez naukę nie będzie miał czasu na pracę, która w tamtym okresie zajmowała pierwsze miejsce w jego życiu. Trener był nieustępliwy, dlatego też namawiając go kolejny raz po prostu zapytał: „Czy jeśli znajdę pracę dla twoich rodziców, przyjdziesz do naszej drużyny na trening?” W końcu „Antek” przystał na propozycje i zaczął trenować. Niestety jego początki były tragiczne. Miał posturę, która idealnie pasowała do walki o piłkę, ale nie potrafił opanować prostego dwutaktu czy też lay-upa. Szczerze nienawidził tej dyscypliny sportu i nie mógł uwierzyć, że kosz może być ponad piłką nożną. Koszykówkę traktował jako pracę i pomimo trudności codziennie dawał z siebie wszystko. Jego starania opłacały się, ponieważ w pewnym momencie władze klubu zaproponowały mu pierwszy kontrakt, który opiewał na 500 euro. Ta niewątpliwie ogromna suma pieniędzy pozwoliła mu rozwijać się dalej, ale także uchronić rodzinę przed upadkiem.
Kryzys wiary i wybuch umiejętności
Pierwszy kryzys dotknął go w 2009 roku. Ewidentnie nie cieszył się z gry i sprawiało mu dużo trudu to, aby jakoś wyglądać na parkiecie. Sfrustrowany trener wciąż w niego wierzył i ostatecznie namówił go na jeden mecz młodzieżówki, który miał zweryfikować jego karierę. Jeśli zagra dobrze – to zostaje, a jeżeli piłka kompletnie nie będzie lepić się do jego dłoni – to zrezygnuje. Taka postawa trenera zaimponowała Giannisowi i dodała mu otuchy. Jak się później okazało, był to punkt zapalny. Antetokounmpo zdobył pierwsze 50 pkt. w swoim życiu. Miał dopiero 15 lat, a wykonał tytaniczną pracę, która była ukierunkowana na lepszy byt dla rodziny. Pierwszy klub, Zaragoza, dawał mu 400 tys. euro za rok.
Wybuch umiejętności Giannisa zatrząsnął całym koszykarskim światem. Dlatego też w Drafcie 2013 roku został wybrany z 15. pickiem do Milwaukee Bucks. W swoim debiutanckim sezonie 2013-2014 zagrał 1897 minut w 23 meczach zdobywając 525 punktów (173 FG /41%, 41 3P /34%, 138 FT /68%). Również w obronie dobrze się spisywał uzyskując 60 przechwytów, 61 bloków, 78 ofensywnych zbiórek i 261 defensywnych zbiórek.
20 września 2016 roku władze Bucks zadecydowały o przedłużeniu współpracy z Giannisem. Zaoferowali mu czteroletni kontrakt na kwotę 100 milionów dolarów, co na przestrzeni lat jest niewyobrażalną sumą i która w najśmielszych snach nie pojawiła się w głowie młodego Greka pochodzącego z Nigerii. Jak łatwo się domyślić, 23-latek wcale nie zwalnia i już w rozgrywającym się nowym sezonie 2017-2018 jego statystyki są imponujące – 31 pkt., 5 asyst, 1.7 przechwytów, 1.4 bloków, 1.3 ofensywnych zbiórek oraz 8.6 defensywnych zbiórek na mecz (stan na 7 listopada).
Można pokusić się o pytanie, czy mamy już do czynienia z przyszłym MVP sezonu, czy też z legendą, która rośnie nam na oczach? Czas pokaże, czy Giannis Antetokoumpo będzie postacią legendarną, jak Michael Jordan, Kobe Bryant, Lebron James, Steph Curry czy Kevin Durant.
Agnieszka BARWICKA
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.