Król Artur i pożegnanie z kadrą

Po 13 latach Artur Boruc kończy reprezentacyjną karierę. Towarzyskie spotkanie z Urugwajem było jego 65. występem w barwach biało-czerwonych, co stanowi rekord wśród polskich bramkarzy. Golkiper napisał własny rozdział w historii reprezentacji Polski. Z czego jednak najbardziej zapamiętamy „Króla Artura”?

Boruc, szczególnie w czasach młodości, był postacią bardzo kontrowersyjną. Nigdy nie krył się z paleniem papierosów, lubił imprezować, nie stosował diety i często można było spotkać go w barze z kuflem piwa w ręku. Raczej nie brzmi jak przykład profesjonalnego sportowca? Boruc nie przejmował się jednak opiniami innych ludzi, prowadził własny styl życia i, jak wielokrotnie twierdził, wcale nie tworzyło to z niego gorszego bramkarza.

Zachowanie golkipera często przysparzało mu jednak sporo kłopotów. W 2008 roku we Lwowie na zgrupowaniu kadry Boruc razem z Dariuszem Dudką i Radosławem Majewskim zaczęli imprezować, po czym zniszczyli pokój hotelowy. Zajście miało miejsce po przegranym 0:1 spotkaniu z Ukrainą. Cała trójka została na pewien czas wykluczona z reprezentacji przez Leo Beenhakkera.

Bramkarz miał problemy również za kadencji Franciszka Smudy. Po powrocie z meczu w USA Boruc razem z Michałem Żewłakowem wypili za dużo wina podawanego w samolocie. Ich zachowanie nie spodobało się selekcjonerowi. W rezultacie obu zawodników ominęło EURO 2012.

Wybuchowy temperament

Zadziorny, nerwowy i arogancki – Boruc był opisywany przez kolegów z drużyny na najróżniejsze sposoby. Jedno jest jednak pewne – polski bramkarz nie dał sobie w kaszę dmuchać. Charakter zawodnika często doprowadzał do kontrowersyjnych sytuacji. Gdy Boruc występował w barwach Celticu, podczas meczu ze Spartakiem Moskwa rzucił się na Lee Naylora, obrońcę własnej drużyny. Obu zawodników rozdzielać musieli koledzy z zespołu.

Podczas Old Firm Derby, czyli derbów Glasgow pomiędzy Celtikiem a Rangersami, Boruc odwrócił się w kierunku trybun rywali i wykonał w stronę kibiców znak krzyża. Nic takiego? Cały problem polega jednak na tym, że fani Glasgow Rangers utożsamiani są z protestancką częścią szkockiego społeczeństwa. Polski bramkarz za swoje zachowanie został ukarany karą finansową.

Mocny charakter Boruca miał jednak również pozytywny wpływ na jego karierę. Bramkarza słuchali wszyscy koledzy z drużyny, każdy liczył się z jego zdaniem, a w szatni był prawdziwym liderem. Odpowiednio potrafił zmotywować cały zespół, a swoją zawziętością dawał przykład innym zawodnikom.

Forma życia

Mecz otwarcia, mecz o życie i mecz o honor – tak jeszcze niedawno wyglądał każdy wielki turniej w wykonaniu polskiej reprezentacji. Polacy zawiedli na Mistrzostwach Świata w 2006 roku. Słabo zagrała niemal cała drużyna, a jedynym jasnym punktem był Artur Boruc. Bramkarz przeszedł do historii jako bohater meczu z Niemcami, gdzie przez całe spotkanie dwoił się i troił, żeby uniemożliwić rywalom zdobycie gola. Golkiper skapitulował dopiero w doliczonym czasie gry.

Podobnie było dwa lata później na Mistrzostwach Europy. Polska nie wyszła z grupy i na całym turnieju zdobyła zaledwie jednego gola. Bohaterem przez kibiców ponownie okrzyknięty został Boruc, który ratował drużynę w meczu z Austrią, a gola wpuścił dopiero z rzutu karnego w samej końcówce. Bramkarz przeżywał w tamtym czasie najlepszy okres w swojej karierze.

Upadek gwiazdy

Wszystko co dobre kiedyś się kończy i podobnie było w tym przypadku. Po świetnych występach Boruc zdecydowanie obniżył loty. Bramkarz w eliminacjach do Mistrzostw Świata 2010 zawalił mecze ze Słowacją i Irlandią Północną i z bohatera szybko stał się wrogiem numer jeden większości Polaków. Zapewne najgorszym momentem w karierze Boruca był jego kiks w meczu z Irlandczykami. Golkiper otrzymał podanie od Michała Żewłakowa i spróbował wybić piłkę. Bramkarz nie trafił jednak w futbolówkę, co zakończyło się kuriozalnym golem samobójczym. Jak sam twierdził później w wywiadach, na jego grę wpłynęły problemy osobiste i rozwód z żoną. Zawodnik nie mógł się odpowiednio skupić i skoncentrować, co widać było na boisku. Od tego momentu Boruc w reprezentacji nie wrócił już na sam szczyt.

Ostatni mecz

Boruca w kadrze chciał jednak Adam Nawałka. Co prawda w roli trzeciego bramkarza, ale zawsze. 37-latek pojechał z drużyną na EURO do Francji. Golkiper w reprezentacji pełnił bardziej rolę mentora, motywował szatnię przed meczami, a z młodszymi kolegami dzielił się swoim doświadczeniem.

Mecz towarzyski z Urugwajem na Stadionie Narodowym był pożegnaniem Boruca z reprezentacją narodową. 37-latek zachował czyste konto, a w 44’ minucie został zmieniony przez Łukasza Fabiańskiego. Zawodnika żegnali koledzy z drużyny, selekcjoner i sztab trenerski, a kibice nagrodzili go oklaskami na stojąco. 65 meczów, 4840 minut na boisku i 64 wpuszczone gole – tak wygląda bilans Artura Boruca w koszulce z orzełkiem na piersi.

Szymon MILANOWSKI

Dodaj komentarz