Real Madryt wyraźnie zwolnił tempo – żeby nie powiedzieć, że zupełnie wyhamował. Galaktyczni notują katastrofalne wyniki, zawodząc nadzieje kibiców na kontynuację zwycięskiej passy z zeszłego sezonu. Co stoi za przyczyną najgorszego okresu w trenerskiej karierze Zinedine’a Zidane’a?
Ubiegły sezon należał do nich. Królewscy najpierw sięgnęli po mistrzostwo Hiszpanii, pokonując m.in. swojego odwiecznego i największego rywala, Barcelonę, a potem w wielkim stylu wygrali Ligę Mistrzów, zostając pierwszą drużyną w historii, której udało się to dwa razy z rzędu. Wywalczyli także tytuł Klubowych Mistrzów Świata, mierząc się z najlepszymi drużynami z każdej części globu. Oprócz sukcesów zespołowych pojawiły się też te indywidualne – pod koniec października praca Zinedine’a Zidane’a, jaką wykonał z drużyną w minionym sezonie, została uhonorowana nagrodą The Best w kategorii trener, natomiast Cristiano Ronaldo został wybrany najlepszym piłkarzem świata. Jeszcze w sierpniu nic nie wskazywało na to, że cokolwiek może się zmienić. Real Madryt spektakularnie pokonał Dumę Katalonii w walce o Superpuchar Hiszpanii zwyciężając w dwumeczu 5:1, natomiast w rozgrywkach Superpucharu Europy nie pozostawił szans zwycięzcy Ligi Europy – Manchesterowi United.
Obecny sezon prezentuje się zgoła inaczej. Drużyna z Madrytu zawodzi przede wszystkim w krajowych rozgrywkach, gdzie traci już 8 punktów do liderującej Barcelony i zajmuje dopiero 3. miejsce, które, jak na standardy Królewskich, jest pozycją fatalną. W 10. kolejce ligi hiszpańskiej Real Madryt niespodziewanie przegrał na wyjeździe z Gironą – drużyną, która jeszcze sezon temu grała w o klasę niższych rozgrywkach. W Lidze Mistrzów natomiast została przerwana imponująca seria kontynuowana przez Real Madryt od 2012 roku – 31 meczów bez porażki w fazie grupowej. Tottenham zadał srogi cios drużynie Zidane’a, strzelając jej aż trzy bramki na Wembley. Honor Królewskich uratował Cristiano Ronaldo, pomniejszając stratę do dwóch bramek.
Kontuzje i brak doświadczenia
Przyczyny kryzysu Realu Madryt można upatrywać w kontuzjach trapiących drużynę. Infekcja wirusowa z zapaleniem osierdzia wyklucza z gry Daniego Carvajala, stanowiącego trzon prawej obrony Królewskich. Defensywa zespołu jest także osłabiona z powodu braku Raphaëla Varane’a. Keylor Navas natomiast zmaga się z kontuzją mięśniową, podobnie jak Gareth Bale i Mateo Kovačić. Nie bez konsekwencji mogły okazać się także rotacje w składzie, jakich dokonał klub w trakcie letniego okienka transferowego. Z zespołem pożegnali się Pepe czy James Rodríguez, których zastąpili znacznie młodsi i mniej doświadczeni zawodnicy jak Vallejo. Młody środkowy obrońca, który miał zająć miejsce swojego poprzednika z Portugalii, jak na razie ma przed sobą jeszcze sporo pracy.
Brakuje liderów
Krytycy skupiają dużą uwagę na liderze zespołu – Cristiano Ronaldo, który przyzwyczaił fanów do strzelania lawiny bramek. Portugalczyk po 11. kolejkach Primera Division ma na swoim koncie tylko jedną bramkę. Leo Messi – największy rywal zdobywcy nagrody FIFA The Best – dla porównania ma ich już dwunastokrotnie więcej. Obrońcy Ronaldo zauważają, że tym, co mogło negatywnie wpłynąć na formę strzelecką napastnika, jest kontrowersyjne zawieszenie na 5 meczów, którym został ukarany po otrzymaniu czerwonej kartki w pierwszym meczu o Superpuchar Hiszpanii. Nie lepiej dzieje się w przypadku Karima Benzemy, który po transferze Álvaro Moraty do londyńskiej Chelsea został pozbawiony zmiennika mogącego realnie zagrozić mu w walce
o miejsce w podstawowej jedenastce. Francuz ma na swoim koncie tyle samo bramek, co jego kolega z zespołu. Dużo mówi się także o Asensio – objawieniu Mistrzostw Europy U-21. Hiszpan miał być nową gwiazdą zespołu, tymczasem pomimo udanego początku sezonu w jego wykonaniu Zidane nie pozwala mu na regularną grę i rozwinięcie skrzydeł.
Kulejąca skuteczność
Tym, co od dawna drażni w grze Królewskich, jest fatalna skuteczność. W porównaniu z poprzednim rokiem drużyna stwarza sobie podobną liczbę okazji do zdobycia bramek, ale nie potrafi ich wykorzystać. Hiszpański dziennik Marca po porażce z Gironą przeprowadził analizy, z których wynika, że w tym samym momencie ubiegłego sezonu, Real Madryt miał o 20 więcej strzelonych goli. W centrum krytyki ponownie znalazł się Benzema, który potrzebował najwięcej strzałów, by zdobyć dotychczas jedną bramkę w La Liga.
Spokój drużyny
Piłkarze i trener pozostają zjednoczeni i spokojni, wierząc w szybkie odwrócenie złej passy. Nie zgadzają się, że na Bernabéu panuje jakikolwiek kryzys. Raúl, była gwiazda Los Blancos, zapewnia, że drużyna po wszystkim, co zrobiła w ostatnim sezonie, zasługuje na duży kredyt zaufania, a prezes Florentino Pérez zdaje się zgadzać z drugim najlepszym strzelcem Realu Madryt w historii.
Spokój Królewskich może okazać się jak najbardziej uzasadniony, ponieważ 11. kolejka Primera Division zakończyła się zwycięstwem Realu nad Las Palmas, ale sympatycy zespołu są zgodni, że prawdziwy sprawdzian czeka ich w następnym starciu, w którym podejmą znacznie bardziej wymagającego przeciwnika – Atlético Madryt. Liczby jednak pokazują, że Real Madryt nigdy nie sięgnął po zwycięstwo w lidze, mając tak dużą stratę do lidera. Czy i tym razem zespół Zizou zadziwi piłkarski świat i wróci do formy w wielkim stylu? 27 kolejek wciąż przed nimi, a więc teoretycznie wszystko jest możliwe.
Paulina PSZCZÓŁKOWSKA
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.