„Nietoperze” wychodzą z cienia

Mało kto wie, że sześciokrotnie zdobyli mistrzostwo Hiszpanii. Mało kto pamięta, że ich wychowankami są David Silva, Jordi Alba czy Juan Bernat. Valencia CF to obok Realu Madryt i Barcelony jeden z najbardziej utytułowanych hiszpańskich klubów. Chociaż w ostatnich latach „Nietoperze” obniżyły loty, teraz wracają do blasku fleszy i przypominają wszystkim o swoim istnieniu.

Valencia większości kibiców kojarzyła się z zespołem z góry tabeli, balansującym pomiędzy Ligą Mistrzów a Ligą Europy. Drużyna zawsze ambitna i pretendująca do miana jednego z gigantów futbolu. Jakże wielkim zaskoczeniem dla fanów „Los Che” był nagły upadek klubu sprzed dwóch lat.

Co poszło nie tak?

W 2014 roku nowym właścicielem Valencii został singapurski biznesmen – Peter Lim. Jedną z jego pierwszych decyzji było zatrudnienie nowego menadżera drużyny, a wybór padł na Nuno Espírito Santo. Sezon 2014/15 pod wodzą Portugalczyka okazał się być niezwykle udanym. „Nietoperze” z dorobkiem 77 punktów zajęły czwarte miejsce w lidze i zakwalifikowały się do Ligi Mistrzów. Pod względem zdobyczy punktowej był to najlepszy wynik Valencii od 11 lat.

Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia i od teraz oczekiwania wobec ekipy z Mestalla były jeszcze większe. Niestety, początek drugiego sezonu pod wodzą Nuno Espírito Santo nie był już taki dobry, co doprowadziło do konfliktu pomiędzy menadżerem a właścicielem klubu. Po porażce 0:1 w meczu z Sevillą przelała się czara goryczy i Portugalczyk zdecydował się zrezygnować z pracy w Valencii.

Po odejściu Nuno w klubie było już tylko gorzej. Nowym menadżerem został Gary Neville, dla którego był to debiut na ławce trenerskiej. Niedoświadczony Anglik kompletnie nie poradził sobie z prowadzeniem zespołu i stracił pracę zaledwie po czterech miesiącach. Valencia po fatalnym sezonie zajęła dopiero 11. miejsce w lidze. Sytuacja w klubie nie poprawiła się nawet w następnym roku. Na przestrzeni kilku miesięcy „Nietoperze” miały trzech różnych menadżerów. Sezon 2015/16 był kolejną klapą w wykonaniu Valencii. Drużyna z Estadio Mestalla skończyła rozgrywki LaLiga na 12. miejscu. Był to ich najgorszy rezultat od sezonu 1987/88.

Droga do odbudowy

Nic nie zwiastowało poprawy w szeregach Valencii. Nowym menadżerem został Marcelino, zwolniony wcześniej z Villarrealu. Okno transferowe również nie zapowiadało się dla „Los Che” korzystnie i chyba nawet oddani kibice przestali wierzyć w odbudowę drużyny. Valencia zaskoczyła jednak wszystkich swoją całkowitą metamorfozą.

Wyśmiewane transfery okazały się strzałem w dziesiątkę. Simone Zaza, który w West Hamie nie zdobył ani jednego gola, w Valencii popisuje się nie lada skutecznością. W obecnym sezonie napastnik ma na swoim koncie już 9 bramek, a lepszym rezultatem pochwalić się może jedynie Leo Messi. Na Estadio Mestalla trafił również Gabriel Paulista, który w Arsenalu nie potrafił przebić się do podstawowego składu. Brazylijczyk w Valencii natomiast dyryguje linią obrony i jest jednym z kluczowych zawodników drużyny.

Największą zmianą jest jednak styl gry „Nietoperzy”. Podopieczni Marcelino naciskają na rywala już na przeciwnej połowie boiska. Zawodnicy niemal do perfekcji opanowali szybkie wyjście z piłką, a rajdy skrzydłem w wykonaniu Gonçalo Guedesa sieją postrach wśród wszystkich obrońców ligi. Efekt? Valencia zajmuje obecnie drugie miejsce w tabeli, jest niepokonana w lidze i dysponuje drugą najefektywniejszą ofensywą w Hiszpanii (33 zdobyte bramki).

Kłopoty na horyzoncie?

W ekipie Valencii widoczny jest jednak jeden główny problem. Menadżer ma do dyspozycji dosyć wąski skład, co na przestrzeni całego sezonu okazać się może dla drużyny z Estadio Mestalla zabójcze. Już teraz z problemami zdrowotnymi borykają się Ezequiel Garay, Jaison Murillo czy Nemanja Maksimović. Kłopotliwe dla władz klubu będzie również zatrzymanie w zespole podstawowych zawodników. Gonçalo Guedes i Andreas Pereira są jedynie wypożyczeni do Valencii i nie wiadomo, czy ich obecne kluby zgodzą się w przyszłości na transfer definitywny.

Sezon zapowiada się jednak dla „Nietoperzy” znakomicie. Valencia gra widowiskowy futbol, a ich dobra forma może trwać jeszcze przez długi czas. Po ostatnim remisie 1:1 z FC Barceloną kibice Realu i Atlético Madryt cieszyli się, że Katalończycy stracili dwa punkty. Zamiast tego powinni denerwować się, że punkt zdobyła Valencia.

Szymon MILANOWSKI

Dodaj komentarz