Dyrektor na dywanik?

Pierwsze głosowanie „lex Czanek” odbędzie się 14 grudnia. Źródło: Kolaż własny/Wikimedia Commons

Choć na projekcie okrzykniętym przez opozycję „Lex Czarnek” nie pozostawiono suchej nitki, rząd zabrał się do wdrążania go w życie. Ucierpią na tym zarówno dzieci, jak i nauczyciele czy dyrektorzy. Projekt ministra edukacji to kolejny krok w stronę odebrania szkołom miejsca na dyskusję i wolność słowa, co przecież mija się z celem funkcjonowania tych placówek.

Radykalne zmiany przepisów dotyczących funkcjonowania szkoły opierają się głównie na odgórnym narzuceniu swojej kontroli przez oświatę. Odtąd to kurator będzie miał większy wpływ na placówkę. Nowelizacja ograniczy możliwości dyrektorów i doprowadzi do większego nadzoru nad programem, co z kolei przełoży się na ograniczenie możliwości swobodnego czerpania wiedzy. Nawet projekty i inicjatywy zaplanowane przez rodziców, którzy w teorii powinni znać najlepiej potrzeby swoich dzieci, znajdą się pod czujnym okiem MEN. Zdaniem rządu ma to uchronić nieletnich przed demoralizacją, w rezultacie może jednak oznaczać większą kontrolę nad niewygodnymi dla PiS-u tematami poruszanymi na zajęciach. Ze strony oświaty zostaną powołani specjalni analizatorzy zajęć, oceniający przebieg lekcji i przeprowadzający wywiady ze środowiskiem szkolnym. Również lekcje i zajęcia prowadzone z ekspertami, czy wszelakimi organizacjami, które zdaniem rządu zostaną określone jako „niewłaściwe” i stanowiące zagrożenie dla dzieci, i tym samym spotkają się z ryzykiem interwencji kuratora. Z kolei ograniczenie roli dyrektora, pełniącego w szkole najważniejszą funkcję, ma na celu nie tylko kontrolowanie kluczowego stanowiska w placówce, ale również otwiera drogę do awansu zwolennikom PiS-u. MEiN wcześniej proponował bardziej ograniczający model wyboru dyrektora, jednak po konsultacjach, minister Czarnek wycofał się z przepisu zwiększającego liczbę członków komisji po stronie kuratoryjnej. Mimo wszystko zgodnie z projektem noweli, rola dyrektora wciąż będzie pozbawiona dotychczasowej swobody. Co, jeśli jednak dyrektorzy zdecydują się na protest? Rząd na czele z Michałem Wójcikiem zaplanował kontrowersyjne rozwiązanie w kolejnej ustawie – kara pozbawienia wolności do lat trzech za „niedopełnienie obowiązków”.

„Nie” dla praw obywatelskich

Założenia „Lex Czarnek” mogliśmy obserwować już w czerwcu tego roku. W Szkole Podstawowej nr 1 w Dobczycach w województwie Małopolskim, uczniowie wzięli udział w spotkaniu zorganizowanym przez edukatorów z „Tour de Konstytucja”, którzy mieli za zadanie przybliżyć dzieciom treść konstytucji, jej historię, a także propagować wiedzę o prawach obywatelskich. Okazało się to być niewygodne dla ministra Czarnka, który uznał sytuację za skandaliczną. Uwagę MEN wzbudziło także pytanie jednego z uczniów, o łamanie konstytucji przez samego prezydenta. Czarnka nie przekonał fakt, że chłopiec otrzymał kompetentną odpowiedź zgodną z prawdą ze strony doświadczonego sędziego. Skutkiem całego zdarzenia była wizyta w szkole małopolskiej kurator Barbary Nowak, zawieszenie dyrektorki kierującej placówką. Problemy spadły także na nauczycieli z dobczyckiej podstawówki. Organizacja „Tour de Konstytucja” wraz z byłym RPO Adamem Bodnarem, sędziami (wśród których obecny był Igor Tuleya) i członkami Kongresu Obywatelskich Ruchów Demokratycznych, błyskawicznie zareagowała na całą sytuację, przybywając ponownie do Dobczyc. „Nasza organizacja nie ma nic wspólnego z polityką, ma na celu edukację” pisali w zaproszeniu na spotkanie, na które przybyło jeszcze więcej osób w geście solidarności z uczniami i pedagogami.

Czerwona ekierka i niemy protest

Zapowiadane ustawy doprowadziły do fali krytyki i w rezultacie do powołania organizacji oraz kampanii, które sprzeciwiły się drakońskim ustawom. 26 sierpnia 2021 roku wystartowała akcja #WolnaSzkoła kierowana przez środowiska pedagogiczne i społeczne mająca na celu przybliżanie obywatelom ustaw uderzających w szkolnictwo, a także wykazująca sprzeciw wobec lex Czarnek. Działająca pod symbolem czerwonej ekierki #WolnaSzkoła pragnie przywrócić w Polskich szkołach wolność w kwestii nauczania i dialogu i odejście od konserwatywnych schematów. Działanie poparli licealiści z Olsztyna, gdzie podczas wizyty Przemysława Czarnka w jednym z katolickich przedszkoli, zorganizowali niemy protest – z zaklejonymi ustami i transparentami, pragnęli przekazać sprzeciw wobec ograniczaniu wolności słowa. Protesty uczniów, rodziców, a także pedagogów na nic się nie zdały, gdyż MEN nie wysłuchując ich zdania, dalej realizuje swoją wizję polskiego szkolnictwa.

Jaka powinna być szkoła? Przede wszystkim otwarta na potrzeby uczniów i ich rodziców, tak aby dzieci i młodzież mogła spokojnie podejmować dialog i czerpać rzetelną wiedzę, która od początku istnienia edukacji stanowiły jej istotny filar. Choć placówki w Polsce potrzebują reform, a rankingi dotyczące jakości nauczania mówią same za siebie, rząd nie podejmuje żadnych istotnych zmian w tym temacie. Planowane jest za to zabijanie fundamentów udanej edukacji – kreatywności i odpowiedzi na potrzeby uczniów.

Agata TASZAREK