
fot. MOs810/wikimedia commons/ Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International
Takich miejsc jest wiele. Stoją wokół nas, a my, będąc w nich każdego dnia, nie wiemy nawet, dlaczego tu są, jak znalazły swoje miejsce w geograficznej przestrzeni miast. Kampus na Morasku jest tego dobrym przykładem. Zaskakujące może być, jak wielkie nadzieje pokładano w tych terenach i jak wielkie plany z nimi wiązano. A wszystko to, by zadziwić nie tylko Polskę, ale i całą Europę.
Zadać można wiele pytań. Dlaczego akurat takie położenie? Kiedy ktoś wpadł na pomysł, żeby umieścić studentów w Poznaniu w tej konkretnej lokalizacji? Czy to prawda, że Kampus ma kształt stopy? Jak pierwotnie miało wyglądać miejsce kształcenia na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza? Pewnie mało kto na co dzień zastanawia się nad powyższymi sprawami. Mało kto też zapewne wie, że początkowym założeniem było tam zbudować… modelowe miasteczko socjalistyczne.
Niespełnione marzenie komunistycznych inżynierów – zreformować polskie szkolnictwo wyższe i wybudować poznańskim studentom nowy dom. A wszystko w myśl hasła Edwarda Gierka „budujemy drugą Polskę”. Pierwotne założenia ocierały się o gigantomanię. Miasteczko miało rozciągać się od Moraska aż pod granice Murowanej Gośliny i mieścić w sobie nie tylko wydziały UAM, ale także pozostałych uczelni. W planach było wybudowanie akademików, centrów handlowych, osiedli dla naukowców, czy obiektów sportowych i kulturalnych. Spory rozmach. Obecny Kampus mógł zatem być o wiele większy, przybierając formę odrębnej dzielnicy miasta. Co ciekawe, kształcących się dowozić miała pierwotnie wytyczona z centrum szybka kolej miejska. Plany, jak to często bywa, pozostały jedynie planami. W czasach, kiedy spory problem stanowiło zapełnienie sklepowych półek, utopijna wizja mająca budzić uznanie w całej Rzeczpospolitej Ludowej, musiała zostać okrojona, wraz z inżynierskimi marzeniami.
Cała koncepcja urodziła się na początku lat siedemdziesiątych, samą budowę rozpoczęto zaś w 1977 roku. Wszystko miało się powstać na chwałę Ojczyzny i w ramach „głębokiej troski Partii i Rządu o socjalistyczne wychowanie i kształcenie młodzieży” – czytamy w akcie erekcyjnym. Architekturą Moraska zajęli się Marian Fikus i Jerzy Gurawski. Postaci o tyle ciekawe, że odmienne od reszty twórców działających w tamtym okresie. W dobie komunizmu, szarości i bylejakości, starali się wprowadzić nieco ciekawych form, których głównym zadaniem miało być wpasowywanie się w otoczenie. Można by powiedzieć, że chcieli uchronić Poznań od siermiężnych, tandetnych form tamtych czasów, takich, jak chociażby straszące dziś biurowce Alfa przy Świętym Marcinie. Jako pierwszy powstał budynek obecnego archiwum, potem Wydziału Fizyki, a po nim… nastąpiła długa przerwa, bo brakło funduszy. Co ciekawe, siedziba fizyków była najdłużej budowanym gmachem, bo całość prac trwała aż 17 lat.
Czy to prawda, że Kampus ma kształt stopy? Jako pierwszy zauważył to prof. Jerzy Fedorowski, pierwszy demokratycznie wybrany rektor UAM. Budynki tworzą z lotu ptaka formę lekko uniesionego buta albo stopy, skierowanej na zachód. „To kierunek właściwy, związany z rozwojem Uczelni” – żartobliwie skomentował rektor w rozmowie z Głosem Wielkopolskim.
Budowa Kampusu na Morasku jest więc historią o bardzo ambitnych marzeniach. Szybka kolej miejska zamieniła się w „Pestkę”, kompleksu kulturalnego, jak i handlowego brak, a z osiedla akademików mamy obecnie tylko jeden. Mimo to pozostawić warto nikłą nadzieję, że może ktoś kiedyś odkurzy zapomniane plany i odważne założenia jeszcze ujrzą światło dzienne, ale będziemy musieli na to sporo poczekać.
Kacper LAWIŃSKI