Uczciwy wybór głowy kościoła czy polityczna walka o wpływy?

Kto zostanie Nowym Papieżem? / Źródło: Jeffrey Bruno / flickr.com / https://creativecommons.org/licenses/by-nc-nd/2.0/deed.en

Ostatnie wydarzenia w Watykanie głęboko poruszyły cały świat. Dużo mówi się o byłym już papieżu oraz o spekulacjach dotyczących jego następcy. Przed nami konklawe – jedno z najważniejszych wydarzeń w tradycji Kościoła katolickiego. Z założenia powinno opierać się ono na uczciwym i sprawiedliwym wyborze nowego Ojca Świętego. Jednak czy rzeczywistość odpowiada tym ideałom? Warto przyjrzeć się filmowi „Konklawe”, w którym ten proces został ukazany w sposób bezkompromisowy, odsłaniający mechanizmy politycznych gier i walki o władzę, często skrywane za fasadą duchowości.

Miniony Poniedziałek Wielkanocny na zawsze zapisze się w historii jako tragiczny dla całego świata katolickiego. 21 kwietnia, w wieku 88 lat zmarł papież Franciszek, urodzony jako Jorge Mario Bergoglio. Odejście następcy św. Piotra w tak ważnym czasie głęboko poruszyło wiernych na całym świecie, pogrążając Kościół w żałobie i refleksji nad jego dziedzictwem oraz przyszłością. Wierni, kapłani oraz hierarchowie kościelni z niecierpliwością i modlitewnym skupieniem wyczekują rozpoczęcia konklawe – zgromadzenia kardynałów, którego celem jest wybór nowego Ojca Świętego. Zgodnie z tradycją, aby kandydat mógł zostać wybrany na papieża, musi uzyskać poparcie co najmniej dwóch trzecich głosów wszystkich elektorów. Wymóg tak wysokiej większości świadczy o powadze i odpowiedzialności, jaką Kościół nakłada na kardynałów, podkreślając znaczenie jednomyślności i duchowej rozwagi w wyborze nowego Biskupa Rzymu. Proces ten niejednokrotnie bywa trudny. Zdarza się, że różnorodność poglądów oraz waga odpowiedzialności jaka spoczywa na elektorach sprawiają, iż konklawe przeciąga się na wiele dni, a czasami nawet tygodni. Jedno z najdłuższych w dziejach trwało niemal trzy lata. 

Śmierć papieża Franciszka może oznaczać koniec pewnej epoki – czasów otwartości, tolerancji oraz niestrudzonego nawoływania do pokoju, miłosierdzia i troski o najsłabszych. Teraz oczy całego świata skierowane są ku Watykanowi, gdzie niebawem rozpocznie się proces wyboru następcy. W tych dniach modlitwa, nadzieja i oczekiwanie wypełniają serca milionów wiernych, którzy liczą na to, że nowy Ojciec Święty poprowadzi Kościół ku wielkiej przyszłości. Jednak czy rzeczywiście tak się stanie? Kardynałów-elektorów jest wielu, ale obecnie mówi się szczególnie o kilku z nich. Jednym z faworytów jest Pietro Parolin – mianowany przez Franciszka sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej. Jako bliski współpracownik i przyjaciel zmarłego papieża, Parolin podziela wiele jego poglądów. Odpowiada za politykę zagraniczną Watykanu, koncentrując się na promowaniu pokoju i dialogu w konfliktach międzynarodowych. Innym kardynałem, który ma możliwie wysokie szanse zostania następcą Franciszka jest Peter Turkson z Ghany. W 2013 roku również był uważany za jednego z faworytów podczas konklawe. Obecnie jednak uchodzi za najbardziej kontrowersyjnego kandydata, ponieważ od wieków nie zdarzyło się, by papieżem został ktoś spoza Europy czy Ameryki Łacińskiej, a wybór Afrykańczyka mógłby wywołać ogromne zmiany w Kościele katolickim.

Konklawe a „Konklawe”

Konklawe to akt polityczny – tak uważa wielu, oceniając to niezwykłe zgromadzenie kardynałów, które od stuleci odbywa się za zamkniętymi drzwiami Kaplicy Sykstyńskiej. Czy jednak rzeczywiście tak jest? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, a tajemnica towarzysząca wyborowi papieża tylko potęguje wątpliwości. Kardynałowie zostają odcięci od świata zewnętrznego, a przebieg konklawe owiany jest ciszą i spekulacjami. W ubiegłym roku niemiecki reżyser Edward Berger stworzył film, który wstrząsnął opinią publiczną. W oczach wielu, także katolików, podważył zaufanie do procesu wyboru Biskupa Rzymu i odsłonił ciemniejsze strony kościelnych mechanizmów. Teraz, w czasie żałoby po śmierci papieża Franciszka i w przededniu kolejnego konklawe, dzieło Bergera znów przyciąga uwagę, zyskując nowy, jeszcze mocniejszy wymiar. Fala zainteresowania filmem „Konklawe” pokazuje, jak bardzo świat spragniony jest sensacji. Produkcja ta odsłania obraz Kościoła pogrążonego w kryzysie, a wybór nowego papieża przedstawia jako brutalną walkę o władzę. Liczą się wpływy i polityczne sojusze, a niekoniecznie wierność Bogu.

Film Edwarda Bergera zwraca uwagę na poważny problem, z którym dziś mierzy się środowisko katolickie. Pokazuje, że konklawe nie jest aktem boskiego wyboru, jak wielu osobom mogłoby się wydawać. Głównym bohaterem opowieści jest kardynał Lawrence – dziekan Kolegium Kardynalskiego, odpowiedzialny za organizację zgromadzenia. Berger ukazuje go jako jedynego elektora, któremu naprawdę zależy na powstrzymaniu politycznej gry o papieski tron. Pozostali kardynałowie angażują się w bezwzględne układy, sięgają po kompromitujące informacje z przeszłości i szantażują siebie nawzajem, działając bardziej na własną niekorzyść niż w imię wyższych wartości. Reprezentują oni różne środowiska światopoglądowe, dzieląc się tym samym na mniejsze ugrupowania. Do złudzenia może to przypominać politykę, w której nieustannie poszczególne partie próbują przeciwdziałać innej. 

„Konklawe” nie ukazuje zjawiska dotąd nieznanego – porusza problem, który od lat był dostrzegany i komentowany. Skąd więc bierze się jego wyjątkowość? Film niemieckiego reżysera wyróżnia się przede wszystkim realistycznym ukazaniem rzeczywistości Kościoła. Pokazuje, że o trudnych tematach należy mówić otwarcie i nie wolno ich zamiatać pod dywan. Tytułowe zgromadzenie kardynałów, przez wielu katolików postrzegane jako święte i kierowane boską wolą, w rzeczywistości zostaje ukazane jako brutalne i wypaczające obraz, w który wierzą wyznawcy. Reżyser obnaża mechanizmy władzy rządzące instytucją, demaskując intrygi ukryte pod płaszczem duchowości. Dzięki temu „Konklawe” staje się nie tylko filmem o Kościele, lecz także uniwersalną opowieścią o hipokryzji, władzy i utracie wartości.

Kardynałowie, będący jednymi z najwyższych autorytetów we wspólnocie katolickiej, okazują się zwykłymi ludźmi, podlegającymi tym samym słabościom co reszta społeczeństwa. Ich publiczne głoszenie wartości takich jak sprawiedliwość, dobro i uczciwość kontrastuje z zakulisową walką o wpływy, jaka rozgrywa się za murami Kaplicy Sykstyńskiej. Podczas konklawe uczestnicy nie przypominają duchownych, lecz rywali na polu bitwy – dla wielu nie liczy się już nawet wygrana, lecz samo blokowanie przeciwników reprezentujących odmienne poglądy. To starcie konserwatystów z liberałami, ukazane przez film na wielu płaszczyznach i z niezwykłą przenikliwością. Dzięki produkcji Bergera możemy przekonać się o prawdzie jaka idzie za tym specyficznym zgromadzeniem i zobaczyć prawdziwe oblicze konklawe. 

Dzieło niemieckiego reżysera z pewnością zyskało miano ponadczasowego. Porusza problem, o którym powinno być głośno. Ukazuje, jak kardynałowie, zamknięci na klucz, mają doznać duchowego natchnienia, by w ten sposób wybrać następcę papieża. W rzeczywistości wiemy jednak, że nie zawsze tak to wygląda, choć wielu – zwłaszcza katolików – chciałoby wierzyć w czystość i bezinteresowność tego procesu. W tym szczególnym czasie  warto zadać sobie pytanie, na ile nasze wyobrażenia o duchowości i boskim prowadzeniu zgadzają się z rzeczywistością. Film zmusza do refleksji nie tylko nad mechanizmami rządzącymi Kościołem, ale także nad ludzką naturą.

Małgorzata WALKOWIAK