
Historia dubbingu w Polsce sięga jeszcze okresu międzywojennego. Za pierwszy polski film z dubbingiem uznaje się ,,Królewnę Śnieżkę” Disneya z 1938 roku. Na przestrzeni dekad ta forma przekładu odgrywa istotną rolę w rozwoju rodzimej kultury. Trudno się nie zgodzić, że niektóre produkcje – w szczególności animowane – zyskiwały wyjątkowy charakter dzięki kunsztowi aktorów głosowych. Swoisty hołd dla osób zawodowo zajmujących się dubbingiemą składa Natalia Litwin – twórczyni kanału ,,Widzę Głosy”.
Skąd pomysł na założenie tego kanału? Dlaczego poprzez swoją działalność w internecie propagujesz właśnie dubbing?
– „Widzę Głosy” powstało jako projekt studencki, studiowałam Dziennikarstwo na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Nie pamiętam już dokładnie, ale mieliśmy znaleźć tematykę na kanał, social media itp. – generalnie uczyliśmy się zarządzać mediami. Oglądając seriale czy filmy z dubbingiem często kojarzymy głos, ale nie koniecznie z osobą która mówi, uznałam więc, że może być to ciekawy temat. Początkowo myślałam, że będę wrzucała tylko zdjęcia, kolaże „aktor – postać” a jak uda się zrobić wywiad raz w miesiącu to będzie sukces. Projekt przerósł moje oczekiwania i wyszedł poza ramy studiowania.
Jak wygląda proces przygotowywania materiałów na kanał?
– Nie wydaje mi się, żebym mogła opowiedzieć tutaj coś fascynującego. Zapraszam aktora na wywiad, zgrywamy terminy z wolnym studiem, w którym możemy nagrać i przychodzimy na nagranie. Ja wcześniej przygotowuję się, sprawdzam w jakich produkcjach aktor/aktorka grali, chociaż mam oczywiście też wiedzę wspominkową (jako dziecko oglądałam bardzo dużo filmów z dubbingiem) i rozmawiamy. Później to już jest tylko kwestia montażu, autoryzacji i mamy odcinek.
Czy miałaś okazję zrobić materiał z jakimś aktorem, który szczególnie ciebie zaskoczył?
– Nie wiem, czy zaskoczył, na pewno jest kilka które szczególnie są dla mnie ważne i sentymentalne. Teraz (po 8 latach) dużo łatwiej namówić kogoś na udział, dlatego bardzo doceniam pierwszych aktorów, którzy zgodzili się ze mną spotkać tylko na etapie pomysłu, że chciałabym taki kanał założyć. Miałam szczęście, które myślę, że raczej rzadko się zdarza, że zaczynałam od naprawdę wielkich nazwisk w dubbingu np: Włodzimierz Bednarski, Jacek Czyż, Miriam Aleksandrowicz, Grzegorz Pawlak – na nich opiera się dzieciństwo. Podczas wywiadów ja nie jestem tylko dziennikarzem, sama jestem też odbiorcą, który chciałby się dowiedzieć o kulisach swoich ulubionych produkcji, dlatego szczególnie lubię wywiady gdzie mogłabym porozmawiać z głosami swojego dzieciństwa.
Jakie są ulubione odcinki, które zrealizowałaś? Dlaczego właśnie je wybierasz?
– Obecnie chyba najbardziej jestem fanką serii „Wspólny mianownik”, gdzie zestawiamy aktorów na podstawie ich wspólnych produkcji. Wywiady bazują wtedy na ich wspólnych wspomnieniach i odczuciach, a nie na wiedzy z Internetu. Uwielbiam słuchać jak nawzajem się uzupełniają w historiach
Jak oceniasz kondycję naszego rodzimego dubbingu w porównaniu do innych krajów?
– Uważam, że polski dubbing jest na bardzo wysokim poziomie. Amerykańscy twórcy mają o tyle łatwiejszą pracę, że często kłapy (czyli ruszanie ustami postaci) jest robione pod nich, później pozostałe kraje muszą nie tylko zagrać ale i dopasować się do ich wytycznych: tempa mówienia, czasu mówienia, charakteru itd. Uważam, że nasi aktorzy robią to świetnie i zdarzają się przypadki, że w Polsce produkcje zyskują większą popularność właśnie dzięki dubbingowi, jak np. Pingwiny z Madagaskaru.

Jakie są najczęstsze stereotypy dotyczące tej branży, jakie zauważyłaś w Polsce?
– Na pewno widzowie bardziej wolą oglądać dubbing do filmów animowanych niż ludzkich. Animacja rządzi się swoimi prawami np. do przerysowania emocji, dubbing ludzki jest bardzo trudny.
Uważasz, że na przestrzeni lat ten sposób współtworzenia produkcji uległ przemianie? Jeśli tak, to w jaki sposób?
– Na pewno technicznie jest dużo łatwiej. W latach 90 (i wcześniej) dubbing nagrywano razem i to na taśmy, tzn. przed mikrofonem stało kilku aktorów, którzy grali wspólnie i jeśli ktoś się pomylił, trzeba było powtarzać cały fragment. Teraz po pierwsze nagrywa się samemu, czyli nie trzeba zgrywać terminów wielu osób na raz, a po drugie technologia poszła tak bardzo do przodu, że jakiekolwiek poprawki można zrobić szybko. Całe środowisko też bardzo się powiększyło, dubbing nie bazuje już na kilku aktorach tylko setkach. Dubbing stał się też modny, każdy chciałby mieć swoją postać.
Jak wygląda rynek pracy, dla aktorów, którzy się tym zajmują?
– Sam rynek filmów i seriali znacząco się powiększył, kiedyś wszyscy oglądali 2-3 kanały z dubbingiem więc oglądaliśmy te same produkcje. Dziś mamy dostęp do takiej różnorodności, że dużo trudniej w tym dubbingu zaistnieć, zwłaszcza, że aktorów jest znacznie więcej. Na pewno są poszukiwane nowe głosy, ale jednocześnie nie ma za bardzo czasu na ich uczenie, bo tempo pracy przy takich serialach np. jest bardzo szybkie, więc do większych rzeczy zapraszani są tzw. Starzy wyjadacze. Dużym zagrożeniem jest też oczywiście AI.
Czy jest jakiś film lub serial, w którym szczególnie podoba się Tobie polski dubbing?
– Nie będzie zaskoczeniem, jak powiem, że jestem fanką dubbingu Harry’ego Pottera. To się ogląda po prostu z dubbingiem, a nie po angielsku. Nie wiem, czy to bazuje na podstawie sentymentu, czy ten dubbing jest tak dobrze tam dobrany – pewnie jedno i drugie, ale myślę, że mało kto ogląda go z oryginalną ścieżką dźwiękową.
Rozmawiała Julia ZYGMUNT