
Po 171 dniach przerwy tor wyścigów konnych na Partynicach ponownie tętni życiem. Tradycyjnie inauguracja sezonu zbiegła się z początkiem majówki i przyciągnęła tłumy spragnione nie tylko sportowych emocji, ale i wyjątkowej atmosfery. Publiczność, wyposażona w lornetki i eleganckie kapelusze, tłumnie zjawiła się 1 maja, by wspólnie celebrować powrót jednej z najbardziej stylowych i emocjonujących form rywalizacji sportowej.
Wrocławski Tor Wyścigów Konnych Partynice to miejsce o wyjątkowym znaczeniu nie tylko dla miłośników koni, ale również dla mieszkańców Dolnego Śląska. Jego historia sięga aż 1907 roku, kiedy to uroczyście otwarto hipodrom w południowej części Wrocławia, na malowniczych terenach zielonych, które do dziś zachowują swój unikalny charakter. Tor ten przetrwał wojny, zmiany ustrojowe i transformacje społeczne. To tu, w czasie drugiej pielgrzymki do Polski, 21 czerwca 1983 roku, papież Jan Paweł II odprawił mszę, gromadząc około miliona wiernych. Przełomowy okazał się też rok 2013, kiedy to rozpoczął się pierwszy regularny sezon wyścigowy dedykowany wyłącznie koniom pełnej krwi angielskiej, tzw. folblutom. Odtąd Partynice stały się nowoczesnym ośrodkiem wyścigowym o wysokim standardzie, przyciągającym jeźdźców, trenerów i właścicieli koni z całej Polski i Europy.
Od folblutów po kłusaki
Pierwszy dzień sezonu przyniósł nie tylko emocje, ale i pokaz wysokiej klasy sportowej – zarówno ze strony koni, jak i dżokejów. W programie znalazło się 10 gonitw na powierzchni płaskiej. Faworyci nie zawiedli, a kilka rozstrzygnięć miało wręcz widowiskowy charakter. Dodatkowych emocji dostarczała możliwość obstawiania wyników poszczególnych gonitw. W wyjątkowym anturażu partynickiej trybuny zainteresowani mogli poczuć się jak na planie Peaky Blinders. Organizatorzy zadbali też o gazetki z programem wyścigów, w którym każdy mógł zaznaczać swoje typy.
Jako pierwszy na liście zwycięzców zameldował się Shamadram, który w pięknym stylu wygrał Nagrodę Otwarcia Sezonu. Dżokej Shanzhar Abaev poprowadził pięcioletniego ogiera ze stajni Tracja z pełnym spokojem, kontrolując sytuację na całym dystansie. Trenująca go Marlena Stanisławska po raz kolejny potwierdziła swoją klasę, a jej podopieczny zdeklasował rywali, wygrywając aż siedmioma długościami.
Równie pewny triumf zanotował Factoriel, który w Nagrodzie Otwarcia Sezonu Kłusaczego nie pozostawił złudzeń. Pod Tarasem Salivonchykiem, reprezentant stajni OT Salivonchyk, od samego startu dyktował tempo i mimo ataku Habanery (Monika Melinger) na końcowej prostej, zachował pełną kontrolę. Trzeci finiszował Hugo Des Bois (Roman Mateusiak), choć już w wyraźnym odstępie.
Jedną z bardziej widowiskowych gonitw była rywalizacja trzylatków pełnej krwi angielskiej. Choć początkowo prowadzenie objęła Bazuka dżokeja Erbola Zamudina Uulu, to ostatecznie zabrakło jej sił i musiała zadowolić się trzecim miejscem. Na ostatnim zakręcie od stawki oderwali się Emperor River (Kumushbek Dogdurbek Uulu) i Colin The Brave, który pod Habilem Mammadovem zaprezentował imponujący finisz i triumfował z przewagą aż dziewięciu długości.
Styl i elegancja
W finałowej gonitwie dnia dla czteroletnich i starszych folblutów zwyciężył American Bassett, dosiadany przez Kumushbeka Dogdurbeka Uulu. Po raz kolejny byliśmy świadkami zwycięstwa „z miejsca do miejsca” – koń prowadzący od startu nie dał się dogonić żadnemu z rywali. Natomiast zażarta walka trwała o drugie miejsce. Zwycięsko wyszła z niej New Hope (Anton Turgaev), pokonując Lady Zaffany (Temur Kumarbek Uulu). Zwycięskiego konia trenuje Cornelia Fraisl dla stajni Pegza Horse Racing. Każdą z gonitw poprzedzała prezentacja koni oraz jeźdźców, natomiast dekoracji zwycięzców głównych gonitw dokonywał Prezydent Wrocławia.
Jedną z najbardziej charakterystycznych cech wyścigów konnych – poza samymi gonitwami – jest styl i etykieta ubioru, który dodaje wydarzeniu niepowtarzalnego klimatu. W dniu Otwarcia Sezonu 2025 nie zabrakło tego wyjątkowego pierwiastka. Dla tych, którzy zdecydowali się na wyścigową stylizację, organizatorzy przygotowali specjalną strefę „Very Elegant Person” z poczęstunkiem i osobnym balkonem. Goście prezentowali się niczym z londyńskiego Ascot – kolorowe kapelusze, fascynatory, klasyczne garnitury i eleganckie dodatki tworzyły barwną mozaikę szyku i osobistego stylu. Panie najczęściej wybierały zwiewne sukienki, eleganckie komplety i stylowe nakrycia głowy. Panowie również nie zawiedli – marynarki, muchy, kamizelki i kaszkiety nadawały całemu wydarzeniu atmosfery retro klasyki.
Jeździectwo w różnych odsłonach
Otwarcie sezonu to nie tylko gonitwy. Goście wydarzenia mogli podziwiać pokazy jeździeckie, które przybliżały piękno sportów konnych i sztuki jeździectwa. Jednym z najbardziej spektakularnych momentów był pokaz tradycyjnego powożenia w wykonaniu Ireneusza Kozłowskiego – elegancki powóz, klasyczna stylizacja i precyzyjna jazda przeniosły publiczność w czasie. W ramach Wrocławskiej Ligi Hobby Horse nie zabrakło też zawodów dla najmłodszych. Rywalizacja – pełna śmiechu i zaangażowania – dostarczyła nie mniejszych emocji niż profesjonalne wyścigi.
Udział w otwarciu sezonu na Partynicach był naprawdę przyjemnym doświadczeniem. Tego dnia dopisało wszystko, co konieczne dla pięknego widowiska: pogoda, emocje, a nawet kilka ciekawych ujęć. Najbardziej w pamięć zapadają jednak pary i rodziny siedzące na kocach piknikowych, słońce przebijające się przez gałęzie drzew otaczających tor, panowie w koszulach i kaszkietach oraz unoszący się w powietrzu zapach… koni!
A już niedługo, bo 1 czerwca na Partynickim torze odbędzie się kolejne wydarzenie – Ladies Day. Organizator połączy gonitwy z konkursem wyścigowej elegancji dla kobiet.
Maja ZIELIŃSKA