Klasyczna Fenestra: American Psycho

Czy „American Psycho” można uznać za dzieło ponadczasowe? / Źródło: Fenestra

Jedna z najbardziej kontrowersyjnych powieści XX wieku. Szokująca swoją brutalnością oraz czarnym humorem satyra na ówczesną rzeczywistość. Po ponad trzech dekadach opisana przez Breta Eastona Ellisa historia wciąż przeraża – nie tylko za sprawą postaci seryjnego mordercy. Czy w erze Instagrama i LinkedIna „American Psycho” staje się dziełem ponadczasowym? 

Akcja powieści zabiera czytelnika do Nowego Jorku końca lat 80.. Miasta, w którym świat ekskluzywnych restauracji oraz drogich garniturów funkcjonuje równolegle ze światem bezdomności, wysokiej przestępczości i brudnych ulic. Opisywana przez Ellisa metropolia ma niezwykle niepokojący charakter. To wyniszczające człowieka piekło. Nie bez przyczyny pierwszy rozdział zaczyna się od słów: „Porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy tutaj wchodzicie”. 

W takich realiach funkcjonuje Patrick Bateman. Narrator i główny bohater powieści to uosobienie sukcesu, wielkich pieniędzy i jeszcze większych pozorów. Jest młodym, przystojnym maklerem z Wall Street, który preferuje wygodny styl życia. Jednak pod maską człowieka niemal idealnego można znaleźć potwora. Istotę nękaną poczuciem pustki oraz narastającym pragnienie przemocy. Mężczyzna jest seryjnym mordercą, który do drugiego człowieka czuje jedynie pogardę. Bateman to postać głęboko zaburzona, ale nikt z jego otoczenia nie potrafi tego dostrzec. Wszystkie niepokojące zachowania lub wypowiedzi spotykają się z brakiem jakiejkolwiek reakcji. Czy nikt tego nie widzi, czy może wszyscy to ignorują? 

Wśród ludzi sukcesu 

Patrick należy do grupy określanej terminem yuppie, czyli młodych, wykształconych i dobrze opłacanych specjalistów. Pojęcie to odnosi się przede wszystkim do pokolenia, które weszło na rynek pracy w USA lat 80. Charakterystycznymi cechami dla tej grupy był skrajny indywidualizm, zamiłowanie do luksusu i oparcie swojego życia na sukcesach zawodowych. Na kartach powieści wielokrotnie można dostrzec, że jest to idealne środowisko dla takiego psychopaty jak Bateman. Otaczają go ludzie, dla których liczy się wyłącznie bogactwo oraz społeczny status. Wszelkie rozmowy są płytkie, krążą wokół drogich restauracji, ubrań lub pracy. Nikt nie zadaje pytań ze szczerego zainteresowania drugim człowiekiem, nikt nie buduje prawdziwych relacji, a przede wszystkim nikt uważnie nie słucha. W towarzystwie każdy jedynie wygłasza monolog o samym sobie. W książce Ellisa nie brakuje długich rozmów pomiędzy postaciami, w których Patrick wprost przyznaje się do popełnionych zbrodni. Nieraz też obraża swoich rozmówców. Wszystko to jest jednak pozostawione bez jakiejkolwiek reakcji. Dialog toczy się dalej, jak gdyby nagłe wtrącenie o zamordowaniu bezdomnego nigdy nie miało miejsca. 

„American Psycho” jest odważną krytyką nie tylko takich osób jak Patrick. Uderza też w społeczeństwo, które swoją obojętnością pozwala im działać bezkarnie. Ostrzega przed biernością w stosunku do drugiego człowieka i ubóstwianiem materialnego sukcesu. To właśnie w takim środowisku potwór nie musi się ukrywać – wystarczy mu atrakcyjny garnitur i dobrze płatna praca. 

Czasy pokolenia yuppie już dawno minęły. Jednak czy we współczesnym świecie, także w Polsce, nie brakuje ludzi o podobnym podejściu do życia? Dzisiejszy świat również premiuje chłodną efektywność i wygodną konsumpcję. Jedynie forma okazywania statusu przeszła od analogowej do cyfrowej. Swoje piękno i obiad w restauracji można dziś pokazać na Instagramie, a sukcesy zawodowe na LinkedIn. Patrick Bateman zdaje się pasować do serwowanego nam przez media obrazu sukcesu. Ma dokładnie zaplanowany dzień, perfekcyjnie skrojony wizerunek i jest skupiony na swoich celach. Nie można też zapominać o jego absurdalnej porannej rutynie, którą Ellis wyśmiał poprzez samo jej opisanie na kilka stron. 

Konsumpcja sensem życia 

Autor nie tylko opowiada o czynach Batemana, ale również wypełnia po brzegi jego świat. Opisy ubrań, potraw i kosmetyków nie są jednak tylko tłem dla wydarzeń fabularnych, lecz istotnym elementem narracji. Dla tytułowego psychopaty nadmierna konsumpcja to cel życia. Ellis poprzez obsesyjnie dokładne opisy każdej rzeczy wymownie podkreśla, że w tym świecie tylko bogactwo się liczy. 

Przez wspomniane opisy książka przypomina serię niekończących się pasm reklamowych. Pod natłokiem informacji na temat garniturów czy zegarków znikają kwestie, które powinny być naprawdę ważne. Znikają ludzkie tożsamości, a nawet i liczne morderstwa dokonywane przez Patricka. Pozostają jedynie przedmioty. W dodatku sam język tych opisów jest precyzyjny i pozbawiony emocjonalnego charakteru. Nie jest to coś typowego dla powieści z narracją pierwszoosobową. Ellis doskonale oddaje tym nie tylko psychopatię Batemana, ale także powierzchowność otaczającego go świata. Konstruuje karykaturę społeczeństwa, w którym wartość człowieka określana jest miarą jego (nadmiernej) konsumpcji. Czy nie brzmi to znajomo w czasach Black Friday? 

Nie jest przypadkiem, że przemoc stosowana przez Batemana dotyka częściej ludzi gorzej sytuowanych. Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest smutna rzeczywistość. Zniknięcia ludzi z marginesu przykuwają mniejszą uwagę. Oczywiście nie brakuje też ataków na przedstawicieli klas wyższych, ale te należą raczej do rzadkości. Kluczowe jest tu zabójstwo kolegi z pracy – Paula Owena (w filmowej adaptacji Allena). Śmierć tego człowieka zwróciła znacznie większą uwagę niż wszystkie inne razem wzięte. Spowodowała też pojawienie się prywatnego detektywa, który jako jedyny realnie mógł powstrzymać Patricka. 

Brutalność bez daty ważności 

„American Psycho” ukazało się w 1991 roku. Od wydania powieści minęło ponad 30 lat, a świat w tym czasie znacznie się zmienił. Mimo to książka nadal szokuje i obrzydza czytelnika zgodnie z pierwotną intencją autora. Jest w niej prawdziwe oblicze przemocy, której nie znajdziemy w typowej książce kryminalnej. Ellis poprzez obsadzenie Batemana w roli narratora pisze o zbrodniach w sposób chłodny oraz niepokojąco skrupulatny. Ta książka wprost nie moralizuje, ani nawet nie daje rzeczywistego zakończenia. Pozostawia czytelnika z uczuciem zagubienia i krótkim hasłem: „To nie jest wyjście”. 

W kwestii szokowania przemocą ponadczasowość „American Psycho” to dobry znak. Jest dowodem na istnienie granic, których pomimo lat nadal nie chcemy przekraczać. I słusznie. Zmieniły się stroje i technologia, ale powierzchowność relacji, przemoc oraz chciwość zostały. Najpewniej na zawsze zostaną. Ellis nie pozwala nam o tym zapomnieć. 

Jakub SARNOWSKI