
Źródło – Wikimedia Commons. Licencja – Creative Commons Attribution 3.0 Unported. Autor – Presidencia de la República del Perú
Od historycznego przełomu do narodowego rozczarowania – pierwsza kobieta na czele Peru szybko stała się symbolem upadku zaufania do władzy. Brutalne tłumienie protestów, użycie wojska przeciw obywatelom, afera z luksusowymi zegarkami i łamanie konstytucyjnych procedur – rządy Diny Boluarte przyniosły Peru pogłębienie kryzysu demokracji. Jej prezydentura to pasmo kontrowersji, które uczyniły z niej jednego z najbardziej znienawidzonych przywódców w regionie.
Objęcie urzędu przez Dinę Boluarte było następstwem nagłego upadku Pedro Castillo – lewicowego prezydenta rdzennego pochodzenia, z którym współtworzyła tandem władzy jako wiceprezydentka. Choć nie była figurą pierwszoplanową, to właśnie ona – zgodnie z Konstytucją Peru – przejęła władzę po nieudanej próbie samorozwiązania parlamentu przez Castillo. W kraju ogarniętym politycznym chaosem, Boluarte stała się z dnia na dzień głową państwa, mimo że wcześniej wielokrotnie deklarowała lojalność wobec odsuniętego prezydenta. To przejęcie władzy bez społecznego mandatu i bez wyraźnego zaplecza politycznego od początku budziło kontrowersje. Jej prezydentura rozpoczęła się w atmosferze niepewności i napięcia, które z czasem tylko narastały.
Historia, która się powtarza

Źródło – Wikimedia Commons. Licencja – Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International. Autor – QM Keen
Aby zrozumieć gniew Peruwiańczyków wobec Boluarte, trzeba spojrzeć na tło historyczne. Peru od dekad zmaga się z chroniczną niestabilnością polityczną – od dyktatury Alberto Fujimoriego w latach 90., przez walki z partyzantką Świetlisty Szlak, aż po falę prezydentów oskarżonych o korupcję. Od 2016 roku żaden prezydent Peru nie dokończył swojej kadencji. Castillo, poprzednik Boluarte, został usunięty po nieudanej próbie „autogolpe” (samorozwiązania parlamentu), a jego aresztowanie wywołało falę protestów. Boluarte, dotąd jego wiceprezydentka, nie tylko nie podjęła próby pojednania, ale zdecydowała się brutalnie stłumić opór. Protesty wybuchły szczególnie wśród rdzennych mieszkańców ubogich regionów Andów, którzy domagali się nowych wyborów i uwolnienia Castillo. Rząd Boluarte odpowiedział bezprecedensową brutalnością. Wojsko i policja użyły ostrej amunicji, zabijając ponad 60 osób, w tym nieletnich. Raporty Amnesty International wskazują na „systematyczne użycie śmiercionośnej siły” z wyraźnym piętnem rasowym i klasowym, skierowanym przeciw marginalizowanym społecznościom. Zamiast szukać dialogu, Boluarte sprzymierzyła się z prawicowym Kongresem, alienując znaczną część społeczeństwa. Jej milczenie wobec ofiar i brak działań na rzecz pojednania pogłębiły przepaść między rządem a obywatelami. Decyzja o stłumieniu protestów siłą nie tylko podkopała jej legitymację, ale uczyniła ją symbolem przemocy państwa wobec własnych obywateli. W oczach wielu Peruwiańczyków Boluarte stała się nie prezydentką, lecz tyranką, która wybrała siłę zamiast sprawiedliwości.
Zegarki, sekrety i konstytucyjny chaos
Prezydentura Boluarte została naznaczona skandalami, które obnażyły jej oderwanie od rzeczywistości. W 2024 roku wybuchła afera Rolexgate, gdy media zauważyły, że prezydentka nosi luksusowe zegarki, których wartość znacznie przekracza jej oficjalne dochody. Tłumaczenia o „pożyczkach od znajomych” nie przekonały opinii publicznej, a prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie możliwego handlu wpływami. W marcu 2024 roku funkcjonariusze przeszukali jej dom, a brat i prawnik Boluarte zostali aresztowani w związku z podejrzeniami o korupcję. Śledztwo wykazało również, że prezydentka posiadała co najmniej 15 luksusowych zegarków, których pochodzenia nie i wartości nie potrafiła wskazać. Odkryto też wpłaty ponad miliona soli, czyli około 1,02 miliona złotych, na jej konto bez jasnego źródła przelewów. Kolejny skandal dotyczył tajemniczej nieobecności Boluarte w czerwcu 2023 roku, gdy niespodziewanie zniknęła z życia publicznego. Z czasem okazało się, że przeszła potajemną operację plastyczną nosa, rzekomo z powodu „trudności z oddychaniem”. Nie poinformowała Kongresu o swojej absencji ani nie wyznaczyła zastępcy, który powinien tymczasowo sprawować władzę w trakcie jej nieobecności. To zachowanie uznano za naruszenie przepisów konstytucyjnych. Oliwy do ognia dolał lekarz przeprowadzający zabieg, który twierdził, że nie otrzymał pełnej zapłaty za jego wykonanie, a przesłane środki miały niejasne pochodzenie. Te skandale, choć pozornie błahe wobec tragedii protestów, stały się symbolem arogancji władzy Boluarte. W kraju, gdzie wielu obywateli zmaga się z ubóstwem, luksusowe zegarki i sekrety prezydentki były jak policzek dla społeczeństwa.
Fasada stabilności, ruiny demokracji
Na arenie międzynarodowej Boluarte promuje Peru jako stabilny kraj z dynamicznie rozwijającą się gospodarką. Podczas szczytu APEC (Asia-Pacific Economic Cooperation) w 2024 roku podkreślała swoje zasługi: trzyprocentowy wzrost PKB, niską inflację oraz jasne reguły dla inwestorów. Mówiła o „działaniach na rzecz dobrobytu obywateli” i „pełnym zaangażowaniu w realizację wizji Putrajaya 2040”, która zakłada stworzenie do 2040 roku otwartej, dynamicznej i odpornej wspólnoty Azji i Pacyfiku poprzez wolny handel, innowacje, cyfryzację oraz zrównoważony wzrost gospodarczy.
W rzeczywistości jednak Peru to państwo fasadowe, pogrążone w korupcji i nieufności. Według sondaży, 95% obywateli nie popiera prezydentki, która nie ma własnej partii ani trwałego zaplecza w Kongresie. Jej poparcie opiera się na kruchych sojuszach z prawicą, które mogą runąć w każdej chwili. Jej kadencja kończy się w lipcu 2026 roku, lecz rosnące głosy wzywające do dymisji sugerują, że może nie dotrwać do tego czasu. Peru pozostaje krajem podzielonym, gdzie instytucje są kruche, a zaufanie do władzy niemal nie istnieje, co czyni z jej prezydentury symbol narodowej tragedii.
Weronika SZCZUKIEWICZ