
Źródło – Wikimedia Commons. Licencja – Creative Commons Attribution 2.0 Generic. Autor – Raph_PH
W dobie kryzysu klimatycznego i rosnących nierówności społecznych, bogaci i wpływowi zdają się żyć w alternatywnej rzeczywistości. Gdy przeciętny obywatel sortuje odpady, rezygnuje z samochodu na rzecz roweru i liczy każdą kilowatogodzinę, milionerzy i miliarderzy rozbijają się między kontynentami bez cienia refleksji. Czy pieniądze naprawdę pozwalają już na wszystko? Nawet jeśli oznacza to ignorowanie klimatycznych faktów, racjonalnych ograniczeń, a nawet bezpieczeństwa innych ludzi?
Gdy w mediach społecznościowych rozpętała się burza wokół lotów Taylor Swift prywatnym odrzutowcem, wiele osób po raz pierwszy uświadomiło sobie skalę luksusowej rozrzutności celebrytów. Jej samolot miał w 2022 roku odbyć aż 170 lotów, emitując ponad 8 000 ton CO2. Dla porównania: tyle średnio emituje 1 000 osób przez cały rok. Sprawa nabrała rozgłosu, bo wpisy o „teleportującej się Taylor” zamieniały frustrację w memy. Za tą ironią kryła się jednak poważna refleksja: czy naprawdę elity są ponad odpowiedzialnością?
Podobne kaprysy bogaczy prowadzą nie tylko do medialnych skandali, lecz także do realnych, często tragicznych w skutkach wydarzeń, które kosztują ludzkie życie. W 2023 roku świat ponownie usłyszał o Titanicu – jednak nie w kontekście słynnego filmu czy historycznego rejsu z 1912 roku, ale za sprawą batyskafu „Titan”, stworzonego przez OceanGate, prywatną firmę kierowaną przez amerykańskiego milionera StocktonaRusha. Projekt miał na celu oferowanie zamożnym klientom ekskluzywnych, turystycznych rejsów na dno Atlantyku, wprost do wraku legendarnego transatlantyku. Cena za bilet: ćwierć miliona dolarów od osoby. Obietnica? Przygodowy kontakt z historią, jakiego nie da się kupić nigdzie indziej. Wizja podwodnej elity okazała się bardziej złowieszcza niż ktokolwiek mógł przypuszczać. W czerwcu 2023 roku batyskaf „Titan” implodował w czasie jednej z takich wypraw, grzebiąc całą pięcioosobową załogę – w tym miliardera Paula-Henriego Nargeoleta i samego Rusha. Katastrofa pokazała z całą brutalnością, że pieniądze nie tylko nie dają nieśmiertelności, ale wręcz mogą skłaniać do ignorowania ryzyka w imię prestiżu, przygody i własnej narracji o przekraczaniu granic. Rush otwarcie lekceważył zbytnią biurokrację i opowiadał, że bezpieczeństwo to „niepotrzebna przesada” w świecie innowacji. Taka filozofia – żywcem wyjęta z Doliny Krzemowej, gdzie innowacja bywa ważniejsza od etyki – tym razem doprowadziła do tragedii.
Nieziemskie pieniądze

Źródło – Wikimedia Commons. Licencja – Domena Publiczna.
W kwietniu 2025 roku opinia publiczna po raz kolejny została zaskoczona z powodu medialnego wydarzenia, które miało stać się symbolem postępu i emancypacji, a zakończyło się gorącą debatą o próżności, oderwaniu od rzeczywistości i etyce elit. Katy Perry, jedna z najpopularniejszych artystek XXI wieku, wyleciała w kosmos na pokładzie rakiety Blue Originjako członkini pierwszej w pełni kobiecej załogi prywatnej misji orbitalnej. W teorii był to krok milowy – celebracja kobiecej obecności w przestrzeni zdominowanej dotąd przez mężczyzn, a także okazja do promocji nauki i technologii wśród młodych dziewcząt. W praktyce lot ten stał się jednak przedmiotem zmasowanej krytyki – nie tylko ze strony opinii publicznej, ale również koleżanek z branży. Koszt misji, sięgający kilkudziesięciu milionów dolarów, pokryty częściowo ze środków własnych Perry i sponsorów komercyjnych, stał się punktem zapalnym. W czasach, gdy miliardy ludzi na całym świecie zmagają się z inflacją, zmianami klimatycznymi, brakiem dostępu do wody, edukacji i podstawowych usług zdrowotnych – kosmiczna podróż gwiazdy pop jawiła się wielu jako manifest skrajnego oderwania od realnych problemów zwykłych ludzi. Piosenkarka Camila Cabello, promując w tym czasie własny album, nie kryła swojego oburzenia. W jednym z wywiadów ostro skomentowała: „Nie wiem, jak można mówić o kobiecej sile, siedząc w kapsule za miliardy dolarów, podczas gdy kobiety na południu globu walczą o przetrwanie. To nie inspiracja, to luksus na pokaz”. I choć Perry nie złamała żadnego prawa, to właśnie etyczna granica – subtelna i niewidzialna – została w tym przypadku przekroczona w sposób szczególnie widoczny i bolesny.
Zjawisko przenika także do Polski, choć często przyjmuje mniej spektakularną formę. Dobitnym przykładem jest budowa zamku w miejscowości Łapalice na Kaszubach – najpierw będącego nielegalną rezydencją, dziś lokalną atrakcją turystyczną przyciągającą rzesze ciekawskich. Zamek powstał bez stosownych pozwoleń, na terenie o szczególnym znaczeniu przyrodniczym. Choć inwestor przez dekady ignorował przepisy, obiekt nadal stoi, a samorząd wciąż nie znalazł sposobu na naprawienie tej sytuacji. Inny kontrowersyjny przypadek to budowa luksusowego zamku w Stobnicy w sercu Puszczy Noteckiej. Choć projekt formalnie uzyskał część zgód, prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie fałszerstw dokumentacji środowiskowej, a budowa na obszarze Natura2000 wzbudziła zauważalny społeczny sprzeciw.
Gdy zwykły Kowalski musi rozliczać się z każdego metra działki czy wiaty śmietnikowej, dla wpływowych inwestorów granice prawa stają się względne. To budzi nie tylko pytania o stan państwa prawa, ale i o etykę najbogatszych. Czy pieniądze mogą naprawdę kupić wszystko – również milczenie urzędów, pozwolenia na niszczenie środowiska, a nawet możliwość ryzykownej zabawy z życiem? Żyjemy w epoce, w której kaprys może kosztować więcej niż rozsądek. Elity mają dziś przemożny wpływ – na media, kulturę, a często również na prawo. Ich wybory nie są prywatną sprawą. W dobie kryzysu klimatycznego i narastających problemów społecznych pytanie nie powinno brzmieć: „czy mnie na to stać?”, lecz „czy świat może sobie na to pozwolić?”.
Oliwia MAZIOPA