
Źródło: Wikimedia Commons. Licencja – Creative Commons Attribution 2.0 Generic. Autor – Sejm RP
Człowiek o świetnym wykształceniu. Ekstremista. Zaskakująca gwiazda polskiej polityki. Powyższe określenia trafnie opisują Grzegorza Brauna. Będąc byłym członkiem opozycji demokratycznej lat 80., postuluje dziś wprowadzenie monarchii. Mimo bogatego dorobku scenarzysty i publicysty, Braun nie stroni od antysemickiej retoryki. Choć został wyrzucony z Konfederacji, nie porzucił ambicji budowania nowej siły na prawicy. Co leży u podstaw jego fenomenu? Dlaczego milion ludzi oddało na niego swój głos?
W tegorocznej kampanii prezydenckiej pierwsze skrzypce grała rywalizacja Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego, pomiędzy którymi lawirował prezentujący nietradycyjne podejście do wyborców i mediów Sławomir Mentzen. Tymczasem aż 1 200 000 ludzi postanowiło oddać swój głos na Brauna. Jak przebiegała polityczna kariera tego kontrowersyjnego polityka?
Od dziennikarza do fundamentalisty
Braun pochodzi z inteligenckiej rodziny. Po ukończeniu w 1990 roku polonistyki na UW został tam wykładowcą. W tym samym czasie działał jako dziennikarz, m.in. we „Frondzie”, Radiu Wrocław i „Magna Polonia”. Co ciekawe w latach 90. XX wieku próbował również swoich sił w branży filmowej.
W 2007 roku po raz pierwszy spróbował sił w polityce, chcąc wziąć udział w wyborach do Senatu z ramienia Unii Polityki Realnej. Nie zdołał jednak zebrać wystarczającej liczby podpisów. Nie zniechęciło to jednak przyszłej gwiazdy skrajnej prawicy. Po trzech latach Braun poparł kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Jesienią tego samego roku bezskutecznie walczył o fotel radnego Wrocławia. W 2015 r. wystartował w wyborach prezydenckich. Zdobył 0,83% głosów, ale to właśnie wtedy zaczął konsolidować swoje polityczne zaplecze.

Źródło: Wikimedia Commons. Licencja – Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International. Autor – Radosław Botev
W 2019 roku stworzył monarchistyczną partię Konfederacja Korony Polskiej, która w tym samym roku weszła w skład sojuszu Konfederacja, dzięki któremu dostała się do Sejmu z wynikiem 6,81%. Sam Braun został posłem na Sejm RP. W tej roli robił wiele, by nie pozwolić o sobie zapomnieć. W trakcie pandemii COVID-19 szerzył o niej teorie spiskowe i groził Adamowi Niedzielskiemu śmiercią. Po napaści Rosji na Ukrainę w 2022 roku żądał od władz, by nie otwierały granic dla uchodźców. Przez ostatnie trzy lata regularnie zrywa flagi Ukrainy wywieszane w geście solidarności. W 2023 roku zgasił gaśnicą chanukiję wystawioną w Sejmie. To jednak nie te ekscesy doprowadziły do rozpadu sojuszu Brauna z Konfederacją. Powodem był jego start w tegorocznych wyborach przeciwko Mentzenowi. Jak jednak pokazały wyniki głosowania, zerwanie z łagodniejszym skrzydłem Konfederacji nie musi być oznaczać końca jego kariery. Wręcz przeciwnie – może to być dla niego nowy początek.
Marsz ku władzy?
Rozwiązanie tajemnicy poparcia Brauna jest kluczowe dla zrozumienia tego, co może czekać Polskę. Być może za dwa lata zdoła on stworzyć klub sejmowy. Już w tej kadencji jego formacja utworzyła koło w Sejmie. W tych okolicznościach zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do profesora Piotra Foreckiego z WNPiD UAM, eksperta w dziedzinie badań nad dyskursem antysemickim i polskim nacjonalizmem.
Badacz wskazuje na możliwy do zaobserwowania przechył polskiej sceny politycznej na prawo –Obserwujemy postępujące przechylanie polskiej sceny politycznej, na prawo. To przechodzenie na prawą stronę jest obserwowaną od kilku lat tendencją. Procesem widocznym w ramach tzw. liberalnego centrum, które zaczyna mówić językiem prawicy, powiela jej retorykę, co słychać zwłaszcza w odniesieniu do migrantów oraz Ukraińców i Ukrainek. Podkreśla, że –Jeżeli wszyscy ciążą ku prawej stronie, to stwarza to korzystne warunki dla radykałów jeszcze bardziej na prawo od tych pozornie umiarkowanych. To idealne miejsce dla Grzegorza Brauna, który nie przebiera w słowach i czynach, pozycjonuje się w roli głosu narodu jako uosobienie kluczowych dla niego bogoojczyźnianych wartości.–Zaskakująco wysoki wynik Grzegorza Brauna pokazuje, że antysemityzm, rasizm, homofobia i mizoginia, sporej części wyborców i wyborczyń nie tylko nie przeszkadzają, ale stanowią pakiet, na który istnieje zapotrzebowanie– wyjaśnia prof. Forecki.
Dlaczego dopiero teraz działania tego polityka spotykają się z jakąkolwiek instytucjonalną reakcją? Zdaniem prof. Foreckiego –Braun został stworzony przez resztę sceny politycznej w tym znaczeniu, że bardzo długo uchodziło mu na sucho wiele różnych słów i wybryków, w tym publiczne posługiwanie się przemocą. Jej symbolem stała się gaśnica, którą Braun uczynił swoim znakiem rozpoznawczym, osobliwym logo, bo przemoc postanowił uprawomocnić. No i jakoś nie przeszkadzało to rozmaitym politykom w podawaniu mu ręki, uznawaniu za partnera do rozmowy. Na ostracyzm nie skazali go także dziennikarze, którzy umożliwiali mu publicznie zabierać głos, nie otoczyli go kordonem sanitarnym. A przecież gdyby nie ta pobłażliwość oraz opieszałość organów ścigania, to całkiem możliwe, że Braun w ogóle nie mógłby wziąć udziału w wyborach na urząd Prezydenta RP. Prokuratura i sądy również zawiodły– zaznacza Forecki.
Profesor uważa, że na tę chwilę zdobycie realnej władzy przez Brauna jest mało prawdopodobne, chociaż rezultat wyborów prezydenckich doprowadzi do niewątpliwego wzmocnienia jego ugrupowania. Braun jest ewenementem na polskiej scenie politycznej. Jego działalność obnaża słabość III RP – klasie politycznej brakuje determinacji w obronie ideałów leżących u podstaw polskiej demokracji. Czy polskie centrum przebudzi się na czas? A może Braun zbuduje swoje reakcyjne królestwo? Na odpowiedź możemy czekać z niepokojem.
Oskar KMAK