Rumuńska karuzela. Czy wygrana centrysty zakończy chaos?

Opis: Prezydent Dan pełnił do niedawna funkcję burmistrza rumuńskiej stolicy, Bukaresztu.
Źródło: Bogdan/Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 Unported license/wikimediacommons

Nasi dawni sąsiedzi (za czasów II RP graniczyliśmy z Rumunią) przeżyli w ostatnich miesiącach kilka dramatycznych wstrząsów w obrębie zagmatwanego, politycznego pejzażu. Jak wygląda sytuacja w Rumunii po wygranych przez Nicușora Dana wyborach prezydenckich? Skąd tak duże poparcie dla prorosyjskiego i skrajnie prawicowego George’a Simiona, który uzyskał najlepszy rezultat w pierwszej turze?

Nowy prezydent Rumunii ma sporo wspólnego z Rafałem Trzaskowskim. Nicușor Dan jest od niego starszy jedynie o trzy lata, podobnie jak Trzaskowski pełnił również funkcję wieloletniego włodarza stolicy kraju. Obu panów łączą również doświadczenie studiów za granicą oraz proeuropejskie, centrowo-liberalne poglądy. Zarówno Dan, jak i Trzaskowski stanęli w wyborczej walce naprzeciwko kandydatów reprezentujących eurosceptycyzm, skrajny konserwatyzm oraz mogących „pochwalić się” delikatnie rzecz biorąc budzącymi zastrzeżenia życiorysami. Rezultaty prezydenckich starć centrum z prawicą były jednak w przypadku obu krajów inne.

Dlaczego Rumuni zmobilizowali się przeciwko kandydującemu z ramienia nacjonalistycznej partii AUR George’owi Simionowi, a Rafał Trzaskowski został pokonany przez budzącego liczne kontrowersje Karola Nawrockiego? Na istotne podobieństwa i różnice w przebiegu wyborów prezydenckich w Polsce i w Rumunii zwrócił uwagę mgr Artur Lorek, politolog z WNPiD UAM, specjalizujący się, między innymi, w zakresie stosunków międzynarodowych i ustroju państw Europy Środkowej i Wschodniej –w obu przypadkach mieliśmy do czynienia z ostrą polaryzacją, wysoką stawką geopolityczną oraz starciem kandydata prozachodniego z reprezentantem nurtów nacjonalistyczno-populistycznych. W obu krajach kluczowe były kwestie relacji z UE, stosunku do Ukrainy oraz kierunku modernizacji państwa, przy czym kolejność tych zagadnień to nie hierarchia. Istotna okazała się mobilizacja młodszych wyborców i diaspory – choć z różnym skutkiem. W Rumunii centrowa koalicja była w stanie się zjednoczyć wokół jednego kandydata, w Polsce przeciwnie – rozdrobnienie i brak jasnej strategii osłabiły Trzaskowskiego– podkreślił ekspert. Mgr Lorek wskazał również na kolejny czynnik, który jego zdaniem, pomógł Danowi zwyciężyć –Rumunia doświadczyła wcześniej prób instrumentalizacji państwa przez nacjonalistów, co uczuliło społeczeństwo– stwierdził.

Opis: Skrajnie prawicowy kandydat z ramienia partii AUR uzyskał poparcie znacznej części wyborców i wyborczyń w Rumunii
Źródło: George Simion președinte AUR, AUR AlianțapentruUnireaRomânilor/wikimediacommons

Jak doszło do tego, że George Simion o mały włos zostałby prezydentem Rumunii? Skąd wzięła się popularność partii AUR? Zanim Simion zmierzył się z Danem w drugiej turze, rumuńska prawica upatrywała swojej nadziei w Călinie Georgescu, kandydacie który niespodziewanie przeszedł do drugiej tury w wyborach prezydenckich przeprowadzonych na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku. Wybory zostały jednak unieważnione, ze względu na rosyjskie ingerencje a samemu Georgescu zakazano ponownego startu.

Podobnie jak w Polsce, także w Rumunii skrajna prawica szczególną popularnością cieszy się wśród mieszkańców prowincjonalnych ośrodków, wsi, osób mniej zamożnych i słabiej wykształconych, z przewagą wyborców płci męskiej. Jak zauważył mgr Lorek –Popularność AUR i Simiona wynika z kombinacji frustracji społecznych, peryferyjnego wykluczenia i kryzysu reprezentacji elit. Jego elektorat to głównie młodzi mężczyźni z mniejszych miast i regionów zaniedbanych gospodarczo, często z doświadczeniem emigracyjnym. Istotną kwestią dla elektoratu AUR jest również wymierzona w obcokrajowców i sąsiednie kraje i narody retoryka, przyjmująca również postać ataków na Unię Europejską. Licznie zamieszkujący niektóre regiony kraju Węgrzy, pomimo bycia politycznym „oczkiem w głowie” Viktora Orbána, zdystansowali się od Simiona i rumuńskiej skrajnej prawicy.

O polityczno-społeczny pejzaż na rumuńskiej prowincji zapytałem Biankę Man, 24-letnią księgową pochodzącą z liczącego niecałe 150 tys. mieszkańców miasta Arad – lokalnego ośrodka w pobliżu granicy z Węgrami i Serbią – unieważnienie wyborów wywołało wiele reakcji i pogłębiło polaryzację między zwolennikami partii tradycyjnych i liberalnych, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Ludzie są rozczarowani i stracili wiarę w to, że prawdziwa zmiana jest możliwa lub że ich głos naprawdę się liczy– podzieliła się. Bianca dodała, że większość jej znajomych, odczuła pewnego rodzaju ulgę na wieść o wyniku wyborów. Jednocześnie podkreśliła, że –wielu nie czuje się w pełni reprezentowanych przez wybranego prezydenta, lecz i tak uważają, że jest on lepszą alternatywą dla postępu Rumunii.

Jaka przyszłość czeka Rumunię? Czy prezydentura Dana okaże się tylko przystankiem w drodze skrajnej prawicy po władzę? Bianka, chociaż podczas kampanii odczuwała nierzadko stres, lęk i silny zawód, stara się być optymistką. Dan nie był jej wymarzonym kandydatem, lecz zdecydowała się go poprzeć, między innymi, ze względu na perspektywę dalszej współpracy Rumunii z partnerami w ramach UE i NATO – organizacjami wielokrotnie krytykowanymi przez Simiona.

Rumunia stoi dzisiaj na rozdrożu – z jednej strony to kraj z ogromnym potencjałem gospodarczym – dynamicznie rozwinęły się tam sektory informatyczne, motoryzacyjne i turystka z drugiej trapią ją instytucjonalne wyzwania, takie jak niski poziom partycypacji społecznej obywateli i zaufania do nierzadko skorumpowanych instytucji państwa. Jak podkreślił mgr Lorek –sukces Rumunii zależy od zdolności pogodzenia aspiracji modernizacyjnych z rosnącymi napięciami społecznymi. Dan musi zbudować stabilną grupę wspierającą swój program, bez wykluczania ugrupowań centrowych, ale z dystansem wobec populistów.

Kacper ZIELENIAK