
Czerwiec i lipiec upłynęły pod znakiem marszów równości w największych europejskich stolicach – od Madrytu i Lizbony po Paryż i Budapeszt. Setki tysięcy ludzi wyszły na ulice, by celebrować wolność, równość i miłość. Wśród nich był też Poznań – ze znacznie mniej liczną, ale zdecydowanie nie mniej znaczącą paradą.
Miesiąc temu ulicami Poznania przeszedł XXI Marsz Równości. Był on zwieńczeniem trwającego w ramach Pride Month najbardziej intensywnego, pełnego wydarzeń tygodnia – Pride Week. Miesiąc Dumy w Poznaniu rozpoczął się 30 maja wernisażem wystawy „Strefy LGBT+. Sztuka queerowa w czasach dobrej zmiany” w Galerii Miejskiej Arsenał. Od tego momentu cały czerwiec przepełniony był różnego typu queerowymi wydarzeniami. Poczynając od pokazów filmowych i wspólnych zajęć jogi, przez warsztaty (m.in. tworzenie plakatów czy pisanie książek) aż po występy i imprezy. Odbyło się także nabożeństwo ekumeniczne przeprowadzone w Reformowanym Kościele Katolickim. Dzięki tej różnorodności charakteryzującej Pride Month, każdy zainteresowany mógł znaleźć coś dla siebie.
Tysiące tęczowych flag na ulicach Poznania
Najbardziej wyczekiwanym przez wszystkich punktem programu był jednak Marsz Równości, który miał miejsce 21 czerwca. Od 2004 roku odbywa się on w Poznaniu regularnie i choć wciąż przyświecają mu te same idee i wartości to po ponad 20 latach jest on zupełnie odmienny od tego, który ulicami miasta przeszedł po raz pierwszy. Pierwszy Marsz Równości w Poznaniu odbył się 20 listopada 2004 roku. Uczestnikom, których było około 300 udało się przejść jedynie niecałe 200 metrów, gdyż zostali zatrzymani przez agresywnych kontrmanifestantów. W tym roku ponad pięciokilometrową trasę pokonało kilka tysięcy osób. W kulminacyjnym momencie według ustaleń policji podanych przez TVP3 Poznań uczestników marszu było ponad cztery tysiące. A kontrmanifestantów mijanych na trasie przemarszu można było policzyć na palcach dwóch rąk. Tegoroczny marsz ruszył spod Lokum Stonewall (okolice Zamku Cesarskiego i Alei Niepodległości) i w tym samym miejscu się zakończył. W ramach tzw. kulminacyjnego weekendu Poznań Pride 2025 osoby mogły także wziąć udział w trzech dragowych eventach, silent disco oraz pikniku w dzień przemarszu. Pierwsze drag show miało miejsce w czwartek 19 czerwca. W jego trakcie na Dziedzińcu Lokum wystąpiło 11 osób, a wszystko prowadziła drag performerka i aktywistka Twoja Stara. Dzień później swoje show w ramach Malta Festival miała zwyciężczyni drugiej edycji programu RuPaul’s Drag Race All Stars – Alaska Thunderfuck. A po marszu odbył się kolejny drag show na Dziedzińcu, także prowadzony przez Twoją Starą. Alaska Thunderfuck nie była jedyną międzynarodową gwiazdą, która uczestniczyła w poznańskim Pride. W tłumie maszerujących 21 czerwca można było spotkać znaną m.in. z „Opowieści z Narni” czy „W pokoju obok” brytyjską aktorkę – Tildę Swinton.
Kolor w tłumie, szarość w systemie
Obserwując z daleka wszystko, co się działo w czerwcu w Poznaniu, można by odnieść wrażenie, że Polska jest miejscem niezwykle przyjaznym dla osób LGBTQ+. Rzeczywistość jest jednak znacznie mniej kolorowa niż wywieszone na poznańskich budynkach flagi. W maju ILGA-Europe – niezależna, międzynarodowa organizacja pozarządowa promująca interesy osób LGBTQ+ na poziomie europejskim opublikowała swój coroczny raport Rainbow Map. Raport ten „klasyfikuje 49 krajów europejskich pod względem ich praktyk prawnych i politycznych dotyczących osób LGBTI, od 0 do 100%”. Według niego Polska znajduje się na 39 miejscu z wynikiem zaledwie 20,5%. Natomiast biorąc pod uwagę jedynie państwa należące do Unii Europejskiej zajmuje przedostatnie miejsce – za nią znalazła się jedynie Rumunia z wynikiem 18,6%. Pokazuje to jak wiele w kwestii praw osób LGBTQ+ pozostało w Polsce do zrobienia. Mimo zapewnień Koalicji Obywatelskiej w swoich „100 konkretach” o wprowadzeniu ustawy o związkach partnerskich po upływie 19 miesięcy od stania się największą z partii w koalicji rządzącej wciąż nic się nie zmieniło. Na stronie internetowej, pokazującej realizację tych konkretów (100konkretow.pl) przy punkcie 46 dotyczącym tej ustawy można przeczytać „Ministra do spraw Równości prowadzi konsultacje społeczne w tym zakresie”. W rzeczywistości jednak projekt ustawy o związkach partnerskich już po konsultacjach od ponad 3 miesięcy znajduje się w Komitecie Stałym Rady Ministrów (organ pomocniczy rządu i premiera). W związku z tym rozwlekającym się wciąż procesem i sporami dotyczącymi tej materii w samej koalicji rządzącej Lewica złożyła swój poselski projekt ustawy. Projekt ten przeszedł przez konsultacje społeczne, gdzie w zdecydowanej większości został poparty (97% osób, które wzięły udział odpowiedziało się za przyjęciem) i 10 lipca został skierowany na pierwsze czytanie w Sejmie. Jest to projekt w dużej mierze zbliżony do projektu rządowego, Lewica ma jednak nadzieję, że uda się przyspieszyć jego procedowanie.
Oba projekty wprowadzają możliwość zawarcia związku w Urzędzie Stanu Cywilnego, dają możliwość zmiany nazwiska, a także regulują kwestie wspólności majątkowej, sprawowania pieczy nad dzieckiem i ewentualnego zakończenia związku. To jak nietypowy jest brak uregulowania kwestii związków partnerskich w Polsce na tle europejskim może potwierdzać fakt, że w Europie jest zaledwie pięć państw, które nie uznają formalizacji związków par jednopłciowych. Nawet na Węgrzech, gdzie w tym roku rządzący Viktor Orban zakazał organizacji „Budapest Pride” funkcjonują związki partnerskie, a także pełna ochrona osób LGBTQ+ przed dyskryminacją i mową nienawiści. Uwadze nie może jednak umknąć fakt, że sytuacja osób nieheteronormatywnych znaczącą się tam pogorszyła, odkąd u władzy utrzymuje się Fidesz.
Tegoroczny poznański Pride był wydarzeniem, w którym niewątpliwie warto było uczestniczyć. Niósł on ze sobą mnóstwo pozytywnej energii i zgromadził bardzo wiele osób, które zjednoczyły się we wspólnym celu. Przypomniał także, że w kwestii praw osób LGBTQ+ w Polsce dużo jeszcze trzeba zrobić i że są ludzie gotowi walczyć, aby stało się to jak najszybciej. A w oczekiwaniu na XXII Marsz Równości w Poznaniu, który został już ogłoszony i zaplanowany na 27 czerwca 2026 roku pozostaje mieć nadzieję i domagać się, aby do tego czasu politycy rządzący podjęli konkretne działania. W szczególności, żeby uregulowali chociażby kwestię związków partnerskich, na co Polacy czekają od tak dawna.
Marianna CZMOCHOWSKA