
Dla zespołu z niebieskiej części Merseyside ten sezon będzie początkiem nowej ery. Everton w maju rozstał się z legendarnym Goodison Park, otwartym jeszcze w XIX wieku! Nowym domem „The Toffees” będzie Hill Dickinson Stadium. Malowniczo położony i nowoczesny obiekt robi imponujące wrażenie, a jednocześnie można go uznać za sygnał, że jeden z założycieli najwyższej angielskiej klasy rozgrywkowej chce coraz intensywniej budować swoją markę. Jeszcze do niedawna dziewięciokrotni Mistrzowie Anglii kojarzyli się z ambicjami, by rozbić „big six”. Sezon 2013/14, zakończony na piątym miejscu nie okazał się paliwem napędowym do dalszej ekspansji i wbicia się do ścisłej czołówki Premier League. W kolejnych siedmiu latach zasłużony klub z Liverpoolu lawirował między miejscem 12. a siódmym. Przełom przyszedł w 2022 roku, ale nie w tym kierunku, którego na Goodison Park oczekiwali. Zespół zajął dopiero 16. lokatę i od tamtej pory zadomowił się w dolnej połowie tabeli, w kolejnych sezonach kończąc rozgrywki na pozycjach numer: 17, 15 i 13.
Fani spragnieni czasów świetności albo chociaż tych sprzed dekady będą musieli prawdopodobnie obejść się smakiem również w nadchodzącej kampanii. Zanosi się bowiem na to, że równo z postępem infrastrukturalnym nie pójdzie progres sportowy. Everton legitymuje się dość skromną liczebnie kadrą. Latem jego szeregi opuściło wielu istotnych zawodników, jak chociażby Dominic Calvert-Lewin, który dla „The Toffees” grał przez ostatnie dziewięć lat, w 273 spotkaniach strzelając 71 goli i notując 22 asysty. Natomiast w środku pola zabraknie jego lidera z ostatnich lat – Abdoulaye’a Doucoure, który w 149 meczach Premier League dla ekipu znad rzeki Mersey zdobył 19 bramek i dołożył 13 ostatnich podań. Oprócz nich z kubem pożegnali się też m.in.: Harrison, Young, Mangala, Broja, Maupay, Holgate czy Lindstrom. Natomiast na poczet wzmocnień Everton przeprowadził pięć ruchów gotówkowych. Za 4,6 miliona euro (dane portalu Transfermakt) został sprowadzony 26-letni Mark Travers, mający być zabezpieczeniem na pozycji bramkarza. Oprócz niego szeregi „The Toffees” zasilili: 22-letni napastnik Thierno Barry, 22-letni pomocnik Carlos Alcaraz, 19-letni lewy obrońca Adam Aznou i 26-letni środkowy pomocnik Kiernan Dewsbury-Hall. Pierwszy z nich w minionym sezonie w koszulce Villarreal na poziomie La Liga strzelił 11 goli i zanotował cztery asysty w 35 meczach. Alcaraz miał już okazję zaprezentować się w niebieskich barwach podczas półrocznego wypożyczenia (15 występów, dwa gole i trzy asysty) z Flamengo, z którego teraz został wykupiony. Z kolei Aznou pozyskany został z Bayernu. Przez ostatnie pół roku grał w ramach transferu czasowego w Realu Valladolid. Według doniesień medialnych do Evertonu trafić może też Jack Grealish.
Takie ruchy świadczą o tym, że w gabinetach stawiają w głównej mierze na odmłodzenie i stopniową przebudowę kadry. Jest to też związane z problemami finansowymi, trapiącymi Everton w ostatnich latach, które poskutkowały nawet odjęciem ośmiu punktów w sezonie 2023/24. Ku uldze fanów 147-letniej piłkarskiej marki w grudniu Farhad Moshiri po dziewięciu latach sprzedał klub na rzecz Dana Friedkina. Przynajmniej na początek może to budzić nadzieje wśród kibicowskiej społeczności na poprawę w zarządzaniu ich ukochanym klubem. Sygnałem o tym świadczącym jest przedłużenie kontraktu z Jarradem Branthwaitem do 2030 roku. 23-letni stoper ma w CV 75 występów na poziomie Premier League. Na tyle udanych, że jego usługami interesowały się zespoły walczące o znacznie wyższe cele. Wraz z Tarkowskim i Pickfordem będzie jednak ostoją formacji obronnej w drużynie Davida Moyesa. W minionych rozgrywkach była to czwarta najlepsza defensywa pod względem liczby straconych bramek. Natomiast tylko spadkowicze rzadziej cieszyli się z goli. To będzie kluczowy element do poprawy, jeśli Everton ma wrócić do grona aspirujących zespołów. Od początku jego zapaści grono drużyn rzucających rękawice „big six” mocno się bowiem poszerzyło.
TRENER
David Moyes: 62-latek to niekwestionowana legenda trenerska Evertonu. W latach 2002 – 2013 poprowadził go w 518 spotkaniach ze średnią 1,54 punktów na mecz. W jedenastu pełnych sezonach tylko dwa razy jego zespół kończył rozgrywki w dolnej połowie tabeli. Na Goodison Park wrócił w styczniu, gdy po 20 kolejkach Everton miał dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Średnia 1,63 punktów na mecz doprowadziła jego piłkarzy do 13. miejsca. Moyes na ławce trenerskiej to największa gwarancja stabilności.
ZAWODNIK WARTY OBSERWACJI
Dwight McNeil: Odkąd 25-letni skrzydłowy dołączył do Evertonu w lipcu 2022 roku, jest gwarantem solidnego poziomu. W trzech minionych kampaniach zanotował 14 trafień i 15 asyst. Cztery gole i sześć ostatnich podań uczyniły go najlepszym zawodnikiem „The Toffees” w klasyfikacji kanadyjskiej zeszłego sezonu Premier League. W 226 meczach w najwyższej klasie rozgrywkowej zdobył 21 bramek i dołożył 32 ostatnie podania. Anglik nie ma jeszcze na swoim koncie meczu w dorosłej reprezentacji. Być może nowy sezon to idealny moment na to, by wszedł na wyższy poziom i przyciągnął uwagę Thomasa Tuchela.
NA PLUS
Nowy stadion: Przeprowadzka na większy i bardziej nowoczesny obiekt powinna być motorem napędowym dla rozwoju klubu.
Szczelne tyły: Duet Tarkowski-Branthwaite i asekurujący ich Pickford są gwarancją małej liczby traconych goli. To solidny fundament pod budowę skutecznego zespołu.
NA MINUS
Ofensywa: Najlepszy strzelec Evertonu w minionych rozgrywkach strzelił zaledwie dziewięć goli. Bez większej skuteczności w ataku trudno będzie walczyć o coś więcej niż miejsce w środku tabeli.
Wąska kadra: Z dość małą liczbą zawodników David Moyes nie ma szerokiego pola manewru. Drużyna potrzebuje jakościowych wzmocnień.
Igor DZIEDZIC