„You will never walk alone” wybrzmi głośno jak nigdy. Liverpool przed sezonem 2025/2026 Premier League

Mistrzowski Liverpool jest jeszcze silniejszy niż sezon temu / Źródło: https://www.premierleague.com/en/clubs/14/liverpool/overview

W maju The Reds pierwszy raz od 35 lat mogli pełnoprawnie świętować Mistrzostwo Anglii. W 2020 roku Liverpool rzecz jasna sięgnął po najcenniejsze krajowe trofeum, ale ze względu na pandemię COVID-19 na stadionach panowały obostrzenia i piłkarze z Merseyside nie mogli wznieść pucharu na wypełnionym po brzegi Anfield. Minione rozgrywki były pierwszymi bez Juergena Kloppa na ławce trenerskiej tego utytułowanego klubu po dziewięciu pięknych latach. Część kibiców mogła mieć obawy czy Arne Slot podoła misji poprowadzenia zespołu po szkoleniowcu, który zapisał tak ważną kartę w historii tej piłkarskiej marki. Holender rozwiał wszelkie wątpliwości, dość spokojnie wygrywając ligę z przewagą 10 punktów nad Arsenalem. Liverpool był bezlitosną drużyną. Wygrał najwięcej meczów w lidze (25). Nikt inny nie strzelił też tylu goli. Podopieczni Holendra trafiali do siatki aż 86 razy (średnio 2,26 bramek na mecz). Zespół był bardzo dobrze poukładany taktycznie i umiał grać z dużą rozwagą, nie porzucając przy tym swojej tożsamości. Arne Slot potrafił też świetnie reagować, jeśli coś nie funkcjonowało tak, jak powinno.

Można by pokusić się o stwierdzenie, że miesiąc miodowy między 46-latkiem a The Reds przedłużył się na całe rozgrywki. Kibice mogli być jednak nieco rozczarowani postawą swoich ulubieńców na pozostałych frontach. Odpadli oni już w czwartej rundzie FA Cup, przegrali w finale pucharu ligi z Newcastle i co najbardziej bolesne – odpadli w 1/8 finału Ligi Mistrzów po starciu z PSG. Skoro The Reds odzyskali prym na własnym podwórku, to pewnie to samo będą chcieli uczynić w Europie, oczywiście nie zapominając o obronie krajowego tytułu. O ogromnych ambicjach 20-krotnych Mistrzów Anglii świadczą letnie transfery. Wprawdzie z drużyną pożegnało się kilku piłkarzy, którzy w ostatnich latach mieli spory wkład w grę ekipy znad rzeki Mersey. Do Bayernu odszedł skrzydłowy Luis Diaz, do saudyjskiego Al-Hilal napastnik Darwin Nunez, a do Realu Madryt, ku rozgoryczeniu kibiców, wychowanek – Trent Alexander-Arnold. Pożegnano się też z pełniącymi funkcje rezerwowych: bramkarzem Caoimhinem Kelleherem i stoperem Jarrelem Quansahem.

Według doniesień klub na transferach wychodzących zarobił niespełna 200 milionów euro. Jeszcze więcej, bo prawie 300 milionów wydał. Najwięcej kosztował genialny ofensywny pomocnik Florian Wirtz. Oprócz niego Leverkusen na Liverpool zamienił Jeremie Frimpong, zawodnik niezwykle uniwersalny, mogący wypełnić lukę na prawej flance obrony. Na drugą stronę defensywy został sprowadzony 21-letni Milos Kerkez, zbierający świetne recenzje za występy w Bournemouth. Za 80 milionów atak wzmocnił Hugo Ekitike, autor 15 goli i ośmiu asyst w zeszłym sezonie Bundesligi. Natomiast z wypożyczenia wrócił już wcześniej kupiony bramkarz Giorgi Mamardashvili, który będzie konkurentem dla osiem lat starszego Alissona. Z ekipą z Anfield łączony jest też szwedzki napastnik Alexander Isak z Newcastle, chcący opuścić swój dotychczasowy klub. 25-latek w ostatnich dwóch kampaniach Premier League przełamał barierę 20 goli. W normalnych okolicznościach po takim okienku nastroje na Anfield powinny być wyborne.

Niestety cieniem na nie położyła się tragiczna śmierć Diogo Joty na początku lipca. „Po tym wszystkim, co się wydarzyło, dziwnie jest przejść do porządku dziennego i skupić się na pracy oraz piłce. Oczywiście nigdy nie zapomnimy o Diogo, ale musimy chociaż spróbować uhonorować jego pamięć. Każdy z nas stara się to robić każdego dnia” – przekazał kibicom za pośrednictwem klubowej strony kapitan zespołu Virgil van Dijk. Znając tożsamość Liverpoolu słowa z jego hymnu: „Nigdy nie będziesz szedł sam” nie będą pustym sloganem, a każdy mecz w nadchodzącym sezonie The Reds rozegrają z myślą, by oddać hołd swojemu koledze.

TRENER

Arne Slot: Na Anfield zameldował się z drzwiami i futryną. Poradził sobie z dziedzictwem Juergena Kloppa, usprawniając kilka elementów w grze. Okazało się to skuteczną receptą na odzyskanie Mistrzostwa Anglii. Było to trzecie trofeum w karierze trenerskiej Holendra. Wcześniej z Feyeenordem wygrał ligę i zdobył puchar kraju. W pierwszym ligowym sezonie na Wyspach wypracował średnią 2,21 pkt/mecz, przegrywając tylko cztery spotkania. Teraz będzie na nim ciążyć presja, by przebić już i tak pokaźne osiągnięcia.

ZAWODNIK WARTY OBSERWACJI

Florian Wirtz: Liverpool rozbił bank, wykładając na niezwykle utalentowanego 22-latka 125 milionów euro. Tym samym wygrał rywalizację o usługi 31-krotnego reprezentanta Niemiec z innymi wielkimi markami jak chociażby: Bayern, Manchester City i Real Madryt. W 197 meczach dla Bayeru Leverkusen Wirtz strzelił 57 goli i 65 razy asystował. Pod wodzą Xabiego Alonso wykazywał się dużą inteligencją taktyczną. Jego olbrzymie umiejętności, przebojowość i rozumienie gry uczynią i tak już piekielnie groźną ofensywę The Reds jeszcze silniejszą.

NA PLUS

Transfery: Klub wreszcie nie próżnował na rynku transferowym. Tegoroczne transfery zwiększą jakość i wszechstronność kadry.

Gra u siebie: Anfield znów stało się twierdzą. Podopieczni Arne Slota przegrali tam tylko raz, zdobywając 46 z 57 możliwych punktów.

NA MINUS

Ogromne oczekiwania: Arne Slot i jego zespół będą musieli podołać jeszcze większym wymaganiom. Tym razem sam mistrzowski tytuł z pewnością nie usatysfakcjonuje kibiców.

Konkurencja: Wiele klubów, z Arsenalem, Chelsea i Manchesterem City na czele, zrobiło wiele, by zdetronizować drużynę z Anfield. Wszyscy w lidze będą hołdowali starej piłkarskiej regule: „bij mistrza”.

Igor DZIEDZIC