Uśmiech wraca do reprezentacji Polski. Udany początek kadencji Jana Urbana

Jan Urban szybko poprawił atmosferę wokół reprezentacji Polski / Źródło: wikimedia commons, fot. Polski Związek Piłki Nożnej

W związku z kryzysową sytuacją, w jakiej trzy miesiące temu znalazła się polska kadra, początek pracy Jana Urbana w roli selekcjonera zapowiadał się na niezwykle wymagający. Wrześniowe mecze z Holandią, a przede wszystkim z Finlandią, mogły okazać się kluczowe dla dalszych losów Polaków w eliminacjach Mistrzostw Świata. Na szczęście oba te spotkania wypadły na tyle pomyślnie, że do serc polskich kibiców powróciła nadzieja na lepsze czasy.

Cofnijmy się do obrazu reprezentacji Polski z czerwca tego roku, namalowanego przez: decyzję Michała Probierza o odebraniu opaski kapitańskiej Robertowi Lewandowskiemu, przekazanie jej Piotrowi Zielińskiemu w przededniu arcyważnego starcia z Finami, rezygnację z gry w reprezentacji przez „Lewego”, porażkę 1:2 z Finlandią i spowodowaną zwiększoną krytyką decyzję Michała Probierza o podaniu się do dymisji. Bez wątpienia były to jedne z najczarniejszych dni w historii polskiej piłki nożnej. Ponadto, na wybór nowego selekcjonera przez prezesa Cezarego Kuleszę musieliśmy czekać bardzo długo, gdyż zatrudnienie Jana Urbana zostało ogłoszone dopiero 16 lipca. Niewątpliwie z wszystkich możliwych opcji, wybór Urbana był w pełni uzasadniony, biorąc pod uwagę jego bogate doświadczenie. Jest on znany przede wszystkim z solidnego prowadzenia klubów w Ekstraklasie, ale także z pracy w kadrze, w której był asystentem Leo Beenhakkera. Już niecałe dwa miesiące później czekało go bardzo trudne zadanie, jakim niewątpliwie było wyjazdowe starcie z faworyzowanymi Holendrami oraz trzy dni później kluczowy mecz z Finami w Chorzowie.

Holandia – Polska  (4 września)

Faworyt tego spotkania był oczywisty. Optymiści zakładali, że przy odrobinie szczęścia możemy powalczyć jedynie o remis, natomiast sam Urban deklarował, że jego zespół będzie jak najskuteczniej przeszkadzał Holendrom. Jeśli chodzi o wyjściową „jedenastkę” naszej reprezentacji, na uwagę zasługiwał powrót Lewandowskiego oraz debiutujący na środku obrony Przemysław Wiśniewski. Z kolei na ławce rezerwowych znalazł się Kamil Grosicki, wracający do reprezentacji po tym, jak rozegrał w niej (nie)ostatni mecz.

Od pierwszego gwizdka aktywnie grali gospodarze. Groźny strzał w słupek oddał Tijani Reijnders, a w światło bramki uderzał Cody Gakpo. Polacy próbowali atakować za sprawą Nicoli Zalewskiego, jednak Holendrzy skutecznie odpierali te ataki. Łukasz Skorupski popisywał się dobrymi interwencjami, ale w 28. minucie popełnił błąd przy rzucie rożnym, co wykorzystał Denzel Dumfries, trafiając głową na 1:0. Fatalnie zachował się również Zieliński, który nawet nie podjął próby zatrzymania rosłego zawodnika Interu Mediolan. Jeszcze przed przerwą Polacy mieli znakomitą sytuację na wyrównanie, gdy Zalewski świetnie dośrodkował do Sebastiana Szymańskiego, a ten z kilku metrów chybił, źle trafiając w piłkę.

W drugiej połowie to Holendrzy byli bliżej podwyższenia wyniku (Xavi Simons strzelił obok bramki), ale Polacy niespodziewanie uśpili czujność podopiecznych Ronalda Koemana. Po ładnie rozegranej akcji przed polem karnym piłkę przejął Matty Cash i niesamowitym strzałem pod poprzeczkę dał Polakom remis. Było to już trzecie trafienie zawodnika Aston Villi dla reprezentacji Polski. Sensacja? Niespodzianka? Właśnie tymi słowami można opisać to, co wydarzyło się w Rotterdamie. Pomimo dominacji Holendrów nasza drużyna była w stanie przeciwstawić się gospodarzom i urwać być może kluczowy punkt. Wszyscy wiedzieli jednak, że najważniejsze zadanie czekało nas trzy dni później w starciu z Finlandią. Gdyby nie udało się wygrać, sytuacja w walce o baraże do MŚ skomplikowałaby się, nawet pomimo remisu z Holandią.

HOLANDIA ­– POLSKA  1:1 (1:0)

Dumfries 28’ – Cash 80’

HOLANDIA: Verbruggen – van de Ven, van Dijk, van Hecke (de Vrij 87’), Dumfries – de Jong (Q. Timber 83’), Gravenberch – Gakpo, Reijnders (Kluivert 84’), Simons (Malen 79’) – Depay

POLSKA: Skorupski – Kiwior, Bednarek, Wiśniewski (Kędziora 84’), Cash – Zieliński (Kapustka 71’), Slisz – Zalewski (Wszołek 71’), Szymański (Grosicki 71’), Kamiński – Lewandowski (Świderski 64’)

Polska – Finlandia  (7 września)

Ponad 50 tysięcy kibiców na Stadionie Śląskim w Chorzowie oczekiwało tylko jednego –   zwycięstwa nad Finlandią i zmazania plamy po czerwcowej porażce w Helsinkach. Jan Urban dokonał przed meczem czegoś, czego Michał Probierz nie potrafił zrobić przez całą swoją kadencję (21 spotkań) – nie przeprowadzić żadnych zmian w pierwszej „jedenastce” i postawić na tych samych zawodników, co w pojedynku z Holendrami.

Już w pierwszej minucie nasi piłkarze oddali pierwszy strzał, gdy Zalewski uderzył nad poprzeczką. Polacy od początku dominowali na boisku, choć Finowie skutecznie bronili się do 27. minuty. Wtedy fantastycznie zachował się Jakub Kamiński, najbardziej aktywny zawodnik tej rywalizacji. Odebrawszy piłkę obrońcy, posłał ją w pole karne, gdzie wbiegł Cash i płaskim strzałem wyprowadził Biało-Czerwonych na prowadzenie. Tym samym obrońca Aston Villi strzelił gola w drugim meczu z rzędu, a jego dorobek w kadrze wynosi już cztery gole.

Jeszcze w doliczonym czasie pierwszej połowy Polacy zdołali podwyższyć prowadzenie na 2:0. Genialnym podaniem Lewandowskiego obsłużył Zieliński, a kapitan w sytuacji sam na sam z bramkarzem strzelił swojego 86. gola w reprezentacji. To był majstersztyk w wykonaniu pomocnika Interu. Taką współpracę na linii Zieliński – Lewandowski chcemy widzieć częściej! Po przerwie obraz gry się nie zmienił. W 54. minucie doskonałą kontrę wyprowadzili Lewandowski i Kamiński. Strzał Lewandowskiego obronił Joronen, jednak przy dobitce Kamińskiego nie miał już żadnych szans. Zawodnik FC Koeln do asysty dołożył gola, swojego drugiego w reprezentacji. Był to świetny występ 23-latka.

Niestety, nie udało się zachować czystego konta. W 88. minucie Polacy nie poradzili sobie z upilnowaniem Benjamina Kallmana, który ustalił wynik na 3:1 dla Polski. Przez chwilę zrobiło się nerwowo, gdy Robert Ivanov strzałem głową pokonał Skorupskiego, co mogło dać przyjezdnym gola kontaktowego, ale na szczęście obrońca rywali faulował Wiśniewskiego, przez co sędzia anulował bramkę.

Dzięki czterem punktom zdobytym w dwóch wrześniowych spotkaniach  jesteśmy już niemal pewni gry w barażach, które zapewni nam zajęcie drugiego miejsca w grupie. „To są nasze początki, ale widzę drużynę zadowoloną, świadczy o tym po prostu mowa ciała’’ – powiedział po meczu selekcjoner dla TVP Sport. Po pierwszym zgrupowaniu możemy być więc pełni nadziei na dobrą przyszłość naszej drużyny. Przywrócenie normalności i stabilizacji, której brakowało, wydaje się dziś dla Jana Urbana zadaniem w pełni możliwym do wykonania.

POLSKA – FINLANDIA  3:1 (2:0)

Cash 27’, Lewandowski 45’+2, Kamiński 54’ – Kallman 88’

POLSKA: Skorupski – Kiwior, Bednarek, Wiśniewski, Cash (Wszołek 46’) – Zalewski (Grosicki 67’), Zieliński, Slisz (Kapustka 68’), Szymański – Kamiński (Buksa 80’), Lewandowski (Świderski 67’)

FINLANDIA: Joronen – Koski, Tenho (Ivanov 35’), Peltola (Stahl 64’) – Uronen, Markhiev (Kamara 64’),Kairinen, Alho – Antman (Kallman 64’), Pohjanpalo, Lod (Vaananen 80’)

Tabela grupy G po pięciu kolejkach / Źródło: Flashscore

Pozostałe mecze Polaków w el. MŚ 2026:

12.10 Litwa – Polska 

14.11 Polska – Holandia

17.11 Malta – Polska