
Czy już wiecie bez kogo Adamczycha jest piękna? Ta scena rodem z Bollywood rozpoczęła drugi już sezon perypetii szlacheckiej rodziny Jana Pawła. Serial, który pod koniec 2023 roku wystartował z wysokiego C, zawiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Czy jego twórcom udało się ją przeskoczyć albo chociaż jej dorównać?
To, co przede wszystkim wyróżnia ten sezon to główne wydarzenie, do którego cała fabuła dąży. Wcześniej mieliśmy do czynienia ze scenkami z życia rodziny Jana Pawła. Tutaj mamy misję, nadrzędny cel, którym staje się organizacja dożynek. Wydarzenie to, z pozoru brzmiące jak coroczna formalność, nabiera znacznie większej wagi, kiedy okazuje się, że nie będą to byle jakie obchody, lecz takie, które ugoszczą króla. Pojawia się pytanie, jak sprostać wybijającemu się na pierwszy plan problemowi z niespinającym się do końca, delikatnie mówiąc, budżetem. I chociaż rozsądek podpowiadałby rezygnację z organizacji, to Janowi Pawłowi przyświeca jednak myśl: „Zastaw się, a postaw się”. I w jej ramach jest w stanie naprawdę dużo poświęcić.
Fortuna w Adamczysze się nie toczy
Kiedy wszyscy w niego wątpią, on zyskuje dodatkowy przypływ wiary w siebie. Tak jednym zdaniem można byłoby opisać Jana Pawła. Właśnie dlatego, nie mając pojęcia o hazardzie, stwierdza, że jest najbardziej odpowiednią osobą, aby zawalczyć o powiększenie nieswojego – co warto zaznaczyć – majątku, który przeznaczy na dożynki. Los jednak dosłownie zagrał z nim w pokera, bo kiedy raz dał mu zwycięstwo, chwilę później ciekawość szlachcica zaprowadziła go do absolutnego blamażu. Kiedy jednak on zajmuje się stroną materialną organizacji dożynek, sferę logistyczną zaczyna przejmować Aniela. Jest to idealny przykład zasady – gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. W tym przypadku to właśnie córka Jana Pawła stara się mieć więcej do powiedzenia niż jej bracia – Jakub i Stanisław. I robi to z sukcesem, w szczególności, kiedy dostrzega potęgę pewnej męskiej cechy, którą bez wstydu sama wykorzystuje.
Czy będzie happy end?
W serialu, pomimo, że dominują postaci męskie, to te damskie – chociaż nie ma ich zbyt wiele – bardzo wyraźnie się wybijają. Przede wszystkim jednym z wiodących wątków stają się rozterki miłosne Anieli, która pała niewskazanym uczuciem do chłopa Macieja. I chociaż ten mezalians może jej zapewnić kłopoty, to zakochanym wydaje się to aż tak nie przeszkadzać. Do momentu pojawienia się nowej postaci – Marcina, który jest dobrze postawionym szlachcicem, z kulturą i klasą. Jak nietrudno się domyślić, Marcin szybko awansuje na absztyfikanta szlachcianki. Nie będzie temu obojętny Maciej, do którego boleśnie dotrze ,,jego miejsce w szeregu” i postanowi coś z tym zrobić. Wątek tej pary nie będzie jednoznacznie zamknięty, ale wypowiedzenie słów: ,,jesteś mój chłop” przez kogoś innego niż Jana Pawła nada cudownego wydźwięku tej historii.
Czy bohaterowie Adamczychy nadal bawią?
Główny zarzut, jaki pojawia się wobec kontynuacji ,,1670”, to mniejsza liczba humorystycznych momentów. Niektórzy zauważają przejście do poważniejszego tonu i mniejszą liczbę gagów. I faktycznie, podczas pierwszego oglądania może wydawać się, jakby twórcy zrezygnowali z pewnych żartów. Jest to jednak trochę złudne stwierdzenie, ponieważ humor, z którym mieliśmy do czynienia już wcześniej, nie jest już takim novum i sprawia wrażenie czegoś powtarzalnego. Podobnie też widzowie mogą odczuwać niektóre żarty czy nawiązania jako bardziej bezpośrednie, a mniej subtelne, niż było to w pierwszym sezonie. Mimo to akcja z portretem trumiennym, dialog Jana Pawła z koniem czy nawet katastrofalne w skutkach zjedzenie kebaba znajdzie swoich amatorów, których rozbawi. I chociaż może faktycznie ten sezon nie opiewa w tak ikoniczne teksty, które od grudnia 2023 roku przewijają się w polskiej popkulturze, to jednak ,,Szczęść Boże – my na hazard” ma potencjał do walki o podium w sentencjach księdza Jakuba.

Uczta dla oka i ucha
Aspektem, w którym twórcom serialu bezprecedensowo udało się przeskoczyć poprzeczkę w tym sezonie, jest warstwa wizualna. Lato w Adamczysze dzięki kapitalnej scenografii wydaje się jakby pełniejsze. Kostiumy i malowniczo-pejzażowe zdjęcia sprawiły, że miałam ochotę dłużej kontemplować konkretne sceny, niezależnie od tego, jak dalej biegła fabuła. Zamiast wcześniejszej, nieco błotnej i mokrej odsłony wsi, mamy teraz jasne pola z pięknym, błękitnym niebem. Widoczne jest również, że twórcy chętniej sięgają w drugim sezonie po sceny zbiorowe. Zaczynając już chociażby od musicalowego wręcz początku. W ten sposób reżyser i jego ekipa mogą pozwalać sobie na lepsze rozbudowywanie przedstawianego świata. Świetne są także motywy muzyczne, które oddają klimat przedstawianych czasów, a myślę, że wielu odbiorów nie powstydzi się dodać poszczególnych pozycji do swoich playlist na Spotify.
Trudno jednoznacznie osądzić, czy drugi sezon sprosta oczekiwaniom wszystkich fanów pierwszego. Osobiście uważam, że jest to dobra kontynuacja, która nie niszczy dorobku jedynki. Jednocześnie daje też przestrzeń na budowanie większej głębi emocjonalnej bohaterów. Z pewnością mniej już polega na żartach, a bardziej na budowaniu konkretnej narracji i świata przedstawionego. Tym razem zostaliśmy zaproszeni do letniej odsłony Adamczychy. Nie było to jednak ostatnie słowo. Twórcy, niczym Reymont w swoich ,,Chłopach” zaproszą widzów do oglądania dalszych perypetii Jana Pawła w każdej porze roku.
Julia ZYGMUNT
