Teściowie nie zawodzą?

Ostaszewska, Kuna i Woronowicz znów wykreowali bawiących widzów bohaterów / Źródło: Flickr.com / Platforma Obywatelska RP

Płomienne emocje i wuchta śmiechu. Romanse, konflikty i spotkania po latach. Do tego kolejna porcja celnych ripost. To wszystko obiecywały zwiastuny „Teściów 3” – najnowszej odsłony uwielbianej i niezwykle kasowej serii z rodzimego ogródka. Czy seans zaspokaja skutecznie pobudzony apetyt widza? Czy twórcom udało się uniknąć popadnięcia w schematy i syndromu „odgrzewanego kotleta”, jak to bywa w komediowym świecie? Recenzujemy najnowszy film Jakuba Michalczuka.

Wiadomo, że tylko szczególne okazje mogą nakłonić skłóconych tytułowych teściów do ponownego spotkania. W przeciwieństwie do poprzednich części nie będzie to kolejne podejście do ślubu ich dzieci, a chrzest wnuka. Trzecia odsłona kultowej serii stoi w pewnym kontraście do swoich poprzedniczek. Nie uświadczymy tu wielkiego miasta czy luksusowych kurortów. Po raz pierwszy jedziemy na prowincję! To tworzy okazję do poznania bohaterów z nowej perspektywy i zgłębienia różnic, które dzielą społeczeństwo – zarówno w filmie, jak i w świecie rzeczywistym. Już w zwiastunach dostaliśmy przedsmak płomiennych emocji, które miały jedynie wzrosnąć. Jak się okazało, ku radości odbiorców, zapowiedzi ukazały jedynie wierzchołek tego wulkanu!

„Teściowie 3” wciąż są w stanie widza zaskoczyć i czynią to niejednokrotnie. W produkcji nie brakuje tajemnic oraz dobrych plot twistów. Gwarantowane są częste salwy śmiechu oraz nieme grymasy szczerego zdziwienia. Od „Teściów 2” sporo zdążyło się bowiem zadziać w życiach głównych bohaterów: Małgosi, Wandzi, Tadka i… Andrzejka, który zaskakuje wewnętrzną przemianą. Tak, tak – mąż Małgosi powraca. W dodatku ona sama o niczym nie wie, na chrzciny przybywa w towarzystwie przyjaciółki – ekscentrycznej psychoterapeutki. Możecie się domyślić, jak bardzo jest zachwycona tym spotkaniem po latach. Wandzia trzyma kierunek, który obrała po przemianie w „Teściach 2”, rozwija nawet swój własny biznes. Tadzio z kolei wydaje się nieco zmęczony, przygnębiony. Cała czwórka wciąż się różni i ściera się w słownych utarczkach. Każdy z nich zdaje się skrywać jakąś własną tajemnicę.

Słowem, tytułowi teściowie nie zawodzą. Również aktorsko. Maja Ostaszewska (Małgosia), Marcin Dorociński (Andrzej), Adam Woronowicz (Tadek) oraz Izabela Kuna (Wandzia) zgłębiają uwielbiane postaci z pewnością siebie i świeżością, tym samym mocniej wchodząc w ich warstwę psychologiczną. Jeszcze więcej w nich emocji i naturalności, które otwierają drogę do serca widza. Z wypiekami na twarzy będzie on śledzić dynamiczną relację Wandzi i Małgosi, pokocha przyjaźń Tadka oraz Andrzejka. Będzie nie tylko rozbawiony, ale też zaciekawiony – wręcz głodny kolejnych scen. I to aż do napisów końcowych! A ten filmowy apetyt wzmocni jeszcze techniczna realizacja filmu.

Powrót Andrzejka (Dorociński) przysporzy wielu emocji / Źródło: wikimedia commons / fot. Silar

Spotkanie ze starymi znajomymi

Jestem absolutnym fanem pracy kamery w „Teściach 3”. Na fotelu reżysera ponownie zasiada Jakub Michalczuk, a wraz z nim powracają piękne mastershoty. Widzowi trudno jest nie śledzić uważnie akcji i rozproszyć się, gdy kamera podąża za bohaterami, budując uczestnictwo odbiorcy w kolejnych scenach. Nawet w siedzących i statycznych sekwencjach obraz rzadko kiedy pozostaje w bezruchu. Dostajemy wiele zbliżeń oraz najazdów, jakbyśmy sami nachylali się bliżej, chcąc podsłuchać rozmowy albo po to, by lepiej przyjrzeć się emocjom skrywanym pod maskami bohaterów. Obok elektryzujących interakcji między postaciami zabiegi te nadają filmowi swoistej dynamiki. Przyciągającej widza mocniej niż Tadzia kolejne butelki bimbru. A żeby było jeszcze ciekawej, nie brakuje tu też krótkich ujęć, które budowały „Teściów 2”, reżyserowanych przez Kalinę Alabrudzińską. Michalczuk miesza je skutecznie i ze smakiem, całość doprawiając ścieżką dźwiękową wpadającą w ucho do tego stopnia, że w sali kinowej można było usłyszeć nucących ją w trakcie seansu widzów.

Satysfakcjonująca jest również pamięć twórców o dotychczasowym dorobku franczyzy. Światu kultury doskonale znane są sequele, które odcinały się od starszych filmów, popychając wątki w innych kierunkach, niż wskazywały na to finały poprzedników, nijak tego nie tłumacząc. Tymczasem „Teściowie 3” nie raz mrugają do przeszłości. Krótko oraz subtelnie, i ten gest bardzo się ceni. Dla historii jest wręcz naturalny, widzowi przypomina emocje z poprzednich seansów i sprawia, że oglądając „Teściów 3”, czuje się on, jak były na spotkaniu ze starymi znajomymi. Zabrakło mi tu tylko dwóch postaci z „Teściów 2”, które do ostatniej chwili miałem nadzieję zobaczyć podczas kontynuacji: zaskakującej mamy Małgosi; Marii (Ewa Dałkowska) oraz jej ówczesnego partnera – Jana (Eryk Kulm). Ich brak został wyjaśniony w zabawny sposób, a historia poradziła sobie bez ich udziału, a jednak wspominając seans, myśli się o tym, co jeszcze mogliby oni wnieść do fabuły. Niedosyt budzi też finał wątku Grażyny (Magdalena Popławska) – psychoterapeutki oraz koleżanki Małgosi. Wrażenie jest trochę takie, jakby zdecydowano się go wyciąć w finalnym montażu produkcji.  

Niemniej jednak „Teściowie 3” są bez wątpienia najciekawszą i najzabawniejszą odsłoną serii. Świeżą, konsekwentną oraz dynamiczną. W komicznej otoczce subtelnie opowiadają też o współczesnej Polsce oraz jej społeczeństwie. Nakreślają przywary, uprzedzenia, a w przestrzeni żartu znajdują miejsce na rozmowy o życiu. „Teściowie 3” to niezwykle zajmująca opowieść, która wyśmienicie bawi i pozostawia widza z apetytem na więcej. Zapada w pamięć jako jedna z najlepszych komedii polskiego kina.

Marcin KLONOWSKI