Już po futrze?

Od lat media obiegają obrazy ukazujące brutalne warunki panujące w fermach futerkowych. Flickr.com, Licencja – CC BY 2.0 Attribution 2.0 Generic Deed, Otwarte Klatki, Autor – Andrew Skowron.

Organizacje zajmujące się ochroną praw zwierząt wreszcie mogą odetchnąć, przynajmniej na razie. Po latach oczekiwania Sejm przyjął bowiem ustawę o zakazie hodowli zwierząt na futra. Nowelizację poprzedziło wiele działań, w tym reportaże i śledztwa na fermach futrzarskich. Jak na ten projekt zareagowała branża futrzarska? I na ile pewne jest faktycznie wprowadzenie zmiany?

Przyjęta przez Sejm 17 października długo wyczekiwana nowelizacja ustawy musi jeszcze uzyskać aprobatę Senatu i podpis Prezydenta. W sejmowym głosowaniu projekt zdobył poparcie zdecydowanej większości posłanek i posłów. Za uchwaleniem ustawy głosowało 339 osób zasiadających w sejmowych ławach. Przeciw było jedynie 78, a 19 wstrzymało się od głosu. Zaskakujące mogło być poparcie dla ustawy udzielone przez Polskie Stronnictwo Ludowe. Spośród tej partii przeciwko nowelizacji głosował jedynie Stefan Krajewski, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Jest on jedynym przedstawicielem nie tylko PSL, ale też całej koalicji rządzącej, który sprzeciwił się nowelizacji. Poparła ją również większość posłów Prawa i Sprawiedliwości, w tym prezes ugrupowania, Jarosław Kaczyński. Po głosowaniu, dziennikarce stacji TVN powiedział, że był zdecydowanym zwolennikiem tej zmiany i stwierdził, że: „rozwiązanie nie jest takie, jakbym chciał, bo bym chciał, żeby to ucięto szybko, radykalnie, ale na to możliwości nie było i w związku z tym poparliśmy”. Całkowicie projektowi sprzeciwiła się z kolei Konfederacja.

Autorką ustawy jest posłanka Zielonych, Małgorzata Tracz.

– Przyjęcie ustawy tak dużą większością głosów odzwierciedla, że zarówno w polskim społeczeństwie, jak i w Sejmie jest bardzo duże poparcie dla zakazu. To efekt wieloletniej pracy wielu osób i organizacji, które budowały tę świadomość społeczną. Posłanka Małgorzata Tracz walczyła o wprowadzenie zakazu od 10 lat. Był to jeden z jej postulatów, z którym kandydowała do Sejmu. Na przykładzie nieudanej próby wprowadzenia tzw. piątki dla zwierząt widać było, że tylko wypracowanie kompromisu i porozumienia ponad podziałami doprowadzi do przyjęcia zakazu hodowli zwierząt na futra – skomentowali dla nas przedstawiciele biura parlamentarzystki odpowiedzialnej za nowelizację ustawy.

Kształt projektu

Nowelizacja ustawy została złożona jeszcze w 2024 roku. Początkowo jej projekt zakładał okres przejściowy pięciu lat, w trakcie którego hodowcy mogliby jeszcze prowadzić kontrowersyjną działalność. Podczas prac nad ustawą został on wydłużony o kolejne trzy lata. Rozwiązania zawarte w ustawie przewidują odszkodowania dla właścicieli ferm futerkowych. Ich wysokość zależy od czasu, w którym hodowca zakończy swoją działalność. Dla osób, które uczynią to przed 2027 rokiem, państwo ma wypłacić rekompensatę w wysokości 25% średniego rocznego przychodu. Kwota odszkodowania maleje wraz z późniejszym czasem zamknięcia fermy. Hodowcy, którzy nie zamkną działalności do 2031 roku, nie otrzymają jakichkolwiek wypłat.

O zmianę okresu przejściowego i szczegóły ustawy zapytaliśmy stowarzyszenie Otwarte Klatki, zajmujące się ochroną praw zwierząt: – Ostatecznie w wyniku prac Komisji Nadzwyczajnej ds. ochrony zwierząt okres przejściowy wydłużono do lat ośmiu, i to jest największa zmiana – jest to kompromis pomiędzy stroną społeczną a hodowcami, którzy domagali się 15 lat – mówi przedstawiciel organizacji Otwarte Klatki. – Z naszej perspektywy – na szkodę zwierząt, ale rozumiemy, że trzeba wziąć pod uwagę warunki wszystkich zainteresowanych stron. Liczymy na to, że ze względu na to, jak skonstruowany jest system odszkodowań – hodowcy będą mogli ubiegać się o nie tylko w ciągu pierwszych pięciu lat funkcjonowania zakazu, a im szybciej zamkną działalność, tym większe odszkodowanie otrzymają – większość ferm zamknie się szybciej niż maksymalny okres – dodaje.

Warto zaznaczyć, że zakaz hodowli na futra nie obejmuje królików. W projekcie możemy przeczytać, że „zabrania się chowu lub hodowli w celach komercyjnych zwierząt futerkowych (…), z wyjątkiem królika. Podobny przepis znalazł się w obrębie ustawy, którą Sejm próbował uchwalić w 2020 roku, w ramach tak zwanej Piątki dla zwierząt. O nieuwzględnieniu królika w zakazie chowu na futra wypowiedziała się sama autorka ustawy, Małgorzata Tracz. Na profilu na Facebooku napisała, że powodem wykluczenia tego zwierzęcia z zakazu jest fakt, iż projekt „nigdy nie uzyskałby (…) większości w Sejmie i zakazu nie byłoby w ogóle”. Posłanka stwierdziła, że króliki w Polsce hodowane są na mięso, przez co projekt je obejmujący nie miałby racji bytu.

Przejście ustawy przez Sejm to ważny krok na drodze do zakazu hodowli na futra. Źródło: Senat Rzeczypospolitej Polskiej, fot. Katarzyna Czerwińska / wikimedia commons

Warunki na fermach

Stan, w jakim znajdują się zwierzęta hodowlane na futro, był dokumentowany przez wiele organizacji zajmujących się ich ochroną. W 2025 roku stowarzyszenie Otwarte Klatki skontrolowało hodowle zwierząt futerkowych w zachodniej i centralnej Polsce. Jak podaje organizacja, podczas działań ujawniono ,,szczeniaki duszące się między prętami klatek, matki czuwające nad martwymi młodymi” oraz zwierzęta z otwartymi i nieleczonymi ranami. Z kolei w 2016 aktywista Otwartych Klatek potajemnie nagrywał swoją pracę na fermie norek. Na nagraniach można zaobserwować sparaliżowane i mające otwarte, nieleczone rany norki. Ukazano też ich brutalne bicie przez personel.

Warto zaznaczyć, że jednym z głośniejszych medialnych śledztw było to przeprowadzone w 2020 roku przez Onet.pl we współpracy ze stowarzyszeniem Otwarte Klatki. Reportaż „Krwawy biznes futerkowców” zintensyfikował polską debatę nad zakazem funkcjonowania hodowli na futra. Aktywista organizacji, podjąwszy pracę na fermie norek w Góreczkach, rejestrował realia panujące w tym miejscu. Do ogólnopolskich mediów trafiły drastyczne nagrania przedstawiające sparaliżowane norki z toczącą się z pyska pianą, zranione zwierzęta z najprawdopodobniej oderwanymi płatami skóry i odsłoniętymi kośćmi oraz pracowników przedsiębiorstwa rzucających stworzeniami o kraty. Materiał ukazuje również rozerwane ciała norek i szczucie ich psami.

Liczne śledztwa i reportaże dotyczące traktowania norek wielokrotnie wywoływały oburzenie dużej części polskiego społeczeństwa. Poruszenie zbiegło się z nieudaną próbą uchwalenia wspomnianej wcześniej ustawy potocznie nazywanej ,,Piątka dla zwierząt”. Projektu, mimo że był popierany przez Jarosława Kaczyńskiego, nie udało się uchwalić. Ustawę intensywnie krytykowała wówczas branża futrzarska. W medialne wsparcie hodowców zaangażowała się wtedy, należąca do toruńskiego redemptorysty Tadeusza Rydzyka, telewizja Trwam. Na jej antenie prawa do hodowli zwierzat na futra w 2020 roku bronił między innymi Szczepan Wójcik, wówczas jeden z nieformalnych liderów protestów właścicieli ferm i potentant w branży futrzarskiej: – Nie chodzi tylko o zwierzęta futerkowe, nie chodzi o ubój rytualny, to chodzi o pewną ideologię, o czym mówimy od dawna. Od lat ostrzegamy, że jest proces, który dzieje się na naszych oczach, proces humanizowania zwierząt, animalizowania człowieka, zrównywania praw jednych i drugich – stwierdził­­.

Autorka ustawy – posłanka Małgorzata Tracz ma powody do zadowolenia. Źródło: Małgorzata Tracz, fot. Piotr Spigiel / Flickr.com (CC BY 2.0)

To jeszcze nie koniec

Obecnie branża futrzarska też wyraża swoje niezadowolenie. Ustawę na naszą prośbę skomentował Polski Związek Hodowców Zwierząt Futerkowych: „Proponowane przez Rząd w Ustawie odszkodowania są niewystarczające. W krajach z rozwiniętym sektorem hodowli zwierząt futerkowych takich jak: Dania, Holandia i Norwegia, w których zdecydowano się na wygaszenie hodowli, wypłacono hodowcom odszkodowania ponad 10-krotnie wyższe od proponowanych w Ustawie oraz zwrot kosztów rozbiórki ferm, a także ułatwienia w przebranżowieniu”. Organizacja w przesłanym nam dokumencie nie odnosiła się bezpośrednio do kwestii dobrostanu zwierząt hodowanych na futra.

Wiele organizacji zajmujących się ochroną praw zwierząt uznaje uchwalenie projektu za sukces. Nie jest to jednak koniec drogi legislacyjnej ustawy. Musi ona jeszcze uzyskać zgodę Senatu i Prezydenta. Ta druga nie jest jednak pewna, biorąc pod uwagę konserwatywne poglądy Karola Nawrockiego i częste kierowanie się przez niego, zwłaszcza podczas kampanii prezydenckiej, preferencjami elektoratu Konfederacji. Wobec tego organizacje walczące o prawa zwierząt będą jeszcze żyły w niepewności czy ich wieloletnie wysiłki wreszcie się opłacą i los istot futerkowych wreszcie się poprawi.

Leo TARGONI