Wierzysz jeszcze w Mikołaja i magię Świąt? W metaforyczny sposób zachęca do tego produkcja w reżyserii Anny Wieczór. Druga część serii dziarsko wkroczyła na wielkie ekrany, budząc spore zainteresowanie widzów. Jak wypada? Co nowego na święta oferuje rodzimy ogródek filmowy? W przedświątecznym okresie recenzujemy dla Was „Uwierz w Mikołaja 2”.
Cezary Żak, Marta Lipińska, Mateusz Janicki i Agnieszka Więdłocha – kontynuacja filmu z 2023 roku ponownie kusi widza wielopokoleniową plejadą znanych i utalentowanych aktorów. Szczęśliwie, na samym kuszeniu się nie kończy, a ich warsztat warto docenić. Mimo iż niemalże wszyscy znani są już z innych, ciepło odbieranych ról telewizyjnych i kinowych, nie mają najmniejszego problemu z odcięciem się od tych ikonicznych kreacji. Nie widzimy tu wójta Kozioła i Michałowej z „Rancza”, doktora Wilczewskiego z „Na dobre i na złe” czy Ani z „Planety Singli”. Dostajemy Adama, babcię Sabinkę, Roberta i Annę – w pełni samodzielne, niedające się nie lubić postaci.

Pierwsze sceny filmu pochłania się dzięki nim z szerokim uśmiechem. Z ciekawością nastawia się ucha na nowinki z życia każdego z bohaterów. Sam początek zdradza z lekka magiczny rys tej historii. Zarazem cieszy, podkreślając zacieśniającą się relację Zosi (obiecująca Wiktoria Nowak) z jej przybraną babcią Sabinką. Wciągające i zabawne okazują się okoliczności ślubu Anny i Roberta. No i nie sposób nie rozczulić się – mając w pamięci fabułę pierwszej części – widząc mamę Zosi tak szczęśliwą. Dobrze również zobaczyć rozwój w relacji Adama i Krystyny oraz Agnieszki i Mikołaja. Nie zawodzą też seniorzy z „Happy Endu” – ekipa wkracza na scenę torpedowo, z nowym i zaskakującym pensjonariuszem w szeregach. Jednakże w tym pozytywnym zamieszaniu na arenę wypadków wraca zwolniony z odsiadki, toksyczny ojciec Zosi (Antoni Pawlicki) a Sabinka w ciężkim stanie trafia do szpitala. To naświetla nam – wyróżniony zdecydowanie mocniej niż w „jedynce” – główny wątek historii. Otóż Zosia decyduje się przemierzyć pół kraju, by w Warszawie spotkać się z prawdziwym Mikołajem i prosić go o uzdrowienie przybranej babci.
Tempu akcji daleko do galopu, to raczej sympatyczny kłus. Nie ma tu jednak miejsca na nudę, a historia wciąga aż do ostatniej sceny. Ekipa z „Happy Endu” zaraża energią, ujmując zarazem wzajemną solidarnością. Przy okazji wprowadzenia do fabuły Grzegorza (Olgierd Łukaszewicz) zarysowuje też problem osób queerowych m.in. w dostępie do informacji medycznych o stanie znajdującego się w szpitalu partnera i pokazuje społeczną niesprawiedliwość systemu. Ta symboliczna zachęta do dyskusji, tolerancji i wzajemnego zrozumienia jest ważna.
Kolejne plusy? Misja i niepochamowany optymizm Zosi rozbrajają, a na szczęśliwą młodą parę aż miło popatrzeć. Jedynie wątek Agnieszki i Mikołaja, ciekawie rozpoczęty pod koniec filmu, budzi mały niedosyt. Ma się wrażenie, że nie poświęcono mu tyle uwagi, co w 2023 roku i – mimo zabawnych momentów oraz postawionych przed parą wyzwań – jego rozwiązanie jest nieco pobieżne. Bardzo pozytywnym i barwnym zaskoczeniem dla widza staje się z kolei postać Aldony (Michalina Sosna) i jej diametralna przemiana na ekranie.

Niestety część wykorzystanych w filmie motywów – jak umieszczenie dwójki bohaterów w lesie „poza zasięgiem”, gdy sytuacja staje się kryzysowa – jest już w kulturze masowej dobrze znana. Mimo że jest to pewne pójście na skróty, w ostatecznym rozrachunku wiele filmowi nie ujmuje. Całość broni się przede wszystkim – obok klimatu i obsady – pięknymi zdjęciami, zgrabnym montażem i scenariuszowym sprytem nie tylko w tworzeniu nowych gagów, ale i przypominaniu tych z 2023 roku. Z tymi wspomnieniami ze zdwojoną siłą wybrzmiewa klimat, serii inspirowanej powieścią Magdaleny Witkiewicz.
Film, który przytula
„Uwierz w Mikołaja” niezwykle polubiłem za pewną inność na tle polskich i zagranicznych komedii świątecznych. Film Anny Wieczur był od nich nieco wolniejszy, za to niezwykle dużo miał w sobie ciepła. Ładnie łącząc pozornie niezwiązane ze sobą wątki, skupiał się na magii ukrytej w emocjach i relacjach międzyludzkich. Mimo że nie brakowało tam cięższego tematu przemocy domowej, produkcja niosła ze sobą wiele nadziei. Po dwóch latach pamięta się ją jako film, który nie wyrywa widzom oddechu z płuc, ale porządnie ich przytula. I to właśnie jego największa siła. Z satysfakcją stwierdzam, że „dwójka” jest godną kontynuacją tego przytulasa!
To bardzo komfortowe i wdzięczne kino o bliskości, którego piękno czasem kryje się w prostocie. Tak, jest deczko wyidealizowane. Nie zapominajmy jednak, że dokładnie o to w nim chodzi! Widać to już po samym tytule – „Uwierz w Mikołaja 2”. To rzecz z założenia bajkowa, rodzinna, oko i serce ciesząca. Produkcja potrafi wzruszyć, bez problemu rozciągnie widzom usta w szerokim uśmiechu i da im w prezencie dawkę krzepiącego optymizmu.
Bez dwóch zdań warto uwzględnić „Uwierz w Mikołaja 2” w repertuarze świątecznych wieczorów filmowych. Film Anny Wieczór nie znokautuje co prawda „króla” – „Kevina samego w domu”, czy „Kroniki Świątecznej” w walce o tytuł hitu grudnia, ale ładnie wypadnie z nimi w tandemie. Seans rodzimej opowieści minie widzom szybko i przyjemnie. Co więcej – z sali kinowej wyjdą oni odprężeni i bardzo pozytywnie nastrojeni. Idealnie na Święta!
Marcin KLONOWSKI
