Rok 2025 był w świecie kultury czasem wielu niezapomnianych wydarzeń. Premiery niekonwencjonalnych dzieł kinowych i zapierające dech w piersiach seriale pozostały w pamięci widzów na długo. Festiwale ponownie oferowały gamę emocji, niekiedy pozytywnych, innym razem kontrowersyjnych. Żegnaliśmy wybitnych twórców, a jednocześnie witaliśmy nowe ikony branży rozrywkowej. Jedni dojrzewali, inni grzeszyli. Niektórzy schodzili ze sceny, a inni odkrywali zupełnie nowe horyzonty.
A jak Animator. Latem do Poznania powrócił Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych. Podczas tegorocznej, 19. już edycji, można było zarówno spotkać się z twórcami, poznać tajniki pracy animatora, jak i obejrzeć szereg niezapomnianych filmów konkursowych. Wśród gości byli między innymi Mike Hollingsworth, jeden z twórców serialu „BoJack Horseman” oraz Yoshimi Itazu, autor anime, współpracujący z takimi reżyserami jak Hayao Miyazaki, czy Satoshi Kon. Nie zabrakło także głosu młodego pokolenia, którego przedstawiciele, choć stawiający pierwsze kroki w świecie animacji, mają mu już wiele do zaoferowania.
B jak „Black Rabbit”. Jude Law i Jason Bateman tworzą portrety skłóconych braci w serialu Netfliksa, którego relacja nadaje opowieści wyjątkowej intensywności. Tytułowy bar służy za arenę zbrodni, zdrady i porachunków z mafią. Z każdym odcinkiem nakręcająca się spirala niefortunnych zdarzeń coraz mocniej zaciska pętlę wokół bohaterów, sprowadzając na nich nie tylko cierpienie, lecz także namacalne niebezpieczeństwo. Naturalne aktorstwo, niebanalnie skonstruowany scenariusz i imponujące sceny pościgów prowadzą widza wprost do króliczej nory. Pytanie tylko, czy na końcu tej mrocznej drogi faktycznie czeka choćby cień krainy czarów?
C jak Chełmoński. W marcu oczy poznaniaków skierowały się w stronę Muzeum Narodowego, w którym po raz pierwszy od 1987 roku mogliśmy podziwiać zasobną kolekcję dzieł artysty. Wystawa „Józef Chełmoński 1849–1914” przyciągnęła ponad 120 tysięcy odwiedzających, którzy zachwycili się pracami polskiego malarza i docenili niepowtarzalny klimat bijący z obrazów. Chełmoński w swojej twórczości szczególnie skupiał się na naturalistycznym przedstawieniu scen pracy na roli oraz całościowo – życia codziennego polskiej wsi. Oglądać mogliśmy takie dzieła jak „Babie lato” czy „Bociany”. W lipcu wystawa ruszyła w dalszą podróż.
D jak „Dojrzewanie”. Serial Netfliksa, który urósł do rangi fenomenu. Nakręcona w jednym ujęciu produkcja przedstawia losy 13-letniego chłopca oskarżonego o zamordowanie koleżanki z klasy. Rodzina, terapeutka oraz detektyw starają się odkryć, kto ponosi odpowiedzialność za śmierć dziecka. Serial zyskał międzynarodowy rozgłos dzięki niekonwencjonalnym środkom filmowego wyrazu oraz naturalnym, przekonującym kreacjom aktorskim. Dzieło zapisało się w historii także dlatego, że tegoroczną nagrodę Emmy otrzymał odtwórca głównej roli, Owen Cooper, stając się najmłodszym aktorem uhonorowanym tym wyróżnieniem.
E jak Eilish. Wskazówki zegara Wieży Ratuszowej w Krakowie poruszyły się o zaledwie godzinę, kiedy informacja o wyprzedanym koncercie obiegła internet. Znana na całym świecie piosenkarka po raz pierwszy zaśpiewała na polskiej scenie 3 oraz 4 czerwca w TAURON Arenie Kraków. Ogromne wydarzenie przyjęło charakter wyjątkowy dzięki kampanii ekologiczno-społecznej, zorganizowanej dla fanów przez Billie we współpracy z REVERB. Fani wyrazili swe emocje poprzez huczny śpiew, jak i kompletną ciszę podczas aranżacji „when the party’s over”. Natomiast artystka pochwyciła serca muzycznym oddaniem, nadając koncertom miano niezapomnianego przeżycia.
F jak festiwal Pięć Smaków. W tętniącej życiem Warszawie nie zabrakło 19. edycji Festiwalu Filmów Azjatyckich „Pięć Smaków”. Tegoroczny przegląd filmów azjatyckich cieszył się aż 50-cioma produkcjami w ośmiu sekcjach. Widzowie mieli szansę zanurzyć się m.in we współczesnym kinie Azji, płodnym okresie produkcji lat 80., a także odrestaurowanej klasyce Hongkongu. Szansę na bliższe poznanie kultury i społeczeństwa umożliwiły merytoryczne prelekcje, cykl forum Akademii Azjatyckiej, a także spotkania z twórcami poszczególnych pokazów. Dodatkowo wydarzenie zacieśniło współpracę z kolejnymi miastami w Polsce, przenosząc repertuar w formie repliki festiwalowej.
G jak „Grzesznicy”. Ryan Coogler, biorąc lekcję od Jordana Peela, pokazuje, jak poruszać poważne tematy nierówności rasowych przy użyciu schematów kina gatunkowego. „Grzesznicy” to horror graniczący z musicalem, to opowieść o wampirach, które żądają czegoś więcej niż tylko krwi, wreszcie to komentarz na temat zawłaszczania kulturowego. Asymilacja niesie ze sobą liczne zagrożenia, natomiast największą siłą jest i pozostaje społeczność. Rekordowy sukces komercyjny filmu Cooglera udowadnia, że blockbustery wciąż mogą być oryginalne i wciąż mogą zgarniać milionowe dochody, mając jednocześnie coś do powiedzenia.
H jak „Heweliusz”. Twórcy „Wielkiej wody” powrócili po trzyletniej przerwie, ukazując widzom katastrofę tytułowego promu w pięcioodcinkowej produkcji Netfliksa. Tym razem przenosimy się do roku 1993, kiedy to załoga promu „Jan Heweliusz” wypływa z portu w Świnoujściu w kierunku Szwecji. Wkrótce jednak statek zaczyna tonąć, a jego pasażerowie rozpoczynają desperacką walkę o życie. Historia przedstawiona w serialu ukazuje nie tylko tragedie ofiar, lecz także portretuje okrutny system państwowy, którego stronniczość i skłonność do zrzucania odpowiedzialności na jednostkę długo nie pozwalają o sobie zapomnieć. Tytułowy statek faktycznie spoczął na dnie, ale serial ponownie zwrócił wzrok widzów ku niemu.
I jak Imagine Dragons. W ramach europejskiej trasy LOOM zespół zagrał koncert na PGE Narodowym w Warszawie. Po dwóch latach od ostatniej wizyty w Polsce stęsknieni fani nie zastanawiali się długo – gdy we wrześniu ubiegłego roku ruszyła sprzedaż biletów, wszystkie zostały wykupione w godzinę. Ku uciesze tych, którym nie udało się nabyć biletów, organizatorzy zapowiedzieli datę drugiego koncertu. 18 i 19 lipca stadion zadrżał od takich hitów jak „Thunder”, „Demons”, czy „Believer”. Gościnnie na scenie wystąpił Declan McKenna, znany ze swojego alternatywnego brzmienia.

J jak Jan Paweł Adamczewski. Można wymienić wiele powodów, dla których Polacy pokochali ten serial. Karykatura, absurd, oraz satyryczne nawiązania kulturowe – to wszystko sprawiło, że po zakończeniu pierwszego sezonu, fani z niecierpliwością czekali na kontynuację „1670”. Drugi sezon w ciekawy sposób rozwija rozpoczęte wcześniej wątki, ale także urozmaica fabułę o nowe, równie komiczne przygody bohaterów. Internauci docenili produkcję za świetne, komediowe ujęcie współczesnych problemów, takich jak konflikt między konserwatyzmem a progresywizmem. „1670” po raz kolejny pokazuje, że humor może okazać się dla nas źródłem pojednania.
K jak koniec „Stranger Things”. Producenci zapowiedzieli – sezon piąty jest ostatecznym rozrachunkiem w walce dobra ze złem. Przyjaciele z Hawkins zmierzą się z najgorszymi siłami Drugiej Strony. Zakończenie czwartego sezonu serialu sprawiło, że fani przez ostatnie trzy lata czekali w napięciu. Widzowie nie ukrywali, że po dziewięciu długich latach od rozpoczęcia serialu, oczekują na zadowalający finał, rozumiany zarówno jako satysfakcjonujące starcie z Vecną, jak i końcowe zdefiniowanie relacji między bohaterami, w tym wątków miłosnych. Jak produkcja poradziła sobie z postawioną im poprzeczką? Odwiedźcie Hawkins po raz ostatni i przekonajcie się sami.
L jak Lynch. Gorzka wiadomość rozpoczęła zmierzający ku końcowi, prężny rok kultury – w styczniu świat pożegnał mistrza kina. David Lynch słynął z surrealistycznej, onirycznej oraz przede wszystkim niekonwencjonalnej twórczości filmowej. Świat jednogłośnie zwrócił się ku pamięci twórcy, oddając hołd miesiącami retrospektyw, pokazów filmowych oraz wystaw muzealnych. Za pomocą pisma lub głosu, miłośnicy reżysera rozważali aspekty wyjątkowości jego filmów, które wpłynęły na postmodernistyczne oblicze kina oraz personalne przeżycia, nie zapominając o malarstwie i fotografii, od której twórca rozpoczął życiową przygodę ze sztuką.
M jak Mary Shelley – „Frankenstein”. Obiecująca adaptacja powieści gotyckiej pisarki z gwiazdorską obsadą zawitała do repertuaru Netfliksa. W sidła Guillermo Del Toro wpadły losy Frankensteina oraz jego stworzenia. Dzięki kunsztowi artystycznemu reżysera film przybrał baśniowo-mroczne oblicze poprzez przypominającą baśń narrację, bogatą scenografię oraz zachwycającą widzów kostiumografię. Uznanie zyskały również charakteryzacje Jacoba Elrodiego, wcielającego się w osamotnione stworzenie, oraz Mii Goth, odgrywającej dwie role. „Frankenstein” okazał się kolejnym sukcesem, zajmując pierwsze miejsce w najlepszej filmowej dziesiątce Netfliksa.
N jak Nowe Horyzonty. W dniach 17–27 lipca we Wrocławiu odbyła się jubileuszowa, 25. edycja największego festiwalu filmowego w Polsce. Do „miasta spotkań” zjechały rzesze kinomanów z całej Polski, a wśród gości nie zabrakło znanych twórców, takich jak m.in. Jafar Panahi, który do Wrocławia przyjechał ze swoim najnowszym filmem „It Was Just an Accident”. Tegoroczne jury, w konkursie głównym nagrodziło natomiast film „Punku” peruwiańskiego reżysera J. D. Fernándeza Molero. Jest to bardzo osobista, choć utrzymana w surrealistycznej atmosferze historia chłopca odnalezionego po latach spędzonych w dżungli.
O jak Ohana. Lilo i Stitch powrócili na ekrany w aktorskiej wersji, w której zakochały się miliony widzów. Mimo wprowadzonych zmian film wciąż przypomina, że rodzina to nie nazwisko, formularz czy nawet genetyka. Żyjemy w świecie, w którym sami możemy zdefiniować, czym jest ohana. Komputerowo wygenerowany Stitch zachwyca jako pełnoprawna postać w filmowym uniwersum, a pojawienie się Tii Carrere, aktorki, która w oryginale użyczyła głosu Nani, dodatkowo wzmacnia nostalgiczną atmosferę.
P jak Pitbull. W lipcu Tauron Arena w Krakowie wypełniła się tłumami słuchaczy amerykańskiego artysty. Koncerty były odpowiedzią na wieloletnie prośby Polaków, którzy po raz ostatni gościli w kraju wokalistę w 2012 roku. Bilety zarówno na 23, jak i 24 lipca wyprzedały się w błyskawicznym tempie. W ramach tradycji koncertowej fani przybyli w czepkach imitujących łysinę oraz czarnych okularach przeciwsłonecznych, nawiązując do image’u artysty. Jako support rapera, przed koncertami wystąpili Shaggy oraz DJ Laz. Mr. Worldwide porwał widownię, wykonując swoje największe przeboje, m. in. „Hotel Room Service”, „Fireball” oraz „Timber”.
R jak Rosalía. Tym razem możemy śmiało kroczyć w stronę światła, bo „Lux”, najnowszy album hiszpańskiej wokalistki, oferuje coś, co w muzyce popularnej zdarza się nieczęsto. Kiedy ostatnio rozpoznawalna na całym świecie gwiazda pop sięgnęła po inspiracje z Bacha czy Mahlera? Rosalía korzystając ze swojego klasycznego wykształcenia, tworzy piosenki, którym bliżej do arii operowych niż singli ze szczytów list przebojów. Okazuje się jednak, czego dowodem jest sukces utworu „Berghain” z ikoniczną już partią orkiestrową, że również dla takiego brzmienia wciąż pozostało miejsce w sercach słuchaczy.

S jak Stephen King. Ten rok okazał się wyjątkowo płodny dla twórców inspirowanych dziełami mistrza grozy. W kinach pojawiły się ekranizacje takie jak „Małpa”, „Wielki marsz” oraz „Uciekinier”, natomiast na platformach streamingowych zadebiutowały seriale „The Institute” i „Witajcie w Derry”. Fragmenty kingowskiego uniwersum wciąż cieszą się ogromną popularnością, potęgując wrażenie, że Stephen King pozostaje nieodłącznym elementem mrocznych przestrzeni współczesnej kultury.
T jak Tomlinson Louis. Były członek zespołu One Direction wystąpił na tegorocznej edycji Łódź Summer Festival. Świetny line-up oraz fakt, że wydarzenie jest zupełnie darmowe, co roku sprowadzają do Łodzi tysiące osób. W Polsce Tomlinson cieszy się popularnością szczególnie wśród nastolatek, które pokochały go już za czasów boysbandu. Nic więc dziwnego, że 26 lipca pod sceną główną festiwalu zebrały się tłumy. Nie obyło się bez łez wzruszenia, gdy wokalista wykonał znane hity byłego zespołu. Fani usłyszeli „Drag Me Down”, „Night Changes” oraz „Where Do Broken Hearts Go”. Z niemałą ekscytacją widownia zareagowała na solowe utwory artysty.
U jak urodziny. „Rocky Horror Picture Show” obchodzi w tym roku 50. rocznicę premiery. Z tej okazji w całej Polsce można było wziąć udział w specjalnych pokazach tego niestandardowego filmu. W kinach nie zabrakło niewinnych nowicjuszy, ale także widzów, którym historia Brada i Janet była już doskonale znana. Nucenie pod nosem tekstów piosenek czy dialogów, jak również usilne próby utrzymania w ryzach potrzeby włączenia się do numerów tanecznych, były tego wyraźnym dowodem. Niektóre klasyki się nie starzeją i wydaje się, że dzieło Jima Sharmana jest jednym z nich.
W jak „Więzy krwi”. Seria „Oszukać przeznaczenie” nie tylko straumatyzowała pokolenie millenialsów, ale i uczyła, że śmierć może czaić się nawet w lekkim wietrze. Kolejna odsłona powróciła, aby porwać nowe pokolenie w emocjonalną podróż, pełną przypadkowych zgonów i niepokojących zbiegów okoliczności. Upewnijcie się zatem, że zasznurowaliście buty, odłączyliście od prądu żelazko lub wyłączyliście palnik, bo kostucha już czeka. A jeśli to nie twoja kolej, to pamiętaj, co śpiewa Kelly Clarkson: „What doesn’t kill you makes you stronger!”.
Y jak Yórgos Lánthimos. Deadpan. Absurd. Spisek. Rząd nieustannie nami manipuluje i nikomu nie możesz ufać, czyli o powrocie greckiego reżysera. Dwójka nieokiełznanych mężczyzn, pałających obsesją do teorii spiskowych, wierzy, że szefowa firmy farmaceutycznej jest kosmitką, która dąży do zagłady Ziemi. Przywdziewając foliowe hełmy oraz kaftany, spiskowcy ruszają na ratunek świata. „Bugonia” jest nie tylko komentarzem obszernej społeczności spiskowej, ale i odniesieniem do struktury społecznej jako roju pszczół. Pytanie tylko, czy faktycznie potrzebna nam jest królowa?
Z jak „Zapiski krokodyla”. W Polsce po raz pierwszy ukazała się kultowa już powieść tajwańskiej pisarki Qiu Miaojin. Składające się z ośmiu zeszytów „Zapiski”, to zbiór winiet, wpisów prasowych, listów, a przede wszystkim relacji ze studenckiego życia anonimowej narratorki o przydomku „Laćka”. Snuje ona opowieść o przyjaźni, o bólu miłości i jej braku, o byciu queer w świecie, który ma swoje oczekiwania i nie pozwala zaakceptować własnej odmienności. Choć silnie wpisana w kontekst Tajwanu końca lat 80, powieść okazuje się uniwersalna pod wieloma względami. Polskim krokodylom też każe się przecież nosić ludzkie maski.
Szymon FILIPIAK
Amelia KOLAŃCZYK
Aleksandra URBAŃCZYK
Anna TOMCZAK
