W cieniu skandali

Centralny Port Komunikacyjny był dla Prawa i Sprawiedliwości najważniejszym elementem narracji o budowie silnej Polski. Prace nad CPK były jednak naznaczone kontrowersjami od samego początku. Wywłaszczenia i optymistyczne rządowe prognozy wywołały falę krytyki wobec skali i sensowności projektu. Afera działkowa z udziałem byłego ministra rolnictwa godzi w nowy konsensus polskiej klasy politycznej wokół CPK, a projekt na miarę budowy Gdyni zaczyna przypominać Stajnię Augiasza.

Prace nad planem Centralnego Portu Komunikacyjnego ruszyły już w 2017 roku. Jak wtedy deklarował rząd Prawa i Sprawiedliwości, lotnisko miało być jednym z największych portów komunikacyjnych w Europie. W 2020 roku rząd Mateusza Morawieckiego przyjął specjalną uchwałę w sprawie ustanowienia programu budowy. Zakładała ona wykonanie prac przygotowawczych pod budowę lotniska i sieci linii kolejowych. Dla partii rządzącej projekt ten był flagową inicjatywą. Mateusz Morawiecki reklamował CPK jako „wielką szansę rozwojową dla całej Polski”.

Inwestycja trwa

Plan ówczesnej władzy był krytykowany przez opozycję. Donald Tusk intensywnie atakował projekt CPK. Podczas wystąpienia w Brzezinach we wrześniu 2023 roku stwierdził, że: „tutaj wszyscy mamy takie poczucie, że CPK to jest polityczny pomysł i w wielu wymiarach chory pomysł. Po wyborach zweryfikujemy ten projekt. To, co jest charakterystyczne, ta inwestycja w ogóle nie ruszyła. Moim zdaniem dobrze, bo to umożliwi jej zablokowanie”. W związku z budową ekipa rządząca zastosowała system wykupu ziemi lub, jeśli osoby mieszkające na danym terenie nie chciały jej sprzedać, wywłaszczenia. Kwestia ta wywołała duże kontrowersje. W wielu miastach dochodziło do protestów przeciwko realizacji projektu.

Jednakże po zmianie władzy rząd Donalda Tuska nie zakończył prac nad CPK. W czerwcu 2024 roku premier ogłosił, że port powstanie, jednak zmienił datę otwarcia z 2027 na 2032 rok. Po wyborach zmniejszono również planowaną pojemność lotniska oraz obniżono koszt budowy. Ma on wynieść 131 miliardy złotych, a nie, jak zakładano wcześniej – 155 mld.

Zarówno podczas rządów PiS-u, jak i obecnej koalicji rządzącej wiele osób krytykowało inwestycję w CPK i odrzucało argumenty władzy o opłacalności projektu.– Centralny Port Komunikacyjny może stać się impulsem rozwojowym, jeśli połączy efekty skali lotniczego „hubu” z siecią kolei dużych prędkości. Taki węzeł skraca czasy podróży między regionami, zwiększa dostępność rynków pracy i może przesunąć część popytu z dróg na kolej, ograniczając koszty transportu. Silny port przesiadkowy sprzyja też inwestycjom w logistykę, cargo czy usługi, wzmacniając pozycję Polski w regionie. Przełożyć się to może na wzrost PKB oraz zwiększenie liczby miejsc pracy, a to wszystko oznacza również większe wpływy do budżetu państwa – mówi nam ekspertka, dr Magdalena Kacperska z Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM. – Istnieją oczywiście ryzyka, spośród których najważniejsze to niepewność popytu, co grozi niedoszacowaniem przychodów i koniecznością dosypywania środków, a przy takich megaprojektach o przekroczenie kosztów nietrudno – dodaje naukowczyni.

Robert Telus znalazł się w centrum politycznego skandalu. Źródło: fot. Adrian Grycuk, CC BY-SA 3.0 PL, Wikimedia Commons

Afera działkowa

Kwestia Centralnego Portu Komunikacyjnego w ostatnim czasie znów zaczęła być poruszana przez największe media. Stało się tak za sprawą skandalu, jaki wybuchł po ujawnieniu informacji związanej z jedną z działek przeznaczonych pod budowę CPK. Jak przekazała w październiku Wirtualna Polska, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wydało w 2023 roku pozwolenie na sprzedaż posesji, na której miały powstać m.in. tory szybkiej kolei. Stało się to niedługo przed utratą władzy przez Prawo i Sprawiedliwość. 160-hektarowa działka przed sprzedażą należała do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa podlegającego Ministerstwu Rolnictwa. Była jednak dzierżawiona przez Piotra Wielgomasa, wiceprezesa firmy spożywczej Dawtona.

Syn założyciela przedsiębiorstwa starał się już wcześniej zakupić posesję, jednak było to niemożliwe przez fakt stwierdzenia, że na działce znajduje się dopływ rzeki będący śródlądową wodą płynącą. Obiekty takie, według polskiego prawa, są własnością Skarbu Państwa niepodlegającą sprzedaży. W sierpniu 2023 roku Krzysztof Woś, prezes PGW Wód Polskich, stwierdził, że na tym terenie nie ma jednak naturalnych cieków wodnych. Pismo wydał, mimo iż w ewidencji Wód Polskich dopływ nadal się znajdował. Oznacza to, że przy późniejszej sprzedaży działki mogło dojść do złamania prawa.

Budowa CPK od lat wzbudzała wiele kontrowersji. Źródło: fot. Tomasz Molina, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons

Co dalej?

W 2023 roku, już po przegranych przez PiS wyborach, wiceminister Rafał Romanowski wydał zgodę na sprzedaż posesji, którą Piotr Wielgomas zakupił. Stało się to mimo wcześniejszych protestów ze strony spółki CPK. Po ujawnieniu sprawy na polityków PiS spłynęła fala krytyki. Jarosław Kaczyński zdecydował o zawieszeniu w prawach członków partii Roberta Telusa i Rafała Romanowskiego. Obecny dyrektor generalny KOWR, Henryk Smolarz, przekazał również, iż w wyniku porozumienia z Piotrem Wielgomasem działka zostanie zwrócona za pierwotną cenę.

Sprawa Centralnego Portu Komunikacyjnego wywoływała kontrowersje już od początku działań związanych z budową hubu transportowego. Nawet jeśli istnienie samego portu jest już raczej przesądzone, zarówno data ukończenia projektu, jak i ostateczny koszt, jak w przeszłości, mogą ulec zmianie. Zdaje się przy tym, że to przedsięwzięcie do samego końca może wiązać się z różnymi kontrowersjami.

Leo TARGONI