„Bezpieka” okrutna jak w PRL-u, kanonada na łazarskim i dwa pogromy do zera

ppWuchta goli przy Młyńskiej w środowy wieczór. Kto porzucił ostatki Champions League w tym roku, na pewno nie żałował. Przedostatnia kolejka przed świętami przyniosła hokejowe wyniki, choć tylko w jednym meczu, można powiedzieć o jakiejkolwiek rywalizacji. Zapinamy pasy i cofamy się o niemal 24 godziny!

Wśród szydery i niezbyt elokwentnych rymowanek, niestosownych nawet na ten tekst, rozpoczęła się futsalowa środa. A jeśli w jednym z narożników ustawiła się banda bezwstydnie odbezpieczonych oprawców, znaczyło to, że do piłkarskiego koloseum wkroczyli piłkarze Przyszliśmy Popatrzeć. Naprzeciw pewnych siebie pierwszoroczniaków, wyszli nieopierzeni, punktowi kunktatorzy okraszeni kolorem sztruks.

Odblaskowy gradient zawstydzający paletę barw GIMP-a, wiódł Fanatyków Piotra M., niczym bezbronne dziecko na autostradzie w środku nocy, jednak nie zaprowadził ich do celu. Zjazd na pobocze okazał się okrutnie bolesny i mimo wyrównanego początku, to PP szybko wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Kiedy nadzieja na przełamanie oddalała się, a światełko w tunelu, przypominało jadący prosto w twarz rozpędzony pociąg, Sztruksowi złapali kontakt. Po którejś już okazji z kolei, w końcu gola zdobył oznaczony „9-tką” Leśniczak, a trybuny uwierzyły.

Długo to jednak nie trwało, bowiem wsparci fanatycznym dopingiem faworyci, szybko wrócili na właściwe tory i dopełnili formalności przejeżdżając się po outsiderach szczególnie w drugiej połowie. Bukmacherzy powoli przestają przyjmować zakłady na oponentów Pełnych Sztruksu, a „Bezpieka” z tak skutecznym Kwiecińskim i Szymanowskim rozpędza się w walce o pierwsze miejsce w grupie.

I tylko ten diss na Sztangi mógłby być bardziej finezyjny.

Przyszliśmy Popatrzeć – FPM Pełni Sztruksu 8:1 (Kwieciński 3, Szymanowski 2, Rogowski, Grzelak, Wencel – Leśniczak)

——————————————————-

Podobny przebieg, choć nie aż tak okrutny, miało spotkanie Pozorantów z Zarządzaniem Monopolowym. Osłabieni brakiem snajpera Mruli i defensywną skałą Filipem Błajetem, Pozoranty wyszli na boisko wyraźnie nieskupieni. Minęły jakieś 33 sekundy i Kowalski już musiał wyciągać piłkę z siatki. Chaos i rozgardiasz lekko odeszły w zapomnienie w dalszej części pierwszej połowy, jednak do przerwy, Monopolowi zafundowali ekipie z Ołomuńca jeszcze jedną bramkę.

Wybitna forma strzelecka Grochocińskiego i nieprzynoszące szczęścia nowe rękawice niepozornego piłkołapa Norberta, podsumowują ostateczny wynik tego spotkania. Mimo walki i szalonego dopingu z ławki rezerwowych, Zarządzanie Monopolowym, rządziło na boisku i mimo logistycznych braków, dobili swoich rywali jeszcze dwoma golami. Na nic zdała się zadziorność Więcławskiego i Zajączkowskiego i piłkarscy pozoranci muszą szukać punktów gdzie indziej. A stali bywalcy taniego wodopoju? Solidna czwórka z plusem.

Pozoranty – Zarządzanie Monopolowym 0:4 (Grochociński, Socha, Lis)

—————————————————–

Niemniejszy rozgardiasz panował na boisku w spotkaniu Śmierci w Wenecji z Międzynarodowymi. Uskrzydleni dobrą formą, futsalowi świeżacy, ani myśleli o łatwym oddaniu meczu faworytom. Jeden z głównych pretendentów do tytułu, przejechał się po młokosach dopieszczając każde zagranie do absolutnej perfekcji.

Który to już raz, do piłkarskiego orgazmu doprowadzał Makowski w duecie z Maruszewskim, a stosunkowo nieźli przecież defensorzy nie nadążali za dynamicznymi akcjami nawet wzrokiem. Nie było finezji Storchevoja, nie było solidnej obrony. Mecz bez żadnej historii i kolejne łatwe trzy punkty śmiercionośnie groźnych wenecjan budzą respekt nie tylko w grupie B. Hollywood patrzy, i pewnie do półfinałów będzie tylko patrzeć.

Śmierć w Wenecji – Międzynarodowi 6:0 (P. Makowski 4, Maruszewski, S. Makowski)

—————————————————–

Zanim Śmierć zajrzała w oczy internacjonałów z pierwszego roku, przy Młyńskiej rozgrywał się najbardziej wyrównany pojedynek. Kanonada i cios za ciosem, niosły wątpliwość jaki wynik obecnie panuje. Bramka za bramką, istny rollercoaster, ale to doświadczenie i rutyna pokonały fikuśny, futsalowy new school.

MILFy, mieli ambitny plan przeskoczenia Młodych Karpi w tabeli i wygodną pozycję w TOP 4. Żeby tego dokonać potrzebowali trzech punktów z ostatnią w tabeli drużyną BGC Familli. I mimo, że ilość punktów była dość różna przed tym spotkaniem, ekipa Wojtka Klingera musiała się sporo nasilić, by wyjść z niego zwycięsko. Dwa gole lidera, do tego błyskotliwa forma Alskiego wystarczyły ostatecznie na one-man team z Łazarza i Łowcy osiągnęli to czego chcieli. Sam Olejniczak, zdecydowanie nie wystarczy.

BGC Familia – MILF Hunters 4:5 (Olejniczak 3, Słomski – Alski 2, Klinger 2, Morozowski)

ML

Dodaj komentarz