Cienie sportu

twitter.com; Niektórzy zawodnicy brazylijskiej drużyny uniknęli tragedii. Większość z nich zginęła w katastrofie lotniczej w Kolumbii

twitter.com; Niektórzy zawodnicy brazylijskiej drużyny uniknęli tragedii. Większość z nich zginęła w katastrofie lotniczej w Kolumbii

Nazywani herosami, bo chętnie angażują się w pomoc innym, tytanami, bo imponują nam siłą i wytrwałością. Często zdarza się, że są zwycięzcami, bo zdobywają dla swojego klubu czy kraju największe laury. Niestety w ostatnim czasie los zweryfikował to, że sportowcy są tylko ludźmi, którzy, jak wszyscy, mogą paść ofiarą codzienności.

Doniesienia z ostatniego miesiąca były z pewnością zatrważające dla całego sportowego świata. Regularnie dowiadywaliśmy się, że umierają kolejni sportowcy. Wielu kibiców musiało pożegnać swoich idoli na zawsze.

Przerwana podróż

Podróżowanie, głównie przeloty samolotami, jest nieodłączną częścią życia zawodowego każdego sportowca. Jest to tak oczywista i wręcz rutynowa kwestia, że zapewne zdecydowana większość kibiców, może nawet i rodzin zawodników, nie dopuszcza do siebie myśli, że taka podróż mogłaby zakończyć się tragicznie. Niestety i takie przypadki mają miejsce. Z tego typu tragedią musiał zmierzyć się brazylijski sport, który w wyniku katastrofy lotniczej stracił dziewiętnastu zawodników piłkarskiej drużyny Chapecoense. Choć sytuacje, w których życie straciły całe drużyny już wcześniej miały miejsce, niewątpliwie był i jest to wielki szok dla wszystkich, bez względu na poziom zainteresowania sportem.

Ofiary morderstw

W ostatnim czasie dobiegały nas także informacje o morderstwach dokonywanych na sportowcach. Argentyński siatkarz Andres Castro został napadnięty podczas wieczornego spaceru. Napastnicy chcieli go okraść, a gdy ten stawiał opór, w odpowiedzi wyciągnęli broń i postrzelili go w klatkę piersiową. 24-letni siatkarz zmarł na rękach swojej dziewczyny. W podobny sposób życie stracił 25-letni pięściarz, Ed Brown. Bokser został zastrzelony
w Chicago. Strzały padły z samochodu, trafiając Browna prosto w głowę.

(Nie)zniszczalni

Wbrew pozorom organizmy sportowców również mają swój próg wytrzymałości. Przykładem może być z kolei kapitan siatkarskiej reprezentacji Wenezueli. 25-letni Kervin Pinerua nie przeżył zawału serca. Śmierć siatkarza była wielkim szokiem, ponieważ kilka dni wcześniej wystąpił w spotkaniu ligi tureckiej, w której grał w trwającym sezonie. Pomimo szybkiej interwencji lekarzy, tak jak w przypadku Browna, nie udało się go uratować.

Jak widać, życie sportowca to nie tylko blaski zwycięstw i wielkich osiągnieć, ale też cienie – i to niestety nie tylko te związane z przegraną meczu, ale i zagrożeniami, jakie na nich czyhają. Ostatnie wydarzenia mogą być dla nas cenną refleksją odnośnie realiów zawodowego sportu, ale również (a może przede wszystkim) ludzkiego życia w ogóle.

Natalia PAWLAK

Dodaj komentarz