Chęci to nie wszystko

Juniorzy starsi Lecha Poznań zakończyli swoją przygodę w tegorocznych zmaganiach UEFA Youth League. W rewanżowym spotkaniu przeciwko Hertha BSC ponieśli porażkę 2:3, a w całym dwumeczu 2:5.

Środowe spotkanie od środka pola rozpoczęli berlińczycy. I pomimo że zawodnicy trenera Bartosza Bochińskiego bardzo dobrze doskoczyli do rywala, wciąż musieli pozostać czujni
w defensywie. W 6. minucie meczu groźny strzał na bramkę Bartosza Przybysza oddał Florian Krebs. Po nim rumuński arbiter podyktował rzut rożny dla gości, z którego zagrożenie szybko zostało zażegnane przez poznaniaków, jednak ich próba wyprowadzenia kontrataku została przerwana jeszcze na ich własnej połowie.

Był to początek dobrego okresu gry w wykonaniu zawodników trenera Michaela Hartmanna. Poznaniacy rzecz jasna również mieli swoje okazje, lecz brakowało im precyzji, a przede wszystkim skuteczności. Niespełna kwadrans od rozpoczęcia meczu golkipera Lecha po raz kolejny na próbę wystawił 18-letni napastnik, Jessic Ngankam. Pokonać młodego „Lechitę” udało mu się jednak dopiero chwilę później, gdy to dobił wypuszczoną przez niego futbolówkę.

Po wyjściu na prowadzenie Herthy, gra nieco się uspokoiła. Goście przeprowadzali bardzo szybkie akcje rozbijające obronę „Kolejorza”, stopując przy tym próby wyprowadzania przez nich kontrataków. Z upływem czasu gospodarze mieli coraz większe problemy
z konstruowaniem akcji ofensywnych. W 37. minucie Niemcy podwyższyli prowadzenie na 2:0, a do szatni mogli schodzić z jeszcze wyższą zaliczką, gdyby nie dobra interwencja Przybysza, który powstrzymał strzał z rzutu karnego Dennisa Jastrzembskiego.

W drugą połowę Lech wszedł z większym animuszem. Była to wyraźnie jego lepsza
i skuteczniejsza twarz, chociaż gdyby wykorzystać wszystkie nadarzające się okazję, rezultat spotkania mógłby być zgoła odmienny. Dobrą zmianę w drużynie niebiesko-białych dał Paweł Tupaj, który zameldował się na boisku w przerwie pojedynku. Futbolówka po strzałach „Lechitów” najpierw trafiła w słupek, później też w poprzeczkę. Do siatki udało się ją skierować dopiero Hubertowi Sobolowi w 57. minucie starcia. Na pochwałę w tej sytuacji zasługuje Oskar Nowak, który po świetnym przyjęciu podania od Mateusza Skrzypczaka, dośrodkował w pole karne do wbiegającego napastnika.

Radość z bramki nie trwała długo, gdyż sekundy później na listę strzelców wpisał się pomocnik, Julian Albrecht. Należy jednak przyznać, że druga odsłona starcia przyniosła bardziej wyrównany obraz gry obu zespołów. Lech nie zdominował przeciwnika tak, jak miało to miejsce w Berlinie pomiędzy 60-80 minutą meczu, lecz w tym czasie niebiesko-białym udało się strzelić drugiego gola, a jego autorem był stoper, Mateusz Skrzypczak.

Krótko przed ostatnim gwizdkiem sędziego doskonałą szansę na wyrównanie zmarnował Sobol. Po zakończeniu spotkania zawodnicy oraz sam trener juniorów starszych „Kolejorza” nie kryli rozczarowania. – Pierwsza połowa w naszym wykonaniu wyglądała słabo, ale trzeba było się pozbierać. Drugą można rozpatrywać w wielu aspektach. Hertha miała to, po co przyjechała do Poznania, a więc oddała nam trochę pola. Potrafiliśmy to wykorzystać. Walczyliśmy o to, żeby tutaj przy Bułgarskiej osiągnąć jak najlepszy rezultat – komentował po meczu Bartosz Bochiński.

Piłkarze również wypowiadali się w podobnym tonie. Trzeba jasno stwierdzić, że od samego losowania było wiadomo, kto jest faworytem tego dwumeczu. Jego pierwsza odsłona mogła nieco przysłonić stan faktyczny, bo „Lechici” w Berlinie zaprezentowali się naprawdę dobrze. W Poznaniu jednak nie wszystko potoczyło się po ich myśli. To oraz chęć jak najszybszego odrobienia strat, wynikająca z ambicji, której chłopakom nie można odmówić, przyczyniła się do takiego zakończenia zmagań ostatniej polskiej drużyny w tegorocznych europejskich pucharach. Porażki 2:3, a w ogólnym rozrachunku 2:5, nie należy jednak postrzegać
w kategoriach wstydu, a zwykłego rozczarowania. Każdy zgromadzony przed ekranem komputera bądź przybyły w środowe popołudnie na stadion nie może przecież odmówić obecnym Mistrzom Polski umiejętności i zaangażowania. Były one jednak niewystarczające, aby sprawić niespodziankę i wyeliminować z rozgrywek Niemców.

Lech Poznań – Hertha BSC 2:3 (0:2)

Bramki: Sobol (57.), Skrzypczak (76.) – Ngankam (16., 38.), Albrecht (58.)

Lech Poznań: Bartosz Przybysz – Michał Zimmer, Mateusz Skrzypczak, Kacper Andrzejewski, Karol Smajdor – Eryk Kryg (60. Jakub Białczyk), Bartosz Bartkowiak (46. Paweł Tupaj), Łukasz Norkowski – Kacper Janiak, Hubert Sobol (84. Bartłomiej Burman), Oskar Nowak (60. Jakub Karbownik)

Hertha BSC (skład wyjściowy): Luis Klatte – Elias Tamim, Florian Baak, Panzu Ernesto, Mateo Kastrati – Florian Krebs, Julian Albrecht, Jonas Michelbrink – Miralem Ramić, Jessic Ngankam, Dennis Jastrzembski

Wiktoria ŁABĘDZKA

Dodaj komentarz