Pogoda im niestraszna

fot. Dawid Szafraniak

Kampus Morasko drugiego dnia Wielkiego Grillowania ponownie ugościł tłumy młodych ludzi, zamieniając się w prawdziwą studencką wioskę. Mimo niesprzyjającej aury wszyscy oddali się zabawie na największym grillowaniu w Polsce. Cudowna atmosfera, zapach przypiekanych kiełbasek, zastępy pozytywnych ludzi, a do tego wspaniały line-up – tak było pierwszego dnia. A jak świętowaliśmy wczoraj?

Ci, którzy tego wieczoru narzekali na warunki atmosferyczne, mieli ku temu solidne powody. Pogoda okazała się szczególnie niegrillowa. Mały deszczyk, chłód i gęsta mgła. Choć nie brzmi to zachęcająco, Morasko z każdą godziną zapełniało się ludźmi. „Mimo tego, że jest zimno, impreza jest naprawdę super. Na pewno wrócę tutaj za rok” – mówił Bartek, uczestnik wydarzenia. „Pogoda jest zła, ale atmosfera jest gorąca. Jestem fanem Ostrego, nie mogło mnie tu nie być” – dodał Kevin. To właśnie m.in. za sprawą wspomnianego artysty udało się przyciągnąć tak wielu chętnych.

Wszyscy pod scenę

Niewątpliwie, niekwestionowaną gwiazdą wieczoru był łódzki raper, który na koncercie promował swoją najnowszą płytę „Instrukcja obsługi świrów”. Legenda polskiego hip-hopu została powitana przez zgromadzonych z wielkim entuzjazmem. Drugi dzień Wielkiego Grillowania to jednak nie tylko O.S.T.R..

Na dobry początek mogliśmy pobawić się przy lżejszych brzmieniach zespołu Cold Ground. Wokalistka soulowego bandu zachwyciła kojącym wokalem. Synowie Rapu z całą pewnością sprawili radość fanom reprezentowanego przez siebie gatunku. Zagrali większość kawałków z jeszcze świeżego albumu „Rapetytorium”. Kolejnym hip-hopowym akcentem imprezy był duet DEFAU & Orski. Muzycy byli zaskoczeni tym, ilu ludzi zebrało się pod sceną. Dzięki występowi odhaczyli jedno ze swoich marzeń. Natomiast Huku + Live Band, znani z grania numerów hip-hopowych w aranżacji żywych instrumentów, zarazili publiczność pozytywną energią.

Wrzućmy coś na ruszt

Powszechnie wiadomo, że nie samymi koncertami student żyje, a Wielkie Grillowanie to nie tylko muzyka. Ważnym i nieodłącznym elementem imprezy jest także jedzenie. A ono w  gronie znajomych, w cudownej atmosferze i przy dźwiękach dobrej muzyki smakuje szczególnie smakowicie. Choć pierwszego dnia zapach grillowanej kiełbaski ogarnął teren Moraska, to wczoraj na próżno było szukać śmiałków pochylających się nad własnym rusztem. Na szczęście organizatorzy zadbali o to, byśmy nie byli głodni.

Na imprezie zagościły bowiem food trucki. Teren wokół kusił zapachami. Wygłodniali i zziębnięci mieli do wyboru klasyczne na tego typu wydarzeniach potrawy, jak np. frytki belgijskie, pizza, zapiekanka, kebab czy kurczak z rożna. Nie zabrakło też propozycji dla bardziej wymagających i spragnionych nowych smaków. „W ofercie mamy burgery z pastrami, czyli z mięsem z mostka wołowego” – tłumaczyła pracownica food trucka Arizona Pastrami. Przyznała też, że na studenckim grillowaniu pojawiła się pierwszy raz, ale atmosfera bardzo przypadła jej do gustu.

Zabawa na całego

Zjedzone kalorie można było spalić dzięki atrakcjom ze strefy animacji. Oprócz wiejskich konkurencji, znanych uczestnikom z dnia poprzedniego, pojawiły się też te nowe. „Dzisiaj można wziąć udział w konkursie ze sklepowymi wózkami. Zasady zmieniamy co chwilę, by było ciekawiej. Raz trzeba najszybciej dojechać do mety, innym razem zrobić jak najwięcej obrotów” – opowiadała animatorka Rozalia. – „Pogoda nie popsuła nam frajdy”. Dla tych, którym nie po drodze z wszelakimi aktywnościami fizycznymi, zaplanowano karaoke. Wspólnie odśpiewano tak nieśmiertelne hity, jak „Parostatek”, „Sacrum”, „Dżaga” czy nieco starsze „Nic nie może wiecznie trwać”.

Chętni mogli sprawdzić się podczas bitw freestyle’owych Red Bull KontroWersy. Uczestnicy mierzyli się w parach w czterech 45-sekundowych częściach. Każdy z nich musiał uporać się najpierw z wylosowanym tematem, a następnie zdać się na swoją wyobraźnię w problematyce dowolnej. Jury przy wsparciu publiczności zdecydowało o zwycięstwie Quesha. Nie był on jednak jedynym triumfatorem tego wieczoru. Partner imprezy – firma APS – przygotowała dla uczestników podniebną niespodziankę. Do walki o lot paralotnią wybrano trzech śmiałków. Musieli oni stawić czoła pytaniom o to, czyj pomnik znajduje się przy ul. Półwiejskiej, w jaki sposób można aktywnie spędzić czas nad Maltą czy o której godzinie stukają się poznańskie koziołki. „Totalnie się nie spodziewałem. Nie planowałem wziąć udziału, ale bardzo się cieszę, że wygrałem. Dziękuję” – skomentował zwycięzca tuż po tym, jak zszedł ze sceny.

XIII Edycja Wielkiego Grillowania UAM dobiegła końca. Otwarcie studenckiego maja zarówno uczestnicy, jak i organizatorzy mogą uznać za udane. Mimo niesprzyjającej pogody, wszyscy świetnie się bawili. Wolontariusze jeszcze przed imprezą zapowiadali, że „będzie pysznie, będzie muzycznie i będzie niezapomnianie”. Słowa dotrzymali.

Paulina PSZCZÓŁKOWSKA