Nie ma wątpliwości, że w wielu państwach na świecie przestrzeganie wolności słowa wciąż pozostaje jedynie marzeniem idealistów. Z naszego punktu widzenia często skupiamy się jedynie na perspektywie Europy i szeroko pojętej cywilizacji zachodniej. Inaczej do sprawy zdecydowali się podejść organizatorzy konferencji na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM.
“Freedom of Speech in Media Systems. Non-EU Perspective” to tytuł konferencji naukowej, która odbyła się w czwartek, 6 czerwca. Jak jednoznacznie wskazuje jej nazwa, dotyczyła wolności słowa w systemach medialnych państw będących poza Unią Europejską. Uczestniczyli w niej, osobiście lub za pośrednictwem Skype’a, badacze z czterech kontynentów: Europy, Afryki, Azji i Ameryki Południowej. – Jest to o tyle ważne, że pozwoliło zebrać w jednym miejscu analizy specjalistów mających codziennie styczność z obserwowanymi systemami medialnymi, a zatem przyglądanie się im z perspektywy państw nienależących do Unii Europejskiej było jak najbardziej rzeczywiste. Pozwoliło to zrealizować główny cel konferencji, którym było wskazanie, jak wygląda funkcjonowanie wolności słowa zarówno pod względem instytucjonalnym, jak i praktycznym – mówi mgr Grzegorz Iwasiuta, jeden z organizatorów konferencji.
Wydarzenie rozpoczęła sesja, w której głos zabrało dwoje naukowców wywodzących się z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, profesor Agnieszka Stępińska i doktor Michał Urbańczyk. Przedstawili oni nie system konkretnego państwa, ale skupili się na ogólnej problematyce tego zagadnienia. Później badacze skoncentrowali się już na konkretnych regionach – poruszano kwestie zarówno państw bardzo odległych, jak Chiny czy Japonia, jak i tych zdecydowanie nam bliższych, jak Ukraina czy Białoruś.
Jaki cel ma takie zestawienie różnych i pozornie odległych od siebie systemów medialnych? – Przede wszystkim chodziło o ukazanie wielości perspektyw. Jednak, mimo że występujący na konferencji pochodzili ze skrajnie różnych kulturowo państw, można tu przywołać chociażby Trynidad i Tobago czy Chiny, to jeden element był wspólny – w każdym z omawianych przypadków występuje problem z naruszaniem wolności słowa – ponownie wyjaśnia Grzegorz Iwasiuta. – Jednym z podstawowych wniosków jest ten, mówiący, że dokonując analizy poszczególnych systemów medialnych nie ma sensu klasyfikować ich według określonych z góry schematów, bo uwarunkowania, które doprowadziły do ich obecnego kształtu, nie są tak naprawdę porównywalne. Zatem wydaje się, że aby móc w sposób rzeczywisty wpływać na poprawę ich funkcjonowania, trzeba stosować metody specyficzne dla każdego systemu medialnego, bo gdybyśmy najpierw przyporządkowywali dany system do z góry określonej grupy, stosowane przez nas narzędzia, przydatne dla jednego państwa z tej grupy, mogłyby okazać się zupełnie nieefektywne dla kolejnego – podsumowuje.
W czasie czwartkowej konferencji zorganizowanej przez Polskie Towarzystwo Naukowe Prawa Prasowego we współpracy z Wydziałem Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM, Miastem Poznań oraz Stowarzyszeniem Dziennikarzy i Wydawców Repropol, wygłoszono dwanaście wystąpień.
Rafał WANDZIOCH