No pudding for you

Źródło: pinterest.co.uk

Znana doktor psychiatra, Harleen Quinzell, od kilku lat bryluje w mediach. Przełomowy dla niej był rok 2016,  gdy wystąpiła w filmie „Suicide Squad” ujawniając szerszej niż dotychczas publiczności kulisy swej pracy w dużym ośrodku badań psychiatrycznych.  Zainteresowanie jej historią było na tyle duże, że cztery lata później wyszła kolejna część z Harleen, tym razem w głównej roli. Przekonamy się, czy da radę wywalczyć sobie drogę do sukcesu?

Sucicide Squad nie zainteresowała w sposób jakiego twórcy by oczekiwali, a średnia recenzji krytyków na Rotten Tomatoes, wynosi tylko 27% ze stu możliwych. Morgot Robbie jako Harley Quinn przykuła jednak uwagę widzów na tyle, że wzrosło zainteresowanie nie tylko aktorką, lecz również samą postacią szalonej przybocznej Jokera. Postać dzisiaj znana głównie z komiksów uniwersum DC swój debiut miała zupełnie gdzie indziej. Serial „Batman: The Animated Series” z 1992 roku w 22 odcinku zdradza kilka momentów z przeszłości Jokera i to właśnie tam Doktor Quinzell, pracująca w azylu Arkham, zostaje uwiedziona przez swojego pacjenta, samego księcia zbrodni.

Sama jak palec

Birds of Prey (And the Fantbolous Emancipation of Harley Quinn) jest poniekąd kontynuacją Suicide Squad, lecz w obrębie przygód jednej antybohaterki. Joker i jego ukochana (a przynajmniej tak starała się o sobie myśleć główna postać) zerwali ze sobą, co spowodowało, iż Quinn w Gotham jest zdana na siebie. Ma złamane serce i straciła protekcję potężnego gangu, co nie wróży dobrze gdy większość napotykanych na swej drodze osób chce jej śmierci. Mało tego, wplątuje się w aferę dotyczącą diamentu należącego do wymordowanej przed laty rodziny Bertinelli, którego poszukuje przestępca o pseudonimie „Black Mask”.

Puzzle dla wszystkich!

Historia nie należy do najłatwiejszych w odbiorze, kiedy opowiadająca ją narratorka jest szalona. Powiedziałbym, że – nie raz i nie dwa – oś fabularną należy sobie ułożyć we właściwej kolejności, a Harley lubi niektóre sceny „nadpisać” opowiadając je w według niej w bardziej właściwy sposób. Nie oznacza to oczywiście, że fabuła Ptaków Nocy jest trudna w zrozumieniu, to kino akcji z kilkoma elementami nadnaturalnymi, ledwie wpadające w standardy „niecodzienności” właściwe dla gatunku Superhero (lub też Antyhero). Szaleństwo filmu objawia się tu raczej w sposobie zachowania i działania Harley, jest więc więcej tego, za co ją polubiliśmy w Suicide Squad.

Początek gangu.

Kolejne postacie, które pojawiają się w filmie, mają już bardzo dużo wspólnego z komiksowymi pierwowzorami należącymi do słynnej żeńskiej grupy o tej samej nazwie, co tytuł omawianej przeze mnie produkcji. Dinah Lance, Helena Bartinelli, Renee Montoya i Cassandra Cain przykuwają uwagę swoimi charakterami i potrafią zaciekawić (niektórym kibicowałem już od początku). Ciekawy jest też sposób, w jaki zostały one potraktowane w kwestii zależności między sobą i tego w jakim momencie wkraczają do gry (niekoniecznie wtedy, kiedy widz by się mógł tego spodziewać)

Co cię tak śmieszy?

Warstwa humorystyczna potrafi zaskoczyć, lecz jest dosyć nierówna. Częściej wybuchałem śmiechem z powodu głupoty jaką przejawia któraś z postaci, lub nagłym pojawieniem się nikomu nieznanego wroga (wkraczającego na ekran jakby miał przyćmić samego Batmana), niż ciągłego potoku żartów słownych rykoszetujących przez większość fabuły przy najmniejszej nawet okazji.

Niemiłym zaskoczeniem okazały się również potyczki, a tych w filmie sporo. Brakowało im dynamiki, jakiej spodziewałem się po charyzmatycznych postaciach wprost z kart komiksów, gdzie przecież to walki potrafią opowiedzieć więcej niż długi dialog.

Nie żebym namawiał, ale…

Premierowe otwarcie nie przyniosło produkcji dobrych dochodów, okazując się najsłabszym z całej linii DC Extended Universe, ale to nie powód, by uznać film za słaby. Ma swoje gorsze momenty, lecz w porównaniu do bardziej kasowych produkcji sygnowanych logo DC, ten podobał mi się chyba najbardziej. Gdy zagości w ofercie bibliotek VOD, na pewno obejrzę go jeszcze raz, i wam też polecam.

Krystian GÓRNY