Czarnobyl – daleko i dawno temu? Nieprawda

Czarnobyl – małe miasto na północy Ukrainy, o którym w 1986 roku usłyszał cały świat. Przyczyna prosta i jednocześnie tragiczna – katastrofa na elektrowni jądrowej. Skutki tego planeta odczuwa do dziś, a samo miasto i tereny najbardziej dotknięte zostały zamknięte i ogłoszone jako nieprzydatne do zamieszkania. 34 lata później znowu słyszymy o Czarnobylu i o radiacji. Więc czy lekcja z historii została odrobiona przez rząd? A przede wszystkim, czy została odrobiona przez Ukraińców?

4 kwietnia o 13:22 straż pożarna otrzymała informację, że w Strefie Wykluczenia i bezwarunkowego (obowiązkowego) wysiedlenia w pobliżu wsi Vladimirovka miał miejsce pożar lasu. 13 kwietnia przewodniczący ukraińskiego stowarzyszenia organizatorów wycieczek do Czarnobyla, członek publicznej rady Agencji do spraw zarządzania strefą wykluczenia Jarosław Emeljanenko podał dość niepokojącą informację. A mianowicie: „Obecnie pożar dotarł do Prypeci i znajduje się dwa kilometry bezpośrednio od składowiska odpadów radioaktywnych Pidlisnyy, w którym znajdują się najbardziej aktywne odpady promieniotwórcze zebrane w 1986 roku z całej strefy oraz z samej elektrowni jądrowej w Czarnobylu”.

Zagrożenie dla przyrody

13 sierpnia 2007 roku ówczesny prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko podpisał dekret ustanawiający 48 870 hektarów w strefie wykluczenia narodowego rezerwatu zoologicznego o znaczeniu krajowym z nazwą „Specjalny Czarnobylski rezerwat”. Lasy zajmują około 80% powierzchni terenu. Łąki i roślinność psamofityczna to niewielkie obszary. Na terytoriach opuszczonych wsi i miast przywrócona została naturalna biocenoza charakterystyczna dla Polesia. Na tych obszarach antropogeniczne oddziaływanie jest praktycznie całkowicie zniwelowane, umożliwia to obserwacje naukowe na rozległych obszarach dzikiej natury.

Obecnie terytorium rezerwatu zamieszkują kilkadziesiąt odmian zwierząt zapisanych do Ukraińskiej i Europejskiej Czerwonych Ksiąg. Można tam też znaleźć dość rzadkie odmiany roślin. Na razie niema możliwości wyliczenia tego, jaki procent z nich został zniszczony podczas pożarów.

Ryzyko dla ludzi

W tym przypadku obszar jest zanieczyszczony materiałami radioaktywnymi, cząsteczkami cezu i strontu, które likwidatorzy katastrofy próbowali w jakiś sposób zebrać i zutylizować. Są to tak zwane gorące cząstki radioaktywne. I nadal stanowią zagrożenie, ponieważ ich okres półtrwania wynosi tysiące lat. Pytanie tylko, czy ktoś ma szczęście czy nie, ponieważ zanieczyszczenie i odkładanie się tych radioaktywnych cząstek w strefie wykluczenia było mozaiczne – gdzieś ilość jest śmiertelnie niebezpieczna, a gdzieś tych cząstek w ogóle nie ma.

Jedna sprawa, jeśli znajdzie się na ziemi lub na ubraniu – może w jakiś sposób być szkodliwe lub nie. Ale kiedy wdychamy taką gorącą cząsteczkę z powietrzem dostaje się ona do płuc, a to już może powodować bardzo poważne problemy zdrowotne.

Jeśli chodzi o ogólny poziom promieniowania w obszarze, teoretycznie może pozostać taki sam. Ponieważ nie było żadnych nowych części materiału radioaktywnego. Pytanie brzmi, czy cząsteczki te zostaną przeniesione na inne terytoria. Podobnie jak w przypadku strefy wykluczenia, poziom promieniowania nie wzrośnie, ponieważ cząsteczki rozprzestrzeniają się mozaikowo. Ale nikt nie chce okazać się tą osobą, na czyj balkon wiatr sprowadzi owe cząstki.

Informacji udzielił fizyk Nazar Kravchuk.

Kolejnym problem jest związek pomiędzy zanieczyszczeniem powietrza a koronawirusem. Zaledwie 2-3 tygodnie temu przeprowadzono badanie, przy którym próbowano udowodnić, czy istnieje korelacja między śmiertelnością z powodu nowego wirusa w regionach z czystym i zanieczyszczonym powietrzem. Oczywiście nie są to w 100% wiarygodne statystyki, ale sugerują, że rzeczywiście jest to powiązane. Jak okazało się, śmiertelność z powodu wirusa w północnych (przemysłowych) Włoszech wynosi 12%, podczas gdy w pozostałej części kraju śmiertelność wynosi 4,5%. Oczywiście różnica nie jest duża i niestety nie mamy dostępu do metodologii, ale dane są niepokojące. Taką opinię wyraziła kapitan medycyny wojskowej Mariia Voitsekhovska.

Przyczyna pożaru

Najbardziej prawdopodobną przyczyną może być podpalenie suchej trawy, jest to obecnie praktykowane na Ukrainie. Niektórym osobom wydaje się, że właściwym rozwiązaniem jest pozbycie się suchej trawy przed rozpoczęciem sezonu rolnictwa. Oprócz Czarnobyla, na terytorium tego państwa zarejestrowano 30 pożarów o wielkim zasięgu i tysiące podpałów trawy… Nawet na własnych podwórkach. Czasami ogień przerzuca się na budynki mieszkalne.

Należy też pamiętać, że taka praktyka przez wiele lat była normalna dla Ukrainy i pod obliczem podpałów przez ludzi chowano nielegalne niszczenie lasu.

Dla zapobiegania dalszym pożarom na terytorium Ukrainy rząd wystosował podwyżki mandatów. Między innymi za zniszczenie lasu w skutek podpału obywateli zapłacą teraz około 500 dolarów, a urzędnicy i biznesmeni aż 1000 dolarów. Czy jest to wystarczające? Pytanie chyba retoryczne.

14 kwietnia Wołodymyr Zełenski zapewnił, że sytuacja w lesie około Czarnobyla została opanowana. Rząd mówi o wykorzystaniu wszystkich możliwych środków do zatrzymania tragedii. Tylko żaden z polityków nie odwiedził okolic Czarnobyla i nie rozmawiał z ratownikami, którzy dosłownie spali i jedli w ogniu. W ciągu dziesięciu dni powstało co najmniej trzy zbiórki pieniędzy inicjowanych przez celebrytów i blogerów.

I to prawda, sytuacja opanowana, ponieważ w nocy po raz pierwszy od początku pożaru, padał deszcz. Natura uratowała sama siebie, bez pomocy władz.

Olha CHURA