Żużlowe podsumowania – Stal Gorzów

Pożar rozdzielni, sześć kolejek bez punktu i przerwany mecz w Grudziądzu. Sezon 2020 zdecydowanie nie był łaskawy dla drużyny Stali Gorzów. Po tak trudnym początku potrafili się jednak podnieść i dokonać niemożliwego – wejść do fazy play-off.

Trzon gorzowskiego zespołu już od kilku lat stanowią ci sami zawodnicy – Rafał Karczmarz, Krzysztof Kasprzak, Anders Thomsen, Szymon Woźniak i Bartosz Zmarzlik. Mimo iż nie jest to drużyna na medal, włodarze klubu nie poczynili w czasie zimowego okienka transferowego dużych zmian kadrowych. Jedyną był powrót syna marnotrawnego, czyli Nielsa Kristiana Iversena.

Zmodyfikowany regulamin PGE Ekstraligi od tego sezonu pozwala jednak korzystać z instytucji „gościa”. Kluby z najwyższej klasy rozgrywkowej mogą kontraktować niezliczoną liczbę takich zawodników pod warunkiem, że na stałe jeżdżą oni w 1. lub 2. lidze żużlowej. Na taki manewr zdecydowała się znaczna większość drużyn, w tym również Stal Gorzów. Stalowcy postanowili sprowadzić do zespołu Jacka Holdera, Kamila Brzozowskiego i Nicolaia Klindta. Niemniej przez pierwszych sześć kolejek nawet oni nie pomogli gorzowianom sięgnąć po choć jedno zwycięstwo.

Ostatnie miejsce w tabeli

Fantastyczna dyspozycja Zmarzlika, aktualnego indywidualnego mistrza świata, miała pomóc Stali odbić się od dna. Siódme miejsce w tabeli w 2019 roku z pewnością nie było spełnieniem marzeń gorzowian. W 2020 rok chcieli wejść przygotowani, pełni nadziei i determinacji. Koronawirus jednak zweryfikował ich plany. Sezon zaczął się w czerwcu, a Stalowcy nie mogli odnaleźć się w nowej sytuacji. Po sześciu meczach (rundy 4. i 6. zostały przełożone), czyli prawie przez połowę sezonu, drużyna z lubuskiego pozostawała na ostatnim miejscu w tabeli bez żadnego dorobku punktowego.

Czas się kurczył, a marzenia o play-offach coraz bardziej oddalały. Pierwszy triumf gorzowianie odnotowali dopiero dziewiątego sierpnia, ale później było już jak z górki. Kolejne osiem spotkań wygrali w mistrzowskim stylu, z czego aż pięć z bonusami. Można powiedzieć, że drużyna o żółto-niebieskich barwach dokonała niemożliwego. Przegranie pierwszych sześciu kolejek, by później przekuć to w osiem zwycięstw i awans do fazy play-off, było niemal cudem.

Pamiętny moment sezonu

Trzeciego lipca, podczas czwartej rundy, gorzowianie przyjmowali u siebie gości z Częstochowy. Tuż po dziesiątym biegu zgasło światło, zabrakło zasilania dla dmuchanych band, a w końcu przerwana została transmisja telewizyjna. Przyczyną okazał się pożar rozdzielni. Zniszczeniu uległa tablica, która odpowiadała za dostarczanie prądu dla stadionu im. Edwarda Jancarza. Po chwili przy ulicy Śląskiej pojawiły się dwa zastępy straży pożarnej. Nikomu nic się nie stało, jednak najbardziej problematyczne okazało się ustalenie wyniku zawodów, gdyż w momencie wybuchu pożaru Stalowcy prowadzili czterema punktami (32:28).

Michał Świącik, prezes częstochowskiego Włókniarza, domagał się powtórki całego meczu, natomiast Marek Grzyb, włodarz Stali Gorzów, zaliczenia wyników. Komisja Orzekająca Ligi zdecydowała ostatecznie o ponowieniu zawodów. Te odbyły się w sierpniu. Stal tym razem nie dała za wygraną i przypieczętowała drugie w sezonie zwycięstwo.

Dokonać niemożliwego

Przykład gorzowskiej Stali jest dowodem na to, że wszystko jest możliwe. Na początku sezonu, a nawet w jego połowie, nikt nie dawał wiary, że zespół z północy lubuskiego będzie miała szansę bić się o drużynowe mistrzostwo Polski. Jednak po czternastu kolejkach, po których Żółto-Niebiescy z dorobkiem 21 punktów plasują się na drugim miejscu w tabeli, nikt nie ma co do tego wątpliwości.

Jak na gwiazdę zespołu przystało, liderem od początku sezonu był Zmarzlik. Niemniej czego by o nim nie mówić, bez reszty drużyny nie udałoby się osiągnąć tego niesamowitego wyniku. Fantastyczną pracę wykonali także między innymi Woźniak (który swoją drogą zdobył brąz podczas IMP, gratuluję!) oraz Thomsen. Niezawodny okazał się również gość, czyli młodszy z braci Holderów – Jack.

Ostatecznie żużlowcy Stali weszli do fazy play-off z przytupem. W PO prawdopodobnie szykują się derby, gdyż zespół z Zielonej Góry jest aktualnie na trzecim miejscu (przed nimi ostatnia runda fazy zasadniczej). Jeśli tak się stanie, to mecze te zdecydowanie dostarczą mnóstwo emocji zarówno kibicom, jak i ekspertom.

Emilia RATAJCZAK