Najszybszy aktywista świata

Hamilton działa aktywnie. Fot. fli.com

Sezon 2020 Formuły 1 zostanie zapamiętany przez historyków sportu z wielu powodów. Przez pandemię dyscyplina musiała nauczyć się funkcjonować w zupełnie innych warunkach, a kalendarz wyścigów był nieustannie modyfikowany. Jednocześnie F1 zaangażowała się w poruszanie aktualnych kwestii społecznych jak nigdy wcześniej. To zasługa Lewisa Hamiltona, który uznał, że nie chce być kojarzony tylko jako świetny kierowca.

Dotychczas władze F1 starały się unikać zaangażowania w kwestie polityczne. Gdy w 2011 roku w Bahrajnie wybuchły antyrządowe protesty, wyścig odwołano. Do Królestwa powrócono jednak już w kolejnym sezonie, pomimo sprzeciwu ze strony działaczy na rzecz praw człowieka. Równie duże zamieszanie wywołali Turcy, gdy w 2006 roku trofeum dla zwycięzcy wręczył Mehmet Ali Talat, ówczesny prezydent Cypru Północnego. Organizatorów Grand Prix ukarano karą w wysokości 5 milionów dolarów za naruszenie politycznej neutralności. 

Świecąc przykładem

Hamilton stał się inspiracją wszystkich działań, zarówno własnego zespołu, jak i całej dyscypliny. Jeszcze przed startem opóźnionego sezonu kierowca zaangażował się w ruch Black Lives Matter. Brytyjczyk w swoich mediach społecznościowych skrytykował nie tylko rywali, ale też władze dyscypliny, za brak reakcji wobec protestów. We wpisie na Instagramie podkreślił: „Nie popieram tych, którzy szabrują i palą budynki, lecz tych protestujących pokojowo”.

To sprowokowało reakcję obydwu wywołanych stron. Kierowcy, m.in. Charles Leclerc czy Daniel Ricciardo, opublikowali na swoich profilach wpisy wyrażające sprzeciw wobec dyskryminacji i rasizmu. Natomiast władze F1 ogłosiły rozpoczęcie kampanii We Race As One (Ścigamy się jako jedno). Jej celem jest mierzenie się z ogromnymi wyzwaniami stojącymi przed światem, jak Covid-19 i globalna nierówność. Największym zaskoczeniem był z kolei symboliczny gest Mercedesa, zespołu Hamiltona, który zdecydował się zmienić klasyczne, srebrne malowanie na czarne. Aktywizm mistrza świata nie polega jednak tylko na mówieniu. Brytyjczyk wziął udział w jednym z marszów BLM, a także założył Komisję Hamiltona, która ma pomagać w zwiększaniu różnorodności rasowej w sportach motorowych.

Zielona energia

Kierowca angażuje się nie tylko w działania mające na celu eliminację rasizmu i dyskryminacji, lecz także proekologiczne. 35-latek zdecydował się sprzedać prywatny odrzutowiec oraz promuje samochody elektryczne. Postanowił również przejść na weganizm, zarówno ze względów zdrowotnych, jak i ideologicznych. By upowszechniać tego typu postawy założył zespół X44, który będzie startował w Extreme E. Jest to nowa seria wyścigowa, w której elektryczne SUV-y będą rywalizowały w miejscach najbardziej dotkniętych zmianami klimatu. Jednocześnie Hamilton chce w X44 połączyć oba pola zaangażowania poprzez propagowanie różnorodności wśród kierowców, inżynierów i mechaników swojej ekipy.

Jak takie postawy mają się do neutralności sportu? Hamilton stwierdził, że w jego przypadku wspieranie Black Lives Matter ma na celu podkreślanie przekazu, a nie udzielanie poparcia organizacjom politycznym, które zaanektowały to hasło. Podobnie wydają się uważać władze dyscypliny, które promują hasło „End Racism”, a nie „Black Lives Matter”. Okazuje się jednak, że w oczach FIA także takie działania mają swoje granice. Gdy Brytyjczyk po triumfie na torze Mugello pokazał się w koszulce nawołującej do aresztowania policjantów odpowiedzialnych za śmierć Breonny Taylor, nie został ukarany, ale przed kolejnym wyścigiem wprowadzono nową regulację. Zabroniła ona zakładania czegokolwiek na kombinezon w czasie dekoracji.

Rafał WANDZIOCH