Jak zrazić do siebie fanów

Nikita Mazepin w sezonie 2021 będzie startował w zespole Haas.  Fot. planetf1.com

Kierowcy wkupujący się do Formuły 1 zawsze mają pod górkę z kibicami. By zyskać ich sympatię, muszą na torze wielokrotnie udowadniać, że mają umiejętności wystarczające do jazdy w królowej sportów motorowych. Nikita Mazepin wszedł na poziom wyżej – nie tylko kupił sobie miejsce w zespole Haas, lecz także poza torem zachowuje się w sposób niegodny nie tylko kierowcy F1, ale i przyzwoitego człowieka.

Decyzja o zatrudnieniu rosyjskiego kierowcy nie broni się wynikami na torze. W ciągu ostatnich dwóch lat startował on w Formule 2, gdzie kończył sezon odpowiednio na 18. i 5. miejscu. I o ile zdarzają mu się świetne wyścigi, to zdecydowanie częściej wykonuje na torze manewry zagrażające zdrowiu zarówno jego, jak i rywali. W czasie kończącego sezon F2 weekendu na torze Sakhir kilkukrotnie spychał konkurentów poza asfalt. Natomiast gdy w Grand Prix Belgii otrzymał karę, która pozbawiła go triumfu, zatrzymał się w parku zamkniętym i uderzył tablicę z numerem „2” w taki sposób, że ta prawie trafiła w zwycięzcę Yuki Tsunodę. Nie była to pierwsza taka reakcja kierowcy z Moskwy. W 2016 w czasie startów w Europejskiej F3 po wyścigu zdecydował się wyjaśnić sytuację pięścią, za co został wykluczony z rywalizacji. A żeby było ciekawiej, jego oponentem był wtedy Calum llott, tegoroczny wicemistrz F2, którego w pewnym momencie sezonu łączono z Haasem. Tego typu zachowania same w sobie nie wzbudziłyby jednak tak wielkiej niechęci fanów, która zaowocowała powstaniem petycji nawołującej do wykluczenia go z F1 (obecnie ponad 45 tysięcy podpisów). Jeszcze gorsze są jego poczynania w mediach społecznościowych.

O ile już wcześniej zachowywał się w sposób, ujmując to eufemistycznie, kontrowersyjny, tak lawinę krytyki spowodowało dopiero wideo zamieszczone na Instagramie, na którym łapał znajdująca się w jego samochodzie kobietę za biust. Materiał został szybko usunięty, jednak – jak wiadomo – w internecie nic nie ginie i przeprosiny Mazepina na niewiele się zdały. Zespół zapowiedział wyjaśnienie sprawy, ale oświadczenie nie uspokoiło sytuacji. Również obecna na nagraniu modelka, Andrea D’lval, wydała komunikat, w którym stwierdziła, że był to jedynie żart, który w pełni akceptuje. Przyznała, że to ona sama umieściła nagranie w mediach społecznościowych Rosjanina, mającego być jej dobrym przyjacielem. Ich przyjaźń (o ile kiedykolwiek istniała), raczej nie przetrwała tej próby. Oboje przestali się wzajemnie obserwować na Instagramie, a D’Ival zaczęła wrzucać na swój profil treści wyrażające sprzeciw wobec wykorzystywania kobiet będących pod wpływem alkoholu.

Warto również przypomnieć wcześniejsze zachowania Mazepina w mediach społecznościowych, które nie są tak efektowne, ale pokazują, że nie był to jednorazowy wybryk. Rosjanin zdążył chociażby złożyć życzenia urodzinowe koronawirusowi czy prosić fanki o nagie zdjęcia. Więcej wpadek w social mediach na razie nie będzie, gdyż piąty kierowca tegorocznego sezonu Formuły 2 zdecydował się usunąć wszystkie publikacje na Twitterze, jednocześnie zawieszając na razie działalność na tej platformie. Na Instagramie natomiast ostatni wpis zamieścił 5 grudnia. Wydaje się więc, że ktoś skutecznie namówił go do zaniechania niszczenia swojego wizerunku jeszcze bardziej.

Władze sportu pozostawiają na razie wyciągnięcie ewentualnych konsekwencji Haasowi, jednak wydaje się, że również one powinny zabrać głos. W tym roku Formuła 1 pierwszy raz zaczęła podnosić kwestie aktualnych problemów społecznych takich jak rasizm i brak równouprawnienia. Może to dobry moment, by jednoznacznie sprzeciwić się przemocy i wykorzystywaniu kobiet? Z oświadczenia wydanego przez zespół Haasa wynika, że jedynie pogroził on Mazepinowi palcem, gdyż potrzebuje wnoszonych przez niego pieniędzy na rozwój samochodu na sezon 2022. Liberty Media i FIA mają okazję, by udowodnić, że hasztag #WeRaceAsOne nie jest tylko ładnym sloganem. Na ten moment najgorszą karą, jaka może spotkać rosyjskiego kierowcę, jest stygmatyzacja ze strony kibiców. Bo choć środowisko jest podzielone w kwestii oceny ostatnich wydarzeń, to wydaje się, że przewagę mają zwolennicy hasła #WeSayNoToMazepin. Jeżeli entuzjaści dyscypliny, gdy już pojawią się na trybunach, okażą się równie aktywni na torach, co w mediach społecznościowych, to może się to okazać jedną z najdotkliwszych możliwych kar.

Rafał WANDZIOCH