Ekstraklasa budzi się z zimowego snu

Czy druga część sezonu okaże się lepsza dla Kolejorza? Fot. Klaudia Berda

Po nieco ponad miesięcznej przerwie zimowej wraca, nazywana przez swoich miłośników najlepszą ligą świata, PKO BP Ekstraklasa. Pierwsza część kampanii przyniosła kilka nieoczekiwanych rozstrzygnięć. Szczególnie pozytywnie zaprezentował się Raków Częstochowa, który zakończył jesień na pozycji wicelidera. Niemiłych wrażeń swoim kibicom dostarczył natomiast Lech Poznań otwierający dolną część tabeli.

Jakie rozstrzygnięcia może zatem przynieść runda wiosenna? To, co najbardziej elektryzuje postronnego widza, to rzecz jasna batalia mistrzowska. Wiele może się jeszcze wydarzyć, szczególnie w tak wyrównanych rozgrywkach. Głównych kandydatów do walki o trofeum jest jednak trzech: liderująca Legia Warszawa oraz tracące do niej punkt zespoły Rakowa Częstochowa i Pogoni Szczecin. Ci ostatni pazur pokazali przede wszystkim w ostatnich meczach przed przerwą, kończąc rundę z czterema wygranymi z rzędu. Najmocniejszą kartą w talii trenera Runjaicia jest chorwacki bramkarz Dante Stipica. Wychowanek Hajduka Split jest przez wielu uważany za najlepszego golkipera naszej ligi, który, we współpracy z najszczelniejszą defensywą ekstraklasy, nieraz ratował Portowcom cenne punkty. Pozytywnie na resztę sezonu nastawia szczecinian również postawa 17-letniego Kacpra Kozłowskiego uważanego od pewnego czasu za jednego z największych talentów polskiej piłki. Pogoń nie dokonała znaczących wzmocnień poza sprowadzeniem Pawła Stolarskiego z Legii, który może solidnie zabezpieczyć prawą stronę defensywy Portowców. Nad ekipą ze Szczecina w tabeli znajduje się Raków pod wodzą Marka Papszuna. Czerwono-Niebiescy szokują obserwatorów swoją formą, ale trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że nie jest to dzieło przypadku. Drużyna prowadzona przez 46-latka od 2016 roku pnie się coraz wyżej i wygląda na to, że projekt cały czas się rozwija. Trafione transfery Iviego Lópeza, Marcina Cebuli czy Daniela Szelągowskiego, a także coraz lepsze występy reszty graczy dały efekt w postaci transformacji zespołu ze środka tabeli w kandydata do tytułu. Liderem i najpoważniejszym pretendentem do ostatecznego triumfu pozostaje jednakże Legia Warszawa. Wojskowi stracili niedawno Michała Karbownika, który przeniósł się na stałe do Brighton & Hove Albion. W rozmowie z portalem Legia.net trener, Czesław Michniewicz, przyznał, że chciałby, żeby klub dokonał pewnych wzmocnień. Jest to szczególnie paląca potrzeba ze względu na to, że Karbownik potrafi „obsłużyć” kilka pozycji (boki obrony i środek pola). Poza nim Łazienkowską opuścił chorwacki pomocnik Domagoj Antolić. Wydaje się, że nawet bez nich w składzie Legioniści powinni ostatecznie sięgnąć po 15. mistrzostwo kraju, ale jeżeli rywale nie zanotują wahań formy, to zapowiada się naprawdę pasjonujący wyścig.

Reforma zwiększająca liczbę drużyn w najwyższej klasie rozgrywkowej sprawiła, że na jej zaplecze spadnie tylko jeden zespół. Jest to w gruncie rzeczy komfortowa sytuacja dla tych klubów, które znajdują się w dolnych rejonach tabeli, niemniej wciąż ktoś musi pożegnać się z grą w elicie. Aktualnie najgorzej prezentuje się Podbeskidzie Bielsko-Biała, której dorobek wynosi zaledwie dziewięć punktów. O pomstę do nieba woła gra defensywna Górali. 38 straconych bramek nie jest dziełem przypadku. Przez fatalną postawę ekipy posadę stracił Krzysztof Brede. Jego miejsce zajął, pracujący jako trener pierwszego zespołu ostatni raz przed pięcioma laty, Robert Kasperczyk. Czy ten ruch może cokolwiek odmienić? Trudno powiedzieć, natomiast wiele wskazuje na to, że potrzebne są głównie transfery, a sprowadzenie jedynie Rafała Janickiego i Petara Mamicia nie daje gwarancji sukcesu w poczynaniach obronnych. Na ten moment trudno znaleźć zespół, który gra równie źle, ale Stal Mielec, Warta Poznań, Piast Gliwice czy Wisła Kraków muszą mieć się na baczności, bo ich przewaga punktowa nie jest znacząca.

Czy zatem warto śledzić drugą połowę rozgrywek? Oczywiście, że tak. PKO Ekstraklasa, mimo iż nie zachwyca poziomem sportowym, jest niezwykle wyrównana i do samego końca potrafi trzymać w napięciu. Pozostało jedynie czekać, czym zaskoczą nas polskie kluby w następnych 16 kolejkach. Pierwsze rozstrzygnięcia już dziś o 18 w Lubinie, gdzie miejscowe Zagłębie podejmie Wisłę Płock.

Krzysztof PUCZKO