Róg obfitości w świecie mody

Kolekcje McQueena były niekonwencjonalne i na zawsze zmieniły świat mody. fot. Wesley Chau/ Źródło:Wikimedia Commons

Buntownik świata mody, którego wizje zarówno wzbudzały kontrowersje jaki zaciekawienie wśród widowni. Jego pokazy przepełnione były ekspresją oraz teatralnością. Alexander McQueen stał się wizjonerem uwielbianym przez tysiące,a nawet miliony osób. Opuścił nas 11 lutego 2010 roku.

Lee dorastał w domu w Stratford, był najmłodszym z sześciorga dzieci szkockiego taksówkarza. Swoją przygodę z projektowaniem zaczął w bardzo młodym wieku szyjąc sukienki dla członków rodziny. To właśnie wzbudziło w nim pragnienie zostania projektantem mody. W wieku 16 lat opuścił szkołę i zaczął pobierać naukę poprzez kursy krawieckie i praktyki u innych krawców. Następnie rozpoczął swoją pracę w pracowni kostiumów. W 1994 ukończył londyńską uczelnię artystyczną Central Saint Martins.

Rewolucyjne spojrzenie na modę

McQueen był artystą, który stworzył swój własny język przepełniony cierpieniem, kulturą i historią. Jeden z pierwszych pokazów projektanta odwoływał się do przeszłości Szkocji. Kolekcja „Highland Rape” na sezon jesień/zima 1995-1996 symbolizowała gwałt, jakiego Anglicy dokonali na Szkotach poprzez brutalne wysiedlenia ubogich szkockich rolników w XVIII i XIX wieku. Lee wywołał sporą kontrowersję i zarazem konsternację. Chciał przez zamysł kolekcji wyrazić sprzeciw wobec bezmyślnego wykorzystywania szkockiego dziedzictwa.

W 2001 roku Alexander przeniósł nas w mroczną przyszłość za pomocą pokazu „Voss”. Nawiązywał w nim do przyrody oraz zaburzeń psychicznych. Wybiegiem był sześcian, którego ściany pokryte zostały lustrem weneckim – widownia obserwowała modelki, które tak naprawdę ich nie widziały. Niektóre projekty strojów obejmowały kapelusze z wypchanych jastrzębi zajętych rozrywaniem kreacji noszonych przez modelki. Pokaz zakończyło odsłonięcie finałowego projektu – na środku wybiegu znajdowała się metalowa skrzynia, po odpadnięciu jej ścian ze środka wyleciały motyle, a oczom widowni ukazała się naga kobieta leżąca w pozie Olimpii. Była to parafraza dzieła Joela-Petera Witkina „Sanitarium”.

Projektant wykorzystywał również nowatorskie metody. Kolekcję „No. 13” zwieńczyło połączenie technologii, sztuki i piękna. Modelka odziana w białą suknię weszła na koło obrotowe, które znajdowało się na środku wybiegu. Sylwetka zaczęła się powoli obracać, natomiast umiejscowione po bokach mechaniczne ręce zaczęły malować na niej wzory, tworząc przez to finałową kreację na oczach widowni. Lee wielokrotnie podchodził do mody jak do dzieła sztuki. Za jej pośrednictwem próbował zobrazować swoje spostrzeżenia, emocje. Kreacje często powstawały kilka dni przed pokazem. Improwizacji również nie zabrakło na wybiegu. Podczas jednej z prezentacji jego kolekcji wrak samochodu, który był częścią scenografii, stanął w płomieniach. Doszło do niekontrolowanego samozapłonu. McQueen widząc to, zaczął krzyczeć, że nikt nie może teraz wybiec z gaśnicą i gasić ognia, a modelki dalej wysyłał na wybieg. Tak naprawdę z przypadku uczynił widowisko zapierające dech w piersiach.

Wewnętrzne demony

Lee w dzieciństwie wielokrotnie doświadczył molestowania seksualnego oraz był świadkiem przemocy domowej. Wspomnienia z przeszłości wywoływały u niego stany depresyjne, z którymi borykał się w dorosłym życiu. To właśnie projektowanie stało się dla niego ucieczką od wewnętrznych demonów. Kondycja artysty jednak rzutowała na relacje ze współpracownikami. Były dni, kiedy McQueen w pracowni zachowywał się jak istny diabeł, jednocześnie pogarszający się stan psychiczny artysty przekładał się na powoływanie coraz to lepszych kolekcji. Pierwszym ogromnym ciosem w karierze Alexandra była samobójcza śmierć Isabelli Blow, prywatnie jednej z najbliższych dla niego osób oraz zawodowo krytyczki mody, która pomagała mu na samym początku jego kariery. McQueen nie mógł się pogodzić ze stratą, to tragiczne zdarzenie spowodowało pogorszenie jego stanu psychicznego. Lustrem psychiki projektanta była stworzona już po śmierci Blow, kolekcja „Horn of plenty”, w której dwie finałowe sylwetki bazowały na interpretacji jeziora łabędziego. Na wybiegu pokazał się biały i czarny łabędź. W finalnym etapie pokazu królował jednak ten drugi, co symbolizowało poddanie się projektanta wewnętrznym demonom.

Podczas przygotowań do ostatniej kolekcji, powiedział swojemu asystentowi o planowanym samobójstwie na wybiegu. Konceptu nie zrealizował, a „Plato’s Atlantis” została nazwana przez krytyków mianem genialnej. Wzory przypominające rybią łuskę, modelki, których wygląd przypominał istoty z kosmosu oraz futurystyczne buty stały się symbolem pożegnania McQueena ze światem mody. Wkrótce po pokazie dowiedział się o śmierci swojej matki. Był to ostatni punkt zapalny dla projektanta. Uczucie pustki po utracie osoby, z którą był najbardziej zżyty, nie pozwoliło mu na dalsze spokojne funkcjonowanie. Lee powiesił się dzień przed pogrzebem swojej mamy. Rok po śmierci artysty nowojorskie The Metropolitan Museum of Art zorganizowało wystawę prac McQueena, a fotografie z tego wydarzenia można zobaczyć w albumie „Alexander McQueen: Savage Beauty”.

Alexander nauczył nas, że moda to forma sztuki tak samo jak malarstwo, literatura czy fotografia. Jego dzieła były niekonwencjonalne i na zawsze zmieniły świat mody. To wszystko sprawia, że stał się jednym z najważniejszych kreatorów w historii haute couture.

Kacper PIETRZAK