Niemiecka legenda na polskim lodzie

Wspólny polsko-niemiecki trening. Źródło: Facebook/Polski Związek Łyżwiarstwa Szybkiego.

Żeby wymienić wszystkie sukcesy, które udało jej się osiągnąć, trzeba by kilku dni, jeśli nie tygodni. Mowa o Claudii Pechstein, jednej z najbardziej utytułowanych panczenistek na świecie. Choć Niemka nie prezentuje już takiej formy jak jeszcze kilka lat temu, nadal należy do grona gwiazd łyżwiarstwa szybkiego. Od niespełna dwóch lat trenuje wspólnie z polską kadrą. Mimo iż nie reprezentuje biało-czerwonych braw, nie boi się mówić o Polsce jak o drugim domu.

Każdemu, nawet laikowi, nazwisko Pechstein bezsprzecznie kojarzy się z łyżwiarstwem szybkim. Liczba sukcesów, które Niemka ma na swoim koncie, wprawia w osłupienie. Niejeden sportowiec marzy o chociażby części tytułów, które zdobyła. Podobnie jak w innych sportach, zwycięstwa, medale i puchary nie wzięły się znikąd. Do ich osiągnięcia potrzebna była wytrwałość, niezliczona liczba wyrzeczeń i odrobina talentu. Bez pracy już od najmłodszych lat nic nie byłoby jednak możliwe.

Pasmo sukcesów

Claudia Pechstein przygodę z łyżwiarstwem rozpoczęła w wieku 3 lat. Gdy miała 9 lat, wzięła udział w pierwszym treningu łyżwiarstwa szybkiego. Po raz pierwszy pojawiła się na zawodach międzynarodowych w 1988 roku. Wystartowała na Mistrzostwach Świata Juniorów w Seulu. Tam, jako 16-latka, zdobyła srebrny medal w wieloboju.

Cztery lata później zadebiutowała na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Albertville, podczas których zajęła trzecie miejsce w biegu na 5000 metrów. Pierwsze olimpijskie złoto zdobyła w Lillehammer dwa lata później, triumfując w wyścigu na tym samym dystansie. Podczas zawodów w Nagano w 1998 roku udało jej się obronić tytuł mistrzyni olimpijskiej. Wówczas pokonała swoją reprezentacyjną koleżankę o zaledwie 0,04 sekundy.

Dotychczas Niemka na igrzyskach startowała siedmiokrotnie. Marzy jednak o tym, by wziąć udział w kolejnej imprezie i wyrównać rekord Noriakiego Kasaiego. W sumie Pechstein z IO przywiozła dziewięć medali – pięć złotych, dwa srebrne i dwa brązowe.

Z kolei na mistrzostwach świata panczenistka zdobyła 41 krążków, w tym 6 złotych, 21 srebrnych i 14 brązowych, co daje jej szóste miejsce w klasyfikacji wszechczasów. Pierwszy tytuł wywalczyła w Hamar w 1996 roku. W wyścigu na 5000 metrów udało jej się sięgnąć po medal z najcenniejszego kruszcu. Z tej samej imprezy przywiozła też dwa srebrne krążki – jeden z biegu na 1500 metrów, drugi ze startu na 3000 metrów. 

Od tamtej pory do 2008 roku z każdych mistrzostw świata Niemka wracała z chociaż jednym medalem wywalczonym w rywalizacji indywidualnej. Nie udało jej się tego niestety powtórzyć na MŚ w Nagano. Wówczas zdobyła jedynie brąz w biegu drużynowym.

Ponadto Pechstein 31 razy wygrywała zawody Pucharu Świata indywidualnie oraz drużynowo. W imprezie tej rangi zadebiutowała 23 listopada 1991 roku, zajmując 21. miejsce w biegu na 1500 metrów. Długo nie czekała, aby stanąć na podium, ponieważ już osiem dni później wywalczyła drugą lokatę w wyścigu na 3000 metrów. Pucharowego zwycięstwa trzeba było natomiast wypatrywać nieco dłużej. Po raz pierwszy zatriumfowała 9 grudnia 1995 roku.

Niemce udało się trzykrotnie zwyciężyć w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata na dystansie 3000 i 5000 metrów. Była bliska zdobycia kolejnych Kryształowych Kul, gdyż na podium cyklu stawała wielokrotnie.

Czarna karta

Po Mistrzostwach Świata w lutym 2009 roku Międzynarodowa Unia Łyżwiarska oskarżyła Pechstein o stosowanie dopingu i zawiesiła ją na dwa lata. Co ciekawe podstawą dyskwalifikacji nie był bezpośrednio pozytywny wynik testu dopingowego, lecz zbyt duża liczba retykulocytów we krwi. Tak wysoki poziom mógł być spowodowany stosowaniem zabronionych środków, takich jak EPO lub nielegalną transfuzją krwi. Niemka była pierwszym sportowcem, który został wykluczony z zawodów bez pozytywnego wyniku badania antydopingowego.

Pechstein nigdy nie pogodziła się z decyzją podjętą przez ISU i od początku próbowała udowodnić swoją niewinność. Nieprawidłowości we krwi tłumaczyła genetyką – jej ojciec od lat miał podobne wyniki badań. Ani Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy w Lozannie, ani Federalny Sąd Najwyższy Szwajcarii nie zmieniły jednak pierwotnego wyroku.

W związku z tym Niemka nie mogła wystartować na Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver. Taka sytuacja wpłynęła na jej życie sportowe i osobiste. W 2010 roku panczenistka przeszła załamanie nerwowe. Na lód powróciła jednak rok później, zdobywając na MŚ brązowy medal w biegu na 5000 metrów.

Pechstein do dziś walczy o swoje prawa przed wymiarem sprawiedliwości. W 2016 roku domagała się przed niemieckim sądem apelacyjnym odszkodowania w wysokości 5 milionów dolarów za niesłuszną i niezgodną z zasadami decyzję ISU. Pozew panczenistki został jednak odrzucony. Wówczas jej prawnik ogłosił, że złoży skargę do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Niemiec.

Dyskwalifikacja odbiła się nie tylko na życiu sportowym czy osobistym łyżwiarki, ale także zawodowym, ponieważ Pechstein na stałe pracuje w niemieckiej policji. Po ogłoszeniu dwuletniego wykluczenia wszczęto przeciwko niej postępowanie dyscyplinarne, które na szczęście zostało umorzone w sierpniu 2010 roku.

Czas na Polskę!

Od prawie dwóch lat Claudia Pechstein trenuje wspólnie z polską kadrą. 49-latka dołączyła do naszych łyżwiarzy po decyzji trenera reprezentacji Niemiec, który poinformował ją, że nie wyobraża sobie ich współpracy i wręcz nie ma ochoty na wspólne treningi. W związku z tym światowa gwiazda panczenów zaczęła szukać innego ośrodka szkoleniowego, gdzie będzie mogła spokojnie przygotowywać się do ósmego startu na IO.

I tak Pechstein rozpoczęła przygodę w naszym kraju. Niemka już w 2018 roku spędziła dwa tygodnie na wspólnych obozach z polskimi reprezentantami. Teraz współpraca jest jednak dużo bliższa. Łyżwiarka sama mówi, że czuje się u nas jak w domu i, choć nie występuje w biało-czerwonych barwach, jej teamem jest Polska.

Treningi z legendą łyżwiarstwa szybkiego są jednak przede wszystkim ogromną szansą dla polskiej kadry. Młodzi zawodnicy mogą czerpać z ogromnej wiedzy i doświadczenia 49-latki podczas wspólnych przygotowań.

Niemka od początku jest pod ogromnym wrażeniem tego, jak ciepło została przyjęta w naszym kraju. Najbardziej w polskiej reprezentacji ceni sobie otwartość i uczynność, ale także profesjonalizm naszych zawodników oraz trenerów. Cieszy się, że może przygotowywać się z osobami, które na każdy trening przychodzą zmotywowane i gotowe do ogromu pracy. Pechstein bardzo ceni sobie takie podejście, ponieważ myśli tak samo.

Julia JUREK